Jeden z największych szpitali powiatowych w Polsce od lipca 2022 roku odnotowuje straty. – Nie widzę winy w naszym zarzadzaniu– przyznaje dyrektor Mariusz Furlepa. Niektórzy radni sugerują, że to samorząd powiatu łukowskiego powinien ratować finanse placówki.
– Zatrudniamy ponad 1200 osób. Jesteśmy największym szpitalem powiatowym w Polsce – przyznaje Furlepa, dyrektor i lekarz. Kieruje placówką od 2018 roku. Zarabia ok. 35 tys. zł miesięcznie. Za jego kierownictwa, w szpitalu zainwestowano blisko 80 mln zł, choćby w oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii oraz Neurologiczny z Pododdziałem Leczenia Udarów Mózgu.
Jednak od lipca 2022 roku, placówka, która wcześniej nie miała większych problemów finansowych, zaczęła odnotowywać straty. – To wtedy weszła w życie ustawa o podwyżkach wynagrodzeń w sektorze ochrony zdrowia, ale ustawodawca nam środków na ten cel nie przekazał. Co miesiąc dopłacamy 1,7 mln zł. A przy inflacji, podwyżkach za energię te koszty rosną– tłumaczy szef lecznicy.
W 2022 roku ujemny bilans sięgnął blisko 17 mln zł, a w 2023 roku powyżej 30 mln zł. Straty prognozowane są również w tym i kolejnym roku, ale już mniejsze. Dlatego radni powiatu łukowskiego musieli rozpatrzyć plan naprawczy dla placówki.
– Środki w sektorze ochrony zdrowia są, ale ich dystrybucja jest fatalna. Wycena świadczeń zdrowotnych nie jest adekwatna do czynności medycznych– uważa dyrektor. I podlicza, że szpitalowi przysługuje na ten moment ponad 5 mln zł za „nadwykonania”. – Ale NFZ nam tych pieniędzy jeszcze nie wypłacił– zaznacza.
Szansą mogą być świadczenia komercyjne. – W listopadzie rozwinęliśmy działalność ortopedyczną. Będziemy to zwiększać. Mamy też rozbudowaną bazę diagnostyczną – podkreśla dyrektor. Problemów w zarzadzaniu raczej nie widzi. – To nie nasza wina. W podobnej sytuacji są też inne szpitale powiatowe w Polsce. Potrzebna jest zmiana wyceny świadczeń i reforma służby zdrowia– sugeruje. Na 200 takich placówek, 170 odnotowuje straty.
Koszty działalności operacyjnej łukowskiego szpitala sięgnęły w ubiegłym roku blisko 180 mln zł. To prawie jak budżet samorządu. – W ostatnich latach, zarząd powiatu chwalił się inwestycjami w placówce. A jak to się ma teraz do straty, która ma narastać? Nie winię detektora, bo on nie zbiegał o splendor. Ale to władze powiatu pozowały do zdjęć z czekami– przypomina radny Marcin Mateńko. Wcześniej związany z PiS, a teraz bliżej mu do lokalnego klubu Razem Ponad Podziałami.
– Dlaczego łukowski szpital nie otrzyma pomocy od powiatu? Czy nie można by mniej dróg zrealizować? Od władz powiatu oczekuje się, że będą przewidywać jak sytuacja się rozwinie – punktuje Mateńko.
Starosta łukowski stawia jednak sprawę jasno. – Jakich dróg? Dotacje z programów rządowych były celowe i nie mogły iść na opiekę zdrowotną– tłumaczy Dariusz Szustek (PiS).
– Poza tym, inwestycje w szpitalu były potrzebne. Wina leży po stronie NFZ i ministerstwa zdrowia– zgadza się z dyrektorem starosta. Tymczasem, radny Mateńko zastanawia się dlaczego samorząd nie wziął kredytu na pokrycie straty szpitala. – Wspomagamy placówkę, dokładamy do wkładów własnych na inwestycje. Ale ustawa wskazuje, że organ założycielski nie może wspierać w wydatkach bieżących, czyli na przykład przy wypłacie wynagrodzeń– tłumaczy jeszcze wicestarosta Janusz Kozioł.
Dyrektor Furlepa liczy również na środki z Krajowego Planu Odbudowy. – Mamy nowy rząd i nową minister. Poczekamy na dalsze kroki– przyznaje. W tym roku, placówka zmniejszyła zatrudnienie o ponad 50 etatów, m.in. w dziale administracji. Zlikwidowano też szatnię szpitalną na rzecz szafek. Ale większość to pracownicy, którzy nabyli prawa emerytalne, na przykład na oddziałach ginekologii, położnictwa i neonatologii.