Co w środku lata robią ludzie, którzy pracują w zimie? Każdy powie, że odpoczywają i cieszą się z upałów. Nic bardziej błędnego! Latem muszą się nieźle napracować
Ratrak to podstawa
W Rąblowie pełno koparek i betoniarek. - Chcemy postawić nowe sanitariaty, nową wypożyczalnię sprzętu i budynek z kilkoma pokojami dla jeżdżących u nas gości, którzy chcieliby zostać na kilka dni - tłumaczy Antoń. - Myślałem też o stworzeniu kilku ścieżek w okolicznych wąwozach lessowych. Wtedy zapewnilibyśmy atrakcje także latem - zdradza biznesmen. - Ostatecznie jednak wycofałem się z tego pomysłu. Lepiej skupić się na sezonie zimowym.
Podobnie mówią właściciele wyciągów w innych miejscowościach naszego regionu. - Chciałbym kupić jeszcze jedną armatkę śnieżną i ratrak. - podkreśla Augustyn Waśko z Krasnobrodu. Jego wyciąg jest już prawie gotowy do zimy. Odmalowany, zakonserwowany. - Czekamy tylko na śnieg i... oby zima przyszła jak najwcześniej i trwała jak najdłużej - dodaje Waśko. - Bo na dwumiesięcznym sezonie nie da się zbić kokosów. Tym bardziej że Roztocze to nie Tatry, a Krasnobród to nie Zakopane.
Liczenie łopat
Na długą zimę liczą też właściciele sklepów sprzedających sprzęt do odśnieżania. - W naszych magazynach leżą łopaty do śniegu z ostatnich czterech lat. Czas by się było wreszcie ich pozbyć - mówi sprzedawca w sklepie SJ Wójcik w Lublinie. - Choć i tak kokosów na tym nie zbijemy, bo producenci sprzedają łopaty po kosztach. Bardziej liczymy na sprzedaż dużego sprzętu.
Zdaniem Bogdana Podgórnego ze sklepu Uniflora w Zamościu, cała sztuka polega na tym, żeby łopaty i szufle zamawiać rozsądnie. - Ostatniej zimy sprzedaliśmy kilkaset łopat, a w magazynie została chyba tylko jedna. Jak będzie w tym sezonie? Zobaczymy. Na razie koncentrujemy się na artykułach, które schodzą latem i jesienią. Na łopaty jeszcze przyjdzie czas.
Walka z solą
Inaczej jest z dużym sprzętem odśnieżającym. W Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania w Lublinie praca wre. - Jak tylko skończył się sezon, od razu zabraliśmy się do remontu naszych maszyn - wyjaśnia Andrzej Pietrzkiewicz z MPO. - Przecież większość z nich przez całą zimę ma kontakt z solą. A, jak wiadomo, sól niszczy sprzęt.
Wszystkie samochody dbające o zimowy porządek w mieście, zostały już wyczyszczone. Teraz po kolei trafiają do warsztatu, gdzie będą konserwowane i naprawiane. - W tej chwili są tam trzy auta - tłumaczy Pietrzkiewicz. Ale kolejka jest długa, bo lubelskie MPO ma 7 solarek, 7 solarko-pisakarek, 2 ciągniki i 2 pługi wirnikowe. - Przed sezonem chcielibyśmy jeszcze dokupić posypywarkę z pługiem. To plan na tegoroczne lato.
Martwy ruch
Inny sprzęt zimowy latem sprzedaje się słabo. - Wakacje to pora na akcesoria turystyczne, pływackie czy wędkarskie - zauważa Aneta Korecka ze sklepu Sportive w Kraśniku. - A jeśli chodzi o zimowe kurtki czy czapki, latem ruch zamiera. Dopiero bliżej zimy coś zaczyna się dziać.
Podobnie ze sprzętem narciarskim. - Mało jest osób, które już latem myślą o sezonie zimowym - dodaje Korecka. - Większość woli kupić kombinezony czy gogle w grudniu albo styczniu.
Sprzedawcy zimowych ubrań nie kryją jednak, że przygotowania do sezonu zaczynają się wczesnym latem. - Pracujemy nad nowymi krojami, kolorami i materiałami. Teraz powstają wzory, które będą modne w czasie najbliższej zimy - mówi Tadeusz Mazurkiewicz, producent kożuchów i kurtek z Kurowa. - Wszystkie nowe kożuchy powinny być gotowe na targi, które odbędą się we wrześniu w Poznaniu. To prawdziwy test dla nowej kolekcji.
Ale latem też trzeba za coś żyć. - My cały czas sprzedajemy kożuchy - cieszy się Mazurkiewicz. - O 40 proc. taniej niż zimą, więc chętni są. Bo, proszę pana, sprzedać kożuch zimą to każdy potrafi. Prawdziwą sztuką jest sprzedanie kożucha w środku lata! •