Najpierw studiowała historię sztuki, potem była Białą Damą, a teraz szyje średniowieczne suknie. Po to, żeby przenieść się w czasie.
W co wierzę
W ostry zimowy dzień droga za Trzydnikiem robi się bajkowa. Dróżka wijąca się wśród pól. Niskie płotki, kapliczka, samotna chałupa na sprzedaż. I już jesteśmy w pracowni Marty.
– To mój pokój, tu szyję – mówi z radosnym uśmiechem. Stroje na drzwiach szafy, książki, rysunki, projekty. I karteczki z zapiskami: "Walczysz, jesteś zwycięzcą”, "Szukając w sobie siły, entuzjazmu i namiętności, żyj najpiękniej jak umiesz, po swojemu, spełniaj się, żyj mądrze i dokonuj odważnych wyborów”.
Dlaczego trzeba w sobie szukać namiętności? – Uważam, że trzeba mieć w sobie pasję życia. I mieć wielkie pragnienia. Z wielkich pragnień rodzą się wielkie rzeczy. Bardzo w to wierzę.
Koszyk skarbów
Pokazuje koszyk pełen skarbów. Wełniane nici, konopne nici, grube lniane na płaszcz, który uszyła z sukna i wełnianej podszewki. Cienkie lniane na spodnie i wierzchnie ubrania, pomponiki do spodniej części sakiewki, które można zobaczyć na średniowiecznych miniaturach.
– Żeby zrekonstruować średniowieczny strój, trzeba mieć materiał ikonograficzny. Bardzo często korzystam z książkowego malarstwa iluminacyjnego; w tym z Biblii Maciejowskiego. To rękopis, który powstał około 1260 roku, w którym znajdują się całostronicowe, przepiękne miniatury, na których można dokładnie obejrzeć każdy element stroju – strój służki, który ma na sobie, pochodzi z miniatury Maciejowskiego.
W koszyku jest jeszcze szpila do przepinania płaszcza, ścinki materiałów, nożyce, kolorowe koraliki do ozdoby szesnastowiecznych strojów, fragmenty aplikacji i haftów.
Podróż w czasie
Od dzieciństwa interesowała się historią. – Zawsze moje myśli biegły w kierunku średniowiecznych zamków, rycerzy, wypraw krzyżowych i dam zamkniętych w wieżach – mówi Marta.
Skończyła historię sztuki, potem dorabiała po zamkach w całej Polsce, robiąc za Białą Damę. Zapaliła się do dawnych strojów. Mówi o sobie, że jest kostiumologiem amatorem. Próbuje rekonstruować przedmioty, związane z życiem ludzi, którzy żyli kilka wieków temu. Z przeszłości wybrała wiek trzynasty i cofnęła się do 1290 roku.
Wybrała służkę ze Śląska. Zaczęła czytać, co mogła robić dziewczyna z ubogiego stanu oddana bogatym ludziom. – Żeby wczuć się w jej skórę, uczę się haftu, przędzenia nici z owczego runa, robienia sznureczków na lucecie, drewnianym przyrządzie w kształcie liry.
Dlaczego XIII wiek? – Zadecydowała łatwość w dostępie do materiału ikonograficznego i prostota strojów. Na moje skromne umiejętności krawieckie XIII wiek jest w sam raz – śmieje się Marta.
Ceremonie
Za chwile pokaże nam suknię z której jest dumna. Za chwilę wzorowaną na szesnastowiecznej sukni pochodzącej z obrazu Holbeina, przedstawiającym młodą Elżbietę I założy Agnieszka Krawiec: – Zapiera dech w piersiach, bo bardzo ściska. Czy wtedy panie były takie chude? – pyta Agnieszka.
– Suknie były dość niewygodne w noszeniu: gorset składał się z drewnianych fiszbin, a dodatkowo panie musiały nosić na przodzie sukni cieniutką drewnianą deseczkę, która spłaszczała biust i optycznie wyszczuplała całość sylwetki. Gorset kontrastował z ogromnie rozbudowanymi ramionami, Dzięki za wszystko temu suknia bardzo pięknie prezentowała się na obrazach – tłumaczy Marta.
Najpierw projekt, potem życie
– To są moje pomoce: projekty i rysunki. Właśnie przygotowuję się do rekonstrukcji sukni patrycjuszki florenckiej. Tu mam fragment fresku, na którym można taką suknię zobaczyć. Żeby stworzyć projekt takiej właśnie sukni muszę sięgnąć do pomocy naukowych, zebrać bibliografię, sprawdzić ikonografię, odtworzyć poszczególne elementy stroju, nanieść na własne rysunki, zrobić szablony i projekty krawieckie, nanieść rozmiary. Wtedy dopiero zaczyna się szycie.
Marzy o sukniach włoskich. Żeby taką ubrać, trzeba było mieć pomoc niejednej służki. Spodnie suknie dam w XIII wieku miały zwężane rękawy, które codziennie rano służki wszywały, wieczorem odpruwały.
Ciało i krzyżyk
Pokazuje kolejne stroje. Słowiański z X wieku. Giezło, zakładane pod suknię, czyli bielizna damska. Wierzchnia suknia w rodzaju fartucha. Do tego zapaska, kolejna lniana suknia i krótsza wełniana na zimę. Przewiązana krajką.
– Odtwarzam tylko damskie stroje, choć dla mojego kolegi szyję męskie koszule czy kaptury, zakładane na zbroję.
Na co dzień pracuje w Sandomierzu, w bibliotece, docelowo chce zajmować się starodrukami. Chce też w Sandomierzu otworzyć pracownię.
Będzie można zamówić suknię do teatru, na bal? – W zasadzie o tym nigdy nie myślałam. To, co robię, robię dla siebie. Szyje suknię i ją noszę. Żeby cofnąć się w czasie. Na razie pracuję nad własnym warsztatem i garderobą. Mam jeszcze dużo do zrobienia…