Imię i nazwisko: Eryk Habowski
Data urodzenia: 27 lutego 1976
Miejsce urodzenia: Ryki
Pierwsza przeczytana książka: „Stara baśń” J. I. Kraszewskiego
Ulubione filmy z dzieciństwa (do teraz): „Potop”, „Krzyżacy” „Pan Wołodyjowski”
Wykształcenie: Liceum Ogólnokształcące im. Marii Curie-Skłodowskiej w Rykach, Międzywydziałowe Indywidualne Studia Humanistyczne na Uniwersytecie Warszawskim
Zawody najczęściej wykonywane: pisarz, scenarzysta, reżyser
Poszerzanie horyzontów
W tym czasie zdążył też wydać tomik poezji (nagroda ze debiut podczas XXVII Warszawskiej Jesieni Poezji). Jest też współautorem kilkutomowej "Antologii wileńskiej”, powieści historycznej "Aniołowie upadają pierwsi”. Teraz pracuje nad książką o Stanisławie Skalskim, powieścią, której akcja dzieje się w czasach antycznych, scenariuszem do filmu fabularnego.
- Zwykle realizuję kilka projektów równocześnie, to daje dodatkową adrenalinę, poszerza horyzonty - mówi Habowski.
Raz kochają,
raz nienawidzą
Najważniejsze dla Eryka Habowskiego są emocje i namiętności; zwłaszcza te głęboko skrywane. Bohaterowie Habowskiego "kochają i nienawidzą”.
- Celem każdego twórcy jest oddać ich autentyzm, ich żarliwość - uważa.
Słowo pisane czy muzyka, żeby trafiać i przyciągać, nie może zgrzytać sztucznością.
- Cenię prostotę formy. Setka barokowych metafor po drodze do sedna sprawy? To już pielgrzymka!
Pasjonuje go historia, ale nie ma dla niego znaczenia czy człowiek jest ubrany w kontusz czy w dżinsy. Bo niezależnie od epoki, kocha się tak samo i te same są emocje. W swoich powieściach przywiązuje niezwykle dużą wagę do detali. Najdrobniejszy historyczny detal musi być sprawdzony.
Niemcy go znaleźli
- Tło, nawet drobne szczegóły powinny być artystyczne. Trzeba czasem rozkruszyć cegłę, żeby poczuć jej twardość - mówi Habowski.
Kiedy pisał "Aniołowie upadają pierwsi”, historię młodego jezuity, sekretarza poety Mikołaja Kazimierza Sarbiewskiego wplątanego w intrygi młodego księcia Janusza Radziwiłła, pojechał zobaczyć jak wygląda grób Radziwiłła.
Teraz jego najnowsze "dziecko” właśnie ujrzało światło dzienne. To płyta "Staub und Schatten sind wir...” wydana przez niemieckie wydawnictwo Cavalli Records. Znalazły się tam wiersze Eryka Habowskiego.
Trzy lata temu Habowskiego, wtedy jeszcze studenta, znalazł bawarski rząd, który rok w rok funduje prestiżowe stypendium dla sześciu twórców z wybranego kraju (co roku innego): muzyków, plastyków, literatów.
O to stypendium nie można się starać: to Niemcy wybierają artystów i składają im propozycje wyjazdu do Bawarii. Do Habowskiego dotarli przez uczelnię: No cóż, nie powiem, żebym wzbraniał się przed wyjazdem - śmieje się.
Wieża Babel
Został stypendystą artystycznym rządu bawarskiego w dziedzinie literatury. Razem z Habowskim do Bawarii pojechał m.in. kompozytor po warszawskiej Akademii Muzycznej Miłosz Bembinow. Panowie szybko znaleźli wspólny język. Bembinowa urzekła poezja Habowskiego, Habowskiego urzekła muzyka Bembinowa. Kompozytor stworzył muzykę do wierszy Eryka.
- Choć warszawską Akademię Muzyczną i uniwersytet dzieli może kilometr, to poznalismy się dopiero w Bawarii - opowiada Eryk Habowski.
Wspólnie przygotowali serię koncertów, które odbywały się w kościołach i katedrach m.in. Bambergu i Norymbergi. Projekt nazwali "Wieża Babel”. Pomysłem zainteresowało się niemieckie wydawnictwo płytowe i zaproponowało nagranie krążka.
Można go już kupić w niemieckich sklepach płytowych.
- Cieszę się, że moje teksty zafascynowały kompozytora i niemieckiego wydawcę. Mam osobistą satysfakcję, że na chwilę Ren popłynął blisko Wisły, bo na "Prochem i cieniem jesteśmy” ("Staub und Schatten sind wir...”) znalazły się utwory śpiewane po polsku. Oby płyta przypadła do gustu także publiczności - dodaje Habowski.
Teraz teledysk
W lutym utwory z krążka zaprezentowano na koncercie w Studiu S1 Polskiego Radia im. Lutosławskiego. Teraz Habowski pracuje nad teledyskiem do płyty.
Monika Połowska