Rozmowa z Olgą Dados z Lublina, dawcą komórek macierzystych, która spotkała się ze swoim bliźniakiem genetycznym.
- Jakie to uczucie spotkać osobę, której oddało się część siebie?
- Wspaniałe, to bardzo wzruszający moment. Cały czas jestem pod ogromnym wrażeniem tego spotkania. We wrześniu pojechałam na Słowację, żeby spotkać się z Kristianem, dla którego byłam dawcą komórek macierzystych. Od jego przeszczepu minęły 2,5 roku. To była dla niego ogromna niespodzianka. Kompletnie się tego nie spodziewał, a z drugiej strony to była chwila, na którą długo czekał. Nigdy też nie zapomnę wzroku jego matki, była bardzo przejęta, wzruszona i wdzięczna. Cała rodzina przyjęła mnie bardzo serdecznie, czułam się tam, jak w domu. Na wiosnę ja zapraszam ich do siebie.
- A ty chciałaś poznać osobę, która dzięki tobie żyje?
- Na początku nie. Myślałam, że taka osoba będzie czuć w pewnym sensie przymusową wdzięczność. Po jakimś czasie zmieniłam jednak zdanie. Okazało się, że moje pierwsze spotkanie z Kristianem nie będzie prywatne, tylko weźmie w nim udział więcej osób. Pomyślałam, że to świetna okazja, żeby pokazać, jak bardzo potrzebni są dawcy i jak ważne są akcje, które promują ideę dawstwa. Pomyślałam, że moja historia może wpłynąć na decyzję innych osób. Dlatego się zgodziłam.
- Dlaczego zdecydowałaś się oddać komórki macierzyste?
- Chciałam oddać krew, bo zdaję sobie sprawę jakie to ważne. Niestety: okazało się, że za mało ważę. Nie poddałam się jednak i postanowiłam znaleźć inne rozwiązanie. Kiedy dowiedziałam się o tym, co robi Fundacja DKMS postanowiłam zostać dawcą. Już po miesiącu od rejestracji dostałam telefon z Fundacji, że jest osoba, dla której mogę być dawcą.
- Czy dawca ma się czego bać?
- Absolutnie nie. To nic nie boli, nie wiąże się z żadnymi wyrzeczeniami. W moim przypadku chodziło o pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej. Trwało to cztery godziny, ale nie odczułam żadnych skutków ubocznych. Dlatego zachęcam wszystkich, żeby podjęli taką decyzję, bo naprawdę można komuś uratować życie.
Zostań dawcą
Obecnie w Polsce jest zarejestrowanych milion dawców. - Wynik województwa lubelskiego nie jest niestety najlepszy. Mamy tu zarejestrowanych trochę ponad 30 tysięcy osób, co jest trzecim najgorszym wynikiem w kraju - przyznaje Agata Maraszek, kierownik działów Rekrutacji Dawców i Fundrisingu Fundacji DKMS. - Dlatego chcemy tu aktywniej działać. Stworzyliśmy już specjalną komórkę organizacyjną i organizujemy akcje edukacyjne dotyczące dawstwa szpiku m.in. we współpracy z kuratorium oświaty.
Podobnie wyglądają statystyki dotyczące dawców faktycznych. W całym województwie lubelskim jest ich tylko 119 (w Lublinie zaledwie 29) podczas gdy np. w Warszawie jest ich 230 a w Trójmieście: 112.
A bliźniaka genetycznego nie tak łatwo znaleźć. - Czasem musimy przeszukać pulę 20 tysięcy zarejestrowanych dawców, a w niektórych przypadkach nawet milion. To właśnie dlatego tylko 1 procent zarejestrowanych dawców zostaje dawcą faktycznym - mówi Dorota Wójtowicz-Wielgopolan, rzeczniczka Fundacji DKMS. - Dlatego ważne jest, by dawców potencjalnych stale przybywało. Przeszczepienie krwiotwórczych komórek macierzystych krwi lub szpiku sprawia, że szanse chorego na wieloletnie wyzdrowienie rosną do 80 procent.
- Jest dużo obaw jeśli chodzi o bycie dawcą. Jest to przede wszystkim błędnie kojarzone z pobieraniem z kręgosłupa, podczas gdy szpik pobierany jest z kości biodrowej, co jest w stu procentach bezpieczne - zaznacza dr n.med. Adam Walter-Croneck z Kliniki Hematoonkologii i Transplantacji Szpiku w SPSK1 w Lublinie, gdzie wykonuje się przeszczepy szpiku od dawców rodzinnych i spokrewnionych. - Od tej tradycyjnej metody zaczyna się jednak odchodzić. Komórki macierzyste są coraz częściej pobierane z krwi obwodowej. (kp)
Kto może zostać dawcą
Dawcą może zostać każda zdrowa osoba w wieku od 18 do 55 lat. Zarejestrować można się jedynie w przypadku, kiedy nie istnieją medyczne przeciwwskazania. Chodzi o m.in. choroby układu sercowo-naczyniowego, nowotworowe, zakaźne, autoimmunologiczne, układu nerwowego, krwi i szpiku i zaburzenia psychiczne. Leki, które wykluczają możliwość zostania dawcą to m.in. środki wpływające na układ krwiotwórczy, immunosupresyjne oraz cytostatyki.
Szczegóły na stronie Fundacji DKMS www.dkms.pl
Uczniowie ratują życie
Uczennica IV klasy na kierunku technik usług hotelarskich lubelskiej Szkoły Lider w ciągu najbliższych dni odda szpik swojemu genetycznemu bliźniakowi. Wczoraj do włączenia się w akcję pomocy potrzebującym namawiała swoich kolegów. - W naszej szkole to już tradycja, że uczniowie regularnie oddają krew oraz rejestrują się jako dawcy szpiku kostnego - przyznaje brat Zbigniew Minko z Lidera. - Być może na początku była to dla nich tylko atrakcja polegająca na dniu wolnym od zajęć oraz możliwości otrzymania bezpłatnych słodyczy. Teraz robią to jednak z prawdziwej potrzeby serca. Widzą, że drobny wysiłek może ocalić komuś życie. Wczoraj do bazy dawców zarejestrowało się ponad 30 naszych uczniów.
O tym, że warto to zrobić przekonywała ich szkolna koleżanka. - Wczoraj występowała w charakterze wolontariuszki, ale przed nią znacznie poważniejsze i wspaniałe zadanie - mówi brat Minko. - Kilka dni temu dostała telefon z informacją, że jest genetyczną bliźniaczką osoby chorej. Jeśli nic nie pokrzyżuje planów to w ciągu dwóch najbliższych tygodni przekaże jej swój szpik. Jesteśmy z niej bardzo dumni. Dla naszych uczniów to rzeczywisty dowód na to, że niewielka dogodność może zdecydować o czyimś życiu.