Rozmowa z Markiem Domańskim, psychiatrą ze Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie
- W dzień rzadko oglądają telewizję; mają wiele zajęć związanych z leczeniem. Ale popołudniami włączają telewizor. W szpitalu mamy podstawowe kanały - TVP, TVN, Polsat. Oglądają to, co przeciętny Polak - seriale, programy sportowe, prognozę pogody, nawet wiadomości. Mamy pacjentów, którzy bardzo interesują się programami informacyjnymi.
• Z sondażu UPC, który badał telewizyjne preferencje Polaków, wynika, że wiadomości są naszym ulubionym gatunkiem telewizyjnym.
- Mnie też najbardziej pociągają. Mimo negatywnego nastawienia do polityki, polityków, ich decyzji, afer Polacy lubią wiadomości. Potrzeba informacji i wiedzy jest w społeczeństwie duża. To dobrze o nas świadczy, bo przecież informacja jest podstawą wszystkiego.
• To samo społeczeństwo, które chętnie ogląda informacje, chętnie krytykuje media za koncentrowanie się na informacjach sensacyjnych, brutalnych, krwawych. Krytykują, ale oglądają?
- Żeby widza przyciągnąć do telewizora, element sensacji musi być. Sensacja powoduje zaciekawienie, ponieważ wykracza poza zwykłą codzienność. Wywołuje silne emocje. Wywołuje także lęk o siebie. A gdyby mnie to spotkało? - wyobrażamy sobie np. swoich bliskich w roli ofiary ekranowego przestępcy. Współczujemy ofierze i potępiamy kata. To nas wciąga.
• Pozytywna informacja nie może przyciągnąć odbiorcy?
- Od jutra płace idą dwukrotnie w górę, kolejny Polak dostał nagrodę Nobla, nasza gospodarka oszalała i jest najlepsza w Europie. Takie informacje gwarantowałyby wysoką oglądalność, bo są niecodzienne. Pozytywna informacja, nieodbiegająca od przeciętności - np. dotycząca wzrostu gospodarczego o 2 proc. czy żmudnej pracy parlamentu - już takiego zainteresowania nie wzbudza.
• Kolejne dane z raportu: piłka nożna najchętniej oglądanym sportem w Europie. W Polsce też i to bez względu na płeć.
- Sport oglądamy dla emocji. A jeśli zawodnik, któremu kibicujemy, zwycięża, jesteśmy szczęśliwi. Futbol był jednym z pierwszych sportów w Europie. Tym bardziej jesteśmy z nim związani. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, gdzie budzi małe zainteresowanie.
• Polki miłośniczkami telenowel... Czy pana jako psychiatrę nie niepokoi takie uwielbienie dla seriali?
- Nie tylko kobiety, ale mężczyźni oglądają seriale. W telewizji jest ich tak dużo, że trudno ich nie oglądać. Są lepsze i gorsze. Bardzo dobry serial to "24 godziny”. Jak mam czas, oglądam. Trzeba przyznać, że telewizja staje się sposobem na spędzanie czasu. Ilość bodźców jest duża: wizualne, słuchowe, intelektualne, emocjonalne. Dlaczego tak kochamy polskie seriale? Są nieskomplikowane, dotyczą codziennych spraw, które znamy z własnego życia.
• Utożsamiamy się z bohaterami?
- Tak. One są o nas. A przy tym nie wymagają wielkiego wysiłku intelektualnego, nie zmuszają do myślenia. Są łatwe w odbiorze. Nawet jeśli przegapimy kilka odcinków, nic nie straciliśmy. Po przerwie z łatwością odnajdziemy się w serialowej fabule.
• Seriale to rodzaj wypełniacza życiowego. Jeśli ktoś ma puste życie, czuje się samotny, chętnie koncentruje się na innych ludziach, choćby tych z ekranu?
- Był kiedyś w polskim radiu skecz z udziałem Bronisława Pawlika. Jego radiowa żona miała na imię Dziunia. On zawsze mawiał do niej: "Dziunia, włącz nasze okno na świat”. Chodziło o telewizor. Faktycznie, telewizor jest łącznikiem ze światem zwłaszcza dla osób starszych, samotnych, chorych.
• Zgadnie pan, jaki dziennikarz jest najbardziej popularny wśród polskich widzów?
- Tomasz Lis?
• Lis jest na drugim miejscu. Zwyciężył Kamil Durczok
- O, to fajnie. Osobiście lubię obydwu dziennikarzy, ale gdybym miał oddać głos, wybrałbym Durczoka. Jest widzom bliższy przez swoją chorobę nowotworową. Był ze swoim problemem otwarty, a widzowie kibicowali mu w walce. Lis jest trochę z innej planety. Miał daleko idące ambicje polityczne odstające od pragnień przeciętnego Polaka. Sympatii nie przysporzyły mu perypetie rodzinne, rozwód, bo przecież jego była żona budzi wśród widzów sympatię.
• Co Marek Domański, psychiatra, ogląda w telewizji?
- Często oglądam wieczorne wiadomości na kilku stacjach. Większość informacji się powtarza, ale czasami się uzupełniają. Przyznam się, że wolę telewizję publiczną, bo jest bardziej obiektywna. Rzucam okiem na "Klan”. Owszem, znam tytuły "Plebania”, "M jak miłość”, ale nie oglądam. Bardzo lubię sport. Szczególnie siatkówkę i koszykówkę NBA. Piłkę nożną też, ale tylko tę na najwyższym poziomie. Lubię dobry film sensacyjny.
• A talk show?
- Te dotyczące problemów społecznych, politycznych, gospodarczych,, pokazujące różne punkty widzenia, rozszerzają naszą wiedzę. Ostatnio oglądałem dobry talk show prowadzony przez Janka Pospieszalskiego na temat orientacji seksualnych. Ale już program Ewy Drzyzgi w TVN za bardzo epatuje widza skrajnościami i unikalnymi problemami.
• Coś pana zaniepokoiło; wzbudziło protest?
- Szokujący film dokumentalny "Super Size Me” dotyczący żywienia przez fast foody. Bohater zobowiązał się, że przez określony czas będzie jadł wyłącznie produkty fast foodów. Przez ten czas był cały czas filmowany. Skończyło się ciężką chorobą wątroby, gigantycznym przytyciem, zaburzeniami enzymów oraz narządów wewnętrznych.
• A czego nie powinni oglądać pańscy pacjenci?
- Pacjenci z zaburzeniami psychiatrycznymi mogą doznać pogorszenia i nasilenia zaburzeń, oglądając coś, co podtrzymuje treści patologiczne, np. film o duchach, horrory, sceny brutalne. Pacjenci reagują intensywniej niż osoby zdrowe z prawidłowo rozwiniętymi mechanizmami obronnymi.