300, 350, a nawet 400 koni mocy. Napęd tylko na tylne koła, bo inaczej samochód będzie jechał nie tak, jak trzeba - czyli prosto, a ma być bokiem.
"Tokyo Drift” sympatycy driftingu na pewno pamiętają film o przygodach młodego Amerykanina, który ścigał się po ulicach i parkingach w Tokyo z młodymi rekinami z yakuzy. W tle dziewczyny i szybkie auta. Na Torze Lublin będzie podobnie, z małym wyjątkiem. Nie będzie nikogo z yakuzy.
Jaki piękny slizg
- Drift zaczął się w Japonii. A chodzi w nim po prostu o duży fun podczas jazdy bokiem - wyjaśnia Jacek Szewczak z lubelskiego Inbud Faro, wystawiającego w Toyo Drifting Cup dwójkę czołowych zawodników w ramach zespoły alufelgi.pl.
- Nie liczy się czas przejazdu, ale widowiskowość. Sztuka driftu polega na umiejętnym kierowaniu samochodem w zakręcie podczas wielkiego, pięknego ślizgu. Tak jak kiedyś, w dobrych czasach jeździły rajdówki z napędem na tylną oś. I co tak skutecznie zniszczyły auta WRC z napędem na cztery koła.
Na ręcznym
W drifcie nie liczy się tylko ogromna moc pojazdu, ale przede wszystkim technika prowadzącego. - Nierzadko kierowcy dysponujący samochodami o większej mocy, przegrywają ze słabszymi. Bo ktoś umie lepiej jeździć - dodaje Szewczak.
Ale nawet najlepszy kierowca do driftu musi się odpowiednio przygotować.
Auto musi mieć tylny napęd, silnik o mocy co najmniej 150 koni, odpowiednio mocne sprzęgło, skrzynia biegów i hamulec ręczny bez zapadki. Bardzo ważnym elementem jest szpera (blokada mechanizmu różnicowego, a bardzo często most zespawany na sztywno). Do tego trzeba dorzucić odpowiedni sztywne zawieszenie, felgi i duuuużo opon. Tak zestawionym autkiem można się wybrać na drift.
Najczęściej spotykane samochody w driftingu to nissan sylvia, skyline, toyota corolla AE86, supra, mazda RX-7. W Polsce jeździ też sporo BMW.
Bo to kwintesencja jazdy
Jednym z zawodników lubelskiej grupy drifterskiej alufelgi.pl jest warszawiak Maciej "Keepsake” Szlemiński. - Zacząłem od amatorskich zawodów KJS. Jednak zawsze najbardziej kręciły mnie poślizgi w zakrętach. A drift to właśnie jest to - kwintesencja jazdy. Poza tym koszt uprawania driftu jest nieporównywalny z rajdami czy wyścigami. A zabawa dwa razy większa - zachwala "Keepsake”, 7 zawodnik po ubiegłym sezonie.
Runda w Lublinie
2 maja odbędzie się zamknięty dla publiczności trening i eliminacje. - Tego dnia zostanie wyłonionych 30 najlepszych zawodników, którzy przejdą do decydującej fazy zawodów drugiego dnia - mówi Łukasz "Zwierzak” Wojtczak, drugi z zawodników lubelskiej grupy alufelgi.pl.
3 maja będzie już dla publiczności. - Zawodnicy jeżdżą indywidualnie po łuku. Sędziowie oceniaj wychylenie auta, technikę jazdy, prędkość oraz odległość przejazdu od ustawionych na łuku clipping pointów. Im bliżej tym lepiej - dodaje Wojtczak.
Będzie też drifting w parach. Tu chodzi o to, aby albo uciec, albo gonić. A Łukasz Wojtczak podkreśla, że czy jedno, czy drugie, to ma być jak najbardziej efektowne. - Z wychyleniem i dużą prędkością. Zwycięża ten kto lepiej panuje nad pojazdem i szybciej jeździ.
To nie koniec atrakcji. W wyznaczonych godzinach publiczność będzie mogła wejść do parków technicznych, a przyjazd do Lublina zapowiedział najlepszy polski drifter, Maciej Polody.
Techniki driftu
Feint Drift - tzw. "rybka”. Kierowca przed zakrętem wykonuje skręt w odwrotnym do zakrętu kierunku, po czym nagłym ruchem zarzuca autem w prawidłową stronę. To powoduje zapoczątkowanie poślizgu.
Braking Drift - ta technika polega na przeniesieniu większości masy na przednią część samochodu poprzez krótkie, ale energiczne wciśnięcie hamulca podczas inicjacji zakrętu. Im bardziej nadsterowne auto, tym mniejsza powinna być siła nacisku na hamulec. Tylna oś traci w tym momencie przyczepność i rozpoczyna się poślizg.
Clutch Kick - w naszym języku będzie to po prostu strzał ze sprzęgła. W trakcie przechodzenia przez zakręt kierowca naciska na chwilę sprzęgło, by po chwili energicznie je odpuścić, co spowoduje "strzał” i nagłą utratę przyczepności.
Shift Lock - kierowca wciska sprzęgło przed zakrętem, zmniejszając nieco obroty. Często wykonywana jest wtedy redukcja na niższy bieg. W trakcie zakrętu sprzęgło jest odpuszczane, co daje efekt podobny do chwilowego zaciągnięcia hamulca ręcznego. Aby zminimalizować obciążenia, ta technika powinna być stosowana na bardziej śliskich nawierzchniach.
E-Brake Drift (Emergency Brake Drift, Side Brake Drift) - jedna z najprostszych i najłatwiejszych technik driftu. Chodzi oczywiście o zaciąganie hamulca ręcznego. Podczas zakrętu na wciśniętym sprzęgle zarzucamy na chwilę hamulec ręczny, co spowoduje chwilowe zblokowanie tylniej osi i zapoczątkuje poślizg samochodu.
Dirt Drop Drift - ta technika polega na wyjechaniu tylną osią poza tor, lub w miejsce o mniejszej przyczepności. To spowoduje zapoczątkowanie poślizgu, nie tracąc prędkości mocy.