Rozmowa z Pawłem Fajdkiem, zawodnikiem Agrosu Zamość
• Czy kiedykolwiek wcześniej startował pan w Lublinie?
– Szczerze mówiąc, to nie. Pamiętam, że przy okazji otwarcia nowego stadionu mieliśmy oddać kilka pokazowych rzutów. Ostatecznie nie udało się jednak znaleźć dogodnego terminu dla wszystkich i nic z tego nie wyszło.
• Malwina Kopron chwaliła nasz nowy stadion...
– Nie rozmawiałem z Malwiną na ten temat. Skoro jednak mówi, że wszystko jest w porządku, to pewnie tak jest. Przed rokiem mistrzostwa Polski zostały rozegrane w Białymstoku i tam pojawił się problem z rzutnią, która została źle postawiona. Promień był za krótki z lewej strony. To jakiś absurd, ale tam akurat mają wąski obiekt. Z tego co słyszałem w Lublinie jest inaczej, więc powinno być ok. Nie spodziewam się żadnych problemów.
• Wszystko ze zdrowiem już w porządku? Ostatnio dokuczało chyba kolano i biodro.
– Rzeczywiście, miałem trochę kłopotów, ale na szczęście wszystko już za mną. Na ten bardzo ważny moment sezonu będę odpowiednio przygotowany. We wtorek i środę oddałem jeszcze trochę treningowych rzutów, a od czwartku jestem w Lublinie. Od razu w piątek mam zaplanowany start przy okazji mistrzostw Polski. Wiadomo też, że niedługo później w kalendarzu są mistrzostwa Europy w Berlinie. Nie chcę zapeszać, ale obecnie z moją formą nie jest źle.
• A jakie ma pan plany odnośnie piątkowego startu? Na pewno wasza rywalizacja z Wojciechem Nowickim zapowiada się jako hit pierwszego dnia mistrzostw Polski.
– Przed rokiem Wojtek Nowicki wygrał ze mną na swoim terenie w Białymstoku. Teraz ja będę chciał odpowiedzieć tym samym. Zależy mi na tym, żeby podtrzymać dobrą formę. Ostatnio przy okazji Festiwalu Rzutów Kamili Skolimowskiej byłem pierwszy i nie chcę już tego zmieniać. Wojtek pewnie będzie chciał jednak wrócić na pierwsze miejsce. Wiadomo jednak, że sporo będzie zależało od wielu czynników, w tym: dyspozycji dnia, czy pogody. Dlatego zobaczymy, co się wydarzy w piątek. Na pewno jednak kibice nie powinni się nudzić.
• Ostatnio kilka razy to Nowicki był lepszy. Skąd nagle taka forma kolegi z reprezentacji?
– Musimy mieć świadomość, że nawet moje ostatnie porażki, to była walka na najwyższym poziomie. Rzucaliśmy powyżej 80 metrów. Kiedyś to wystarczyło, żeby spokojnie wygrać zawody. Teraz wszystko się zmieniło. Wojtek ciężko na to wszystko pracował i ja cieszę się jego sukcesami. Wylał mnóstwo potu na treningach i kosztowało go to wiele pracy. Mówiłem już jednak nie raz, że jeżeli ktoś ma ze mną wygrywać, to wolę, żeby to był on. Kiedy w kwietniu zawodnik z Wielkiej Brytanii Nick Miller miał wynik powyżej 80 metrów wszyscy zaczęli mówić, że będzie moim głównym przeciwnikiem i jednym z faworytów do medali na najważniejszych imprezach. A tymczasem świetnie radzi sobie drugi z Polaków. To dobrze. Ostatnio Wojtek często zastępował mnie na tym pierwszym miejscu i chociaż naprawdę rzucał daleko, to ja miałem swoje problemy.
• Jak podchodzicie do tej rywalizacji? Chyba pozytywnie?
– Na pewno obaj się wzajemnie nakręcamy do jeszcze cięższej pracy. Nie ma też między nami żadnych zgrzytów. Staramy się też walczyć do samego końca, do ostatniego rzutu. A dzięki temu konkursy z naszym udziałem na pewno są ciekawe. A w najbliższym czasie Wojtek na pewno zrobi wszystko, żeby ze mną wygrać, ale ja zrobię wszystko, żeby nie przegrać (śmiech).
• Najbliższe tygodnie będą najważniejsze w tym sezonie. Najpierw rywalizacja w Lublinie przy okazji mistrzostw Polski, a niedługo później mistrzostwa Europy w Berlinie. To dobrze, że takie dwie imprezy dzieli zaledwie kilkanaście dni?
– Dla mnie to jest idealny scenariusz. Jestem zwolennikiem startów i w ten sposób wolę dochodzić do formy. Nie lubię, kiedy między zawodami jest więcej przerwy, dlatego cieszę się na te najbliższe tygodnie. Zdrowie dopisuje, z formą też nie jest źle.
• Od lat jest pan zawodnikiem Agrosu Zamość. Pewnie wiele razy pojawiały się jednak propozycje z większych klubów?
– Parę razy rzeczywiście jakieś oferty się zdarzały. Ustaliliśmy jednak z prezesem Konradem Firkiem pewne rzeczy i tego się trzymamy. Wszystko jest tak, jak być powinno i jak się umawiałem z klubem. Nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym coś zmieniać. To też kwestia lojalności. Szkoda tylko, że nie będzie czasu, żeby pojawić się tym razem w Zamościu. Koncentruję się na jak najlepszym przygotowaniu najpierw do zawodów w Lublinie, a potem w Berlinie. Dlatego szybko wracam do Spały. Mam jeszcze w planach jedynie wizytę w Łodzi na meczu Marcina Gortata z Wojskiem Polskim.