Rówieśniczkę poznał z ogłoszenia towarzyskiego, gdy chodził jeszcze do gimnazjum. Po sześciu latach wymiany SMS-ów ustalił, że korespondował ze starszym o 8 lat mężczyzną. Pojechał do oszusta, poprosił, by wyszedł przed dom. Po chwili zadał mu kilka śmiertelnych ciosów nożem myśliwskim
– Ale z opinii sądowo-psychiatrycznej wynika, że w czasie popełnienia przestępstwa oskarżony miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i kierowania swoim postępowaniem, dlatego sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary – mówi nam Wojciech Sadowski, szef Prokuratury Rejonowej w Drawsku Pomorskim, która w poniedziałek skierowała akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Koszalinie.
Policja? Zabiłem człowieka
Zakrwawionego i słaniającego się na nogach 28-letniego mieszkańca Mielenka Drawskiego w województwie zachodniopomorskim znalazł 24 lutego ojciec, który wyszedł na podwórko sprawdzić, dlaczego syn tak długo nie wraca do domu.
Zadane myśliwskim nożem ciosy okazały się śmiertelne. Mężczyzna zmarł, zanim karetka zdążyła zawieźć go do szpitala. Damian P. trafił do policyjnego aresztu. Przyznał się do winy. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany.
W toku śledztwa ustalono, że sprawca przyjechał do Mielenka Drawskiego z Zamościa w dniu zabójstwa: trasę wiodącą przez Lublin, Warszawę i Czaplinek pokonał pociągiem i busem, a ostatni etap, czyli 5 km z Drawska do Mielenka, przeszedł.
Zapukał do drzwi ofiary, wszedł na chwilę do domu, upewnił się, że ma do czynienia z Radosławem S., po czym wezwał 28-latka do wyjścia na zewnątrz.
Po wszystkim odszedł kilkadziesiąt metrów od miejsca zbrodni, wyjął telefon i powiadomił policję o tym, co się stało. Chwilę później zabrał go radiowóz. – Motywem zabójstwa był przeżyty zawód miłosny – mówi prokurator Sadowski.
Poznam dziewczynę
Kilka lat temu oskarżony zamieścił w telegazecie ogłoszenie towarzyskie. Damian chodził wtedy do gimnazjum i chciał nawiązać kontakt z rówieśniczką. Na jego anons odpowiedział mieszkaniec Mielenka, podający się za Annę. Wymiana korespondencji trwała sześć lat. Podczas śledztwa ustalono, że Radosław S. zamieszczał w MMS-ach i w e-mailach fotografie koleżanki siostry. Ta piękna dziewczyna, która ma dziś tyle lat, co oskarżony zamościanin, podobno nic o tym nie wiedziała.
Gdy Damian P. zaczął nalegać na spotkanie, "Anna” zaczęła robić uniki. – W ramach gry internetowej oskarżony skontaktował się z osobą, która wcześniej korespondowała z Anną – opowiada Sadowski. – To właśnie od niej Damian P. dowiedział się, że Anna nie jest dziewczyną, tylko homoseksualistą (wskazują na to m.in. treści zabezpieczone w komputerze Radosława S. – red.).
Tego było za wiele dla zakochanego po uszy w "Ani”. – Oskarżony, który nawiązał kontakt z rówieśniczką, gdy chodził do gimnazjum, był zaangażowany uczuciowo w ten związek i prawdopodobnie wiązał plany życiowe z poznaną dziewczyną – mówi szef drawskiej prokuratury.
Do Mielenka – jak wynika z zebranych podczas śledztwa materiałów – oskarżony przyjechał z wiedzą, że ma do czynienia z oszustem. Dokładnie zweryfikował informacje o "Annie”, m.in. poprzez portale społecznościowe.
Zabójstwo w afekcie
Według biegłych psychiatrów, to mogło być zabójstwo w afekcie. Damian P. przeżył głęboki zawód miłosny i sam postanowił ukarać oszusta. Koszaliński sąd podczas ferowania wyroku będzie mógł zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
– Wątek homoseksualny ma kluczowe znaczenie – mówi zamojski psychiatra Filip Kościuszko. – Gdyby oskarżony został oszukany przez kobietę, prawdopodobnie nie wyruszałby w podróż na drugi koniec Polski.
Innego zdania jest lubelski seksuolog Zbigniew Raj. – Nie ma na to reguły: w stanie głębokiego wzburzenia tak samo mógłby postąpić z kobietą, która by go na przykład zdradziła – uważa dr Raj. – Ten chłopak nawiązał wirtualną znajomość, gdy miał 14 lat, a więc nie był dojrzały zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Zakochał się nieszczęśliwie – Raj dodaje jednak, że i z nabywaniem dojrzałości różnie bywa: Znałem 16-latka, który zakładał rodzinę i później o nią dbał.
Damian P. mieszkał z matką w bloku przy ul. Hrubieszowskiej w Zamościu. Nie był notowany prze policję. Sąsiedzi wspominają, że był spokojny, nikomu nie wadził i "nie wyglądał na takiego, który komuś mógłby zrobić krzywdę”. Nie był notowany przez policję.
W zeszłym roku skończył technikum hotelarskie. – Był przeciętnym, zamkniętym w sobie uczniem – powiedział nam jeden z byłych nauczycieli.
Nie musiał zabijać
Znajomi mówią, że po wykryciu oszustwa Damian P. powinien o tym powiadomić policję, a ta wzięłaby w obroty Radosława S. Ale to nieprawda. – Nie podjęlibyśmy żadnych czynności w tej sprawie, bo w świetle prawa nie doszło do oszustwa – informuje Joanna Kopeć, rzecznik zamojskiej policji. – Nikt nikogo nie wprowadzał celowo w błąd w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Pani rzecznik przyznaje, że szukanie sympatii za pomocą telegazety albo for internetowych może być ryzykowne. – Bo nigdy naprawdę nie wiemy, z kim mamy do czynienia – mówi Kopeć.
Oskarżony przebywa w Zakładzie Karnym w zachodniopomorskim Wierzchowie. Z matką Damiana P. nie udało się nam skontaktować.