Pan Ewaryst S. z lubelskiego Czechowa pisze do redakcji, żebym został jego sponsorem. Pana Ewarysta mają sponsorować także moi redakcyjni koledzy: m.in. Marek Kliza, Zbyszek Halczuk, Krzysiek Głąb oraz tysiące innych ludzi, których łączy to, że mieszkają w blokach na Czechowie. Panu Ewarystowi chodzi konkretnie o to, żebyśmy się dokładali do rachunków za ogrzewanie jego mieszkania.
Pan Ewaryst jest niewątpliwie człowiekiem dobrze wychowanym, gdyż nie zwraca się do nas, czechowian, z prostackim żądaniem: płaćcie za mnie! Ależ skąd. Czcigodny ten pan jedynie informuje redakcję, że władze spółdzielni Czechów są nieczułe na los emeryta (czyli jego właśnie), który mieszka samotnie w 4-pokojowym mieszkaniu plus kuchnia o łącznej powierzchni 68 metrów kwadratowych. Zanim napisał do redakcji – zaznacza – wielokrotnie zawracał głowę (w oryginale: „zwracałem się”) urzędnikom spółdzielni. Pewien skutek osiągnął: odciągnął urzędników od innych zajęć i zmusił ich do zajmowania się bezsensowną korespondencją.
Problem pana Ewarysta polega na tym, że ma za dużo metrów do ogrzewania, a za mało pieniędzy. Umyślił więc sobie, że jak pozakręca kurki w trzech pokojach, a w czwartym, w którym zimą bytuje, solidnie przykręci, to na ogrzewaniu solidnie zaoszczędzi. W wyniku wprowadzenia pomysłu w czyn w trzech pokojach temperatura spadła zimą do plus 10-12 stopni, a w ogrzewanym „na pół gwizdka” nie przekraczała 18 stopni.
Niestety, gdy przyszło rozliczenie kosztów ogrzewania, pan Ewaryst był niepocieszony – z prawie półtora tysiąca zł, które, jako przedpłatę, przekazał spółdzielni, ta zwróciła mu tylko niecałe 570 zł. Bo, mimo zakręcenia ogrzewania, płynu w fiolkach urządzenia mierzącego zużycie ciepła jednak ubyło. Tak jakby się grzał! Taki skandal! Za tyle wyrzeczeń!
Rozwiązanie swego problemu pan Ewaryst widzi proste: „zwiększyć ilość naddatku płynu w fiolce”. Jak płynu będzie więcej, to po odparowaniu też go będzie więcej, dzięki czemu pan Ewaryst zapłaci mniej. A najlepiej wcale. Prawda, jakie to sprytne? Sęk w tym, ze ta niedobra spółdzielnia Czechów jest głucha na krzywdę emeryta i wnioski racjonalizatorskie.
Panie Ewaryście, z całym szacunkiem, ale bądźmy poważni. Ja wiem, że z socjalistycznym myśleniem wciąż trudno nam się rozstać (sam czasem miewam z tym kłopoty), ale matematykę chyba pojmujemy podobnie. Obliczmy więc różnicę pomiędzy temperaturą w pańskim wychłodzonym do plus dziesięciu stopni pokoju a minus dwadzieścia za oknem. Trzydzieści stopni! A skąd się ona wzięła? Z letniego upalnego powietrza, które zamknął pan w superszczelnym (po wymianie okien) mieszkaniu i trzyma je do wiosny? Nie – z pańskiego, grzanego do 18 stopni pokoju oraz z kaloryferów sąsiadów, którzy mieszkają obok, pod, nad panem. Gdyby oni, a także wszyscy inni lokatorzy nie ogrzewali mieszkań, w całym bloku temperatura byłaby zbliżona do tej na dworze.
To co – nadal pan chce większych pieniędzy od spółdzielni?
PS
Gdzieś czytałem, że koszt utrzymania metra kwadratowego mieszkania jest odwrotnie proporcjonalny do liczby lokatorów. Pan nie czytał?