Do dramatu doszło w niedzielne popołudnie w Arciechowie, nad Zalewem Zegrzyńskim. Ewa Sałacka wraz z mężem spędzała weekend na działce swojej ukochanej mamy. Po obiedzie aktorka wypiła szklankę soku. Nie zauważyła, że do środka wpadła osa. Dalej wydarzenia potoczyły się w błyskawicznym tempie: owad, na jad którego była wyjątkowo mocno uczulona, ukąsił ją w usta. Natychmiast zaczęła się dusić i puchnąć
usta i masaż serca. Oczywiście wezwaliśmy też pogotowie. Lekarz dał zastrzyk i zrobił tracheotomię. Wydawało się, że sytuacja została opanowana i nie ma już żadnego niebezpieczeństwa.
Karetka z aktorką ruszyła do szpitala w Wołominie.
Witold Kirstein wsiadł do swojego auta i pojechał za ambulansem. W połowie drogi karetka zatrzymała się, lekarz wysiadł z niej i oznajmił: "Ona nie żyje”...
W akcie zgonu lekarz zapisał, że powodem śmierci był wstrząs anafilaktyczny, czyli reakcja alergiczna na ukąszenie osy. Ewa Sałacka osierociła 12-letnią córkę Matyldę, która w czasie tego tragicznego zdarzenia była na obozie żeglarskim na Mazurach.
Artystka całodobowa
Pod wieloma względami Ewa Sałacka była wyjątkowa. W przeciwieństwie do swoich koleżanek po fachu nie rzucała się na kolejne role i nie błagała reżyserów o pracę. Zresztą mogła sobie na to pozwolić: jej mąż jest współwłaścicielem znakomicie prosperującej prywatnej kliniki stomatologicznej w centrum Warszawy.
- On nie tylko potrafił zapewnić Ewie poczucie bezpieczeństwa i życie na luksusowym poziomie, ale przede wszystkim dał jej szczęście - wspomina jedna z przyjaciółek aktorki. - Dobrali się idealnie. Nie znam drugiej pasującej tak do siebie pary. Witas był dumny z niej jako kobiety i pozwalał być artystką przez 24 godziny na dobę. Nie to, co jej pierwszy mąż, Krzysztof Krauze, który sam jest reżyserem i koncentrował się głównie na sobie. Chociaż swego czasu łączyła ich wielka i szalona miłość. Ich uczucie nie przetrwało jednak próby czasu.
Skandalistka?
Ewa Sałacka uwielbiała życie towarzyskie. Chętnie bywała na rautach i bankietach. Zawsze towarzyszył jej mąż. Już na pierwszy rzut oka było widać, że świetnie się rozumieją i potrafią się ze sobą bawić. Wszyscy dziennikarze wspominają, że aktorka była niezwykle medialna i komunikatywna.
Dziś, gdy całe środowisko aktorskie z żalem opłakuje jej śmierć, mało kto pamięta, że Ewa Sałacka wywoływała też wiele kontrowersji. Bo nie wszystkim podobała się jej przebojowość i nowoczesność. Była pierwszą polską aktorką, która zgodziła się na roznegliżowane zdjęcia do magazynu dla panów. I to jeszcze w czasach, gdy w Polsce nie było "Playboya”. Jej skandalizujące zdjęcia ukazały się w nieistniejącym już piśmie "PAN”.
Była wyjątkowo atrakcyjną kobietą i zawsze bardzo dbała o siebie. Na jej widok mężczyznom zapierało dech w piersiach. Ta figura, ogniste rude włosy, i opalenizna na czekoladkę...
Zawsze nienaganny makijaż i najlepsze kreacje. Plotkowano o jej operacjach plastycznych. Nawet dzień po jej śmierci jeden z tabloidów opublikował materiał o tym, że Ewa Sałacka zrobiła sobie nowy biust pod znamiennym tytułem: "Ewo, jak pięknie wyglądasz”. Wtedy jeszcze rodzina utrzymywała w tajemnicy informację o jej zgonie.
Ostatnia rola
Ostatnią telewizyjną rolę zagrała w polsatowskim serialu "Pierwsza miłość”.
- Była wyjątkowo ciepła i wrażliwa - mówi Emilia Krakowska, koleżanka z serialowego planu. - Zero egoizmu, a za to wielkie poczucie humoru i temperament. To była piękna, kolorowa osoba.
- Brak mi słów - płacze Małgorzata Potocka, aktorka i najbliższa przyjaciółka Ewy. - Na razie za wcześnie, bym mogła rozmawiać o Ewie. To jakiś koszmar. A miałyśmy tyle wspólnych planów.