To jedyny teleturniej, w którym uczestnicy znają wszystkie pytania i odpowiedzi. A mimo to jeszcze nikt nie doszedł do ostatniego pytania... Chociaż, jak już się przyznałeś do alkoholizmu i bicia dzieci, to co strasznego jest w pytaniu o zdradzanie żony?
Nie chciałem tego prowadzić
Jednak kontrakt z Polsatem zobowiązywał go do wzięcia udziału w castingu. Tu wypadł najlepiej i dostał propozycję. - Poprosiłem o czas do namysłu.
Rozmawiałem ze znajomymi, z rodziną. Wszędzie na świecie program wywoływał spore kontrowersje, ja miałem zupełnie inne doświadczenia z programami rozrywkowymi… ale ostatecznie się zdecydowałem. To była najtrudniejsza decyzja w mojej karierze - przyznaje Chajzer. - Zagwarantowałem sobie jednak w kontrakcie prawo do ingerencji w kwestii pytań.
To one są właśnie przyczyną "kontrowersyjności”.
Wywiad środowiskowy
Czy marzy ci się seks grupowy?
Czy często okłamujesz swojego męża, patrząc mu prosto w oczy?
Czy związałabyś się z mężczyzną bez pieniędzy?
Czy uważasz, że każda mężatka powinna mieć swojego kochanka?
Ilu miałaś partnerów seksualnych?
Czy uderzyłaś swoje dziecko w twarz? - to kilka pytań z pierwszych dwóch polskich odcinków. - Ludzie mówią o rzeczach najintymniejszych, a czasami żenujących - przyznaje Zygmunt Chajzer. - Ja bym na to nie poszedł.
Wszystko zaczyna się od wstępnych - i szczegółowych - rozmów z uczestnikiem programu. Ekipa telewizyjna robi też szczegółowy wywiad środowiskowy wśród rodziny i znajomych.
Wreszcie uczestnik zostaje podpięty do wykrywacza kłamstw i dostaje sto pytań; od najłatwiejszych po najtrudniejsze. Z tej setki wybiera się 21, które padną w programie.
Podchwytliwy bezpiecznik
Owszem, może zrezygnować, ale zanim usłyszy pytanie. Jednak i w polskiej, i w zagranicznych edycjach rzadko to się zdarza. - Raz odpowiadającego może uratować rodzina w studiu i wcisnąć "bezpiecznik” po zadaniu pytania. Jak na razie użyto go raz.
Inna rzecz, że to niekoniecznie musi pomóc. Jeżeli padnie np. pytanie "czy spałaś z przyjacielem swojego męża”, mąż wciśnie przycisk, to i tak wszyscy telewidzowie pomyślą, że uczestniczka spała. Na dodatek, pieniędzy z tego nie będzie.
Co się sprzedaje
- Jedna z uczestniczek przyznała, że zostawiła dziecko z dziadkami. Reakcja jej i najbliższych była bardzo dramatyczna, poruszająca i pełna łez.
Podobnie było z pytaniem "Czy uderzyłaś swoje dziecko w twarz?”
- Nie będę dorabiał do tego programu jakiejś ideologii, ale mi zależy na tym, by pokazać człowieka, który siedzi przede mną na fotelu. Jeżeli jakieś pytania dotyczą jakiejś taniej sensacji, nie zgadzam się, by padły w programie - podkreśla Chajzer.
- Niestety, jest też tak, że publiczność na takie rzeczy czeka najbardziej. Jesteśmy w coraz większym stopniu wychowani na tabloidach, a wystarczy zobaczyć, co się w nich najlepiej "sprzedaje”. Mam małą nadzieję, że "Moment prawdy” coś pozytywnego o ludziach jednak mówi.
Poza tym, że dla pieniędzy są w stanie zdradzić niemal wszystko: uczestniczka kolumbijskiej edycji przyznała, że wynajęła płatnego mordercę do zabicia męża (w polskiej edycji pytań o przestępstwa nie ma i nie będzie).
Ale już pytanie "Czy mając ostatni kęs jedzenia podzieliłbyś się nim z bezdomnym, czy może z ukochanym psem?” może coś powiedzieć o ludzkiej naturze.
To się ogląda
- Dla prawdomównych osób ta gra jest całkiem łatwa, ale dla kłamliwych, którzy zagubili się pomiędzy rzeczywistością a fikcją, gra może okazać się nie lada wyzwaniem i trudnością - wyjaśniał Howard Schultz, pomysłodawca teleturnieju.
Jedno jest pewne: chcemy to oglądać. We wszystkich krajach, gdzie "Moment of Truth” był pokazywany, gromadził bardzo liczną widownię. Również w Polsce.
A o to przecież w tym wszystkim chodzi, prawda?