Rozmowa z Waldemarem Niedźwiedziem, szefem lubelskiego kina Bajka
– Ja nie idę do kina. Ja idę do pracy. Nie myślę o Bajce jak o kinie. Jak myślę o kinie to raczej nocami i wtedy nie mogę spać. Ostatnio, że tak powiem, raczej się nie wysypiam.
• Od dawna ma pan takie kłopoty ze snem?
– Od dwóch lat.
• Od dwóch lat kino pana martwi? To tyle ile ma multipleks przy Lipowej?
– Tak mniej więcej. Wiem, że nie ja jeden mam ten problem. W Polsce znikło prawie 40 proc. jednosalowych kin.
• Nawet w takim mieście jak Wenecja zamknięto w tym roku ostatnie studyjne. Ale bajki zawsze się dobrze kończą…
– Tak, to dobra uwaga.
• Co jest największym rachunkiem do zapłacenia?
• Gdyby pan miał swoją salę, to by była inna bajka?
– Tak. Rozmawialibyśmy o zupełnie innej Bajce.
• Ile osób powinno przychodzić do kina, żeby pan mógł spać?
– 5–6 tysięcy miesięcznie.
• A przychodzi?
– ….
• Rozumiem, tajemnica handlowa.
– Zarabiamy jeszcze na redystrybucji filmów kilku dystrybutorów. I cały czas walczymy.
• Umawialiśmy się na rozmowę urodzinową. Bajka właśnie wchodzi w 20-lecie działalności. Uprzedzał pan, że to nie będzie wesoła rozmowa. Nie jest. Ale były złote lata?
– Hitem frekwencyjnym był "Pan Tadeusz”. Zobaczyło go u nas 60 tysięcy widzów. Film zarobił na dolby system, który nadal w kinie działa. Stać mnie było na aparaturę. Na drugim miejscu jest "Pasja”, 45 tysięcy.
• Ten kontrowersyjny wówczas film Mela Gibsona? Tyle osób w Lublinie chciało to zobaczyć?
– Na trzecim dla równowagi jest "Faustyna”: 35 tysięcy widzów. W sumie, jak liczyłem to milion osób się przez Bajkę przez te wszystkie lata przewinęło. Złotymi latami były lata 90. i czas komedii. To były premiery w stylu "Fuksa”, "Girlguide”, "Chłopaki nie płaczą”. Młody Stuhr i Lubaszenko, te czasy. Do tego "Psy”.
• Trzyma pan jakieś pamiątki z początku działalności kina?
• Pierwsza rubryka: od 5 października do 21 listopada "Tańczący z Wilkami”. Dalej 24 października do 11 grudnia "Podwójne życie Weroniki”. Rok 1991 kończy inny zabytek "Kucharz, złodziej, jego żona jej kochanek”. Rany, kto dziś pamięta te filmy i kto by na nie dziś chodził…
– A to będzie można sprawdzić. Na przełom listopada i grudnia albo na początek grudnia planujemy festiwal urodzinowy. Chcę pokazać 10 filmów z tych, którymi zaczynaliśmy historię Bajki i 10 przedpremierowych. Jakoś się dużo będzie teraz w kinie działo i urodziny trzeba przesunąć.
• Od piątku jest przegląd "Filmów o zabijaniu”.
– Później w czasie Konfrontacji Teatralnych filmy i zarejestrowane spektakle teatralne. W październiku w czasie Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Tańca też będą projekcje festiwalowe. W poniedziałki mają być wieczorne projekcje w ramach przeglądu fimów (nie)Ciekawych. Wiem już o "Autorze widmo” połączonym ze spotkaniem z Pawłem Śpiewakiem i "Wichrach Kołymy” z Agatą Buzek, która też spotka się z widzami. Wszystko oprócz normalnego repertuaru. Zapraszam na nowego Skolimowskiego.
• Dlaczego w 1991 roku film mógł być na ekranie miesiąc, a teraz tydzień, góra dwa?
– W latach 90. rocznie wchodziło do kin 60 tytułów. I filmy miały najlepszą, czyli szeptaną, reklamę i wszyscy, którzy się zainteresowali, zdążyli je zobaczyć. Teraz jest tytułów 200 albo 300.
• Ale i tak wiele do nas dociera z koszmarnym opóźnieniem. Czytam we wrześniu recenzję z "Buddenbroków”, a film będzie w Bajce w marcu i uznam go za staroć i nie pójdę.
– Bo takie filmy są w 2–3 kopiach i dostają je najpierw duże miasta. A jeszcze trochę, to dystrybutorzy z jednosalowymi kinami w ogóle nie będą gadać. Tylko z multipleksami. Dlatego w Bajce będą dwie sale.
• Dzieli pan kino na pół? A co na to właściciel budynku?
• Chodzi pan do kina, przepraszam na filmy? Jak by wyglądał festiwal filmów Waldemara Niedzwiedzia?
– "Dzieci niebios”, "Podwójne życie Weroniki” albo "Niebieski”, "Ukryte pragnienia” i "Przełamując fale”.
• Ile osób pracuje w Bajce?
– W złotych latach 15. Teraz: 2 operatorów, 2 kasjerów-bileterów, księgowa i ja z żoną.
• Kiedy widz płaci 16 złotych za bilet, to ile z tych pieniędzy zostaje w kinie?
– Połowę bierze dystrybutor. 10 proc. czyli 1,60, to podatki, ZAiKS itp. Zostaje 6,20.
• Co pan robił w życiu przed Bajką?
– Wytwórnia Urządzeń Komunalnych, dział do spraw zaopatrzenia. W czasie wakacji z kolegą kładliśmy parkiet. Na początku lat 90. był kryzys i fale zwolnień. W takim czasie zadzwonił z Warszawy mój przyrodni brat Roman Gutek, kazał do siebie przyjechać. Pojechałem. Powiedział, że Fundacja Sztuki Filmowej będzie prowadziła w Domu Nauczyciela kino i mam się tym zająć. To się zająłem. Kupiliśmy wspominany faks i bilety. Potem założyliśmy spółkę Gemini Film. I tak jest do dziś.
• Mógł pan powiedzieć: Nie?
– Raczej nie.