Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

26 grudnia 2015 r.
20:02

"Halo, tu Polskie Radio Lublin". 67 lat z mikrofonem w ręku

0 6 A A

Kiedy po raz pierwszy w życiu usłyszał radiową audycję, pomyślał, że chciałby tam pracować. Adam Tomanek miał wtedy 11 lat. Kilkanaście lat później jego marzenia spełniły się, a jego znane już powitanie „Halo, tu Polskie Radio Lublin” zna prawie każdy starszy mieszkaniec Lubelszczyzny.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Czerwiec 1939 r. Władysława Tomankowa, matka 11-letniego wówczas Adama wróciła do domu z niezwykłym w tamtych czasach pakunkiem. Było to radio marki Philips. Przez kilka lat odkładała na nie z pensji urzędniczki pocztowej. Kiedy mały Adaś usłyszał głos spikera, nie mógł się nadziwić, jak to możliwe, że ktoś tam, w Warszawie mówi do mikrofonu i słychać go w Lublinie, w kamienicy przy ul. Szopena.

- Zdziwi się pan, ale jakość dźwięku była wtedy o niebo lepsza niż dzisiaj - mówi 87-letni dziś dziennikarz. - To było lampowe radio, wysokiej jakości. Wtedy powiedziałem do mamy, że zostanę radiowcem. Mama uśmiechnęła się i powiedziała: „kto wie, całe życie przed tobą, masz dopiero 11 lat”.

Trzy miesiące później Niemcy napadli na Polskę. Okupant wydał zarządzenie, że każdy właściciel radia ma je oddać do depozytu. Tomankowie - ryzykując życiem - ukryli radio w... trumnie. Robił je ich znajomy. Wprawdzie Niemcy robili u niego rewizję, ale widząc trumny, nie zaglądali do środka.

A radio przetrwało wojnę.

Poeta w Radiu Madryt

Adam Tomanek wychował się w inteligenckiej rodzinie. Jego mama dużą wagę przykładała do nauki języków obcych, w domu dużo się czytało. Brat mamy, Józef Łobodowski był znanym poetą. W 1936 roku zdobył nawet prestiżową nagrodę literacką, pokonując m.in. późniejszego noblistę, Czesława Miłosza.

Łobodowski brał udział w kampanii wrześniowej, przez Węgry i Francję dotarł do Hiszpanii. Tam zatrzymali go na granicy i trafił do więzienia. Nabawił się gruźlicy kości. Uratowali go lekarze hiszpańscy.

- Po wyjściu na wolność wujem zainteresował się pan Tylko - mówi Adam Tomanek. - To Polak pochodzący z Krakowa, który widząc zdolności i inteligencję wuja, zaproponował mu pracę w polskiej sekcji Radia Madryt.

Lubelski dziennikarz nawet nie przypuszczał, że wuj - swoimi audycjami - narobi mu kłopotów…

Radiowęzeł

Po wojnie Tomanek uczył się u Vetterów. Miał to szczęście, że dyrektor szkoły, Edward Janicki, był wielkim miłośnikiem radia. W szkole zorganizowano radiowęzeł pod kierunkiem Zygmunta Bownika, a młody Tomanek mógł wreszcie realizować dziecięce marzenia.

- W tym czasie, czyli pod koniec lat 40. w Lublinie był już miejski radiowęzeł, a w perspektywie coraz głośniej mówiło się o powstaniu „prawdziwego” radia - mówi Adam Tomanek. - W radiowęzłach udzielali się przypadkowi ludzie, a audycje to nie było nic innego, jak czytanie informacji wyciętych z gazety. Oczywiście po wcześniejszym ocenzurowaniu. Kiedy jedna ze spikerek zapowiadała film „Dzwonnik w Notre Dame” przeczytała to tak, jak było napisane. Następnego dnia jeden z lubelskich dziennikarzy wyśmiał to. Wtedy ówczesne władze postanowiły, że trzeba zrobić nabór do radia.

I tak panowie odpowiedzialni za radiofonię w Polsce trafili do szkoły Adama Tomanka i zaproponowali mu pracę. Zaczął 15 kwietnia 1949 roku.

Kontakty z wujkiem

- To był jakiś kawałek etatu za 400 zł - mówi pan Adam. - Szykowałem się wtedy na studia prawnicze na UMCS i kilka godzin pracy w niczym nie kolidowało z nauką.

Radiowęzeł mieścił się wówczas na ul. Narutowicza 4. Władze PRL stawały na głowie, żeby jak najbardziej rozwinąć sieć radiowęzłową. Nic dziwnego: nad radiowęzłem mogli zapanować, w każdej chwili np. wyłączyć. W przeciwieństwie do radia, w którym wprawdzie próbowali zagłuszyć audycje BBC albo Wolną Europę, ale i tak zawsze do uszu radiosłuchaczy docierały niewygodne dla rządu informacje.

Młody Adam Tomanek pracował w radiowęźle do 1952. W tym czasie kilkakrotnie odwiedzali go smutni panowie w ciemnych płaszczach z SB. Pytali oczywiście o wuja.

- Mówili: „wie pan, panie Tomanek, my do pana nic nie mamy, ale ten pański wujek szkaluje Polskę” - opowiada dziennikarz. - Pytali o kontakty itd.; zawsze mówiłem, że nie mam z wujkiem kontaktu od 1939 r. W końcu odpuścili.

Tymczasem wuj, po śmierci gen. Franco, stracił pracę w radio, które zlikwidowano. Pisał książki, których nikt nie kupował; był zdany na łaskę przyjaciół. Zmarł w 1984 r. w wieku 79 lat podczas publicznej recytacji dzieł Juliusza Słowackiego. Prawdopodobnie na atak serca. W testamencie napisał, że chce być pochowany na lubelskim cmentarzu przy ul. Lipowej, obok swojej matki. Zaznaczył również, że chce być skremowany. Transport - nawet urny - był wówczas kosztownym przedsięwzięciem.

- Pracownik KUL-u, który był wówczas w Hiszpanii, owinął urnę prześcieradłem i udało mu się w walizce przewieźć prochy wuja do Londynu - wspomina Adam Tomanek. - Stamtąd trafiły do Lublina. Zgodnie z wolą zmarłego, Józef Łobodowski spoczął obok matki. Mszę odprawili najwyżsi dostojnicy kościelni, a orszak pogrzebowy zgromadził wiele osób.

Konkurs na spikerów

We wrześniu 1952 roku ruszyło „prawdziwe” Radio Lublin.

Wcześniej jednak młody dziennikarz Adam Tomanek stanął przez komisją egzaminacyjną w konkursie na spikerów radiowych. Chętnych było 1,5 tysiąca z całej Polski. Pan Adam przeszedł pomyślnie egzamin i uzyskał 15. ocenę.

- Trzeba było przeczytać m.in. tekst w dwóch językach obcych - wspomina. - Wybrałem niemiecki, bo nauczyłem się go podczas wojny i francuski, który opanowałem jedynie fonetycznie. Do dzisiaj nie wiem, o czym czytałem, ale pochwalili mnie za akcent - śmieje się.

Po egzaminie dostał też propozycję pracy w warszawskim radio. Był tylko jeden warunek: musiał mieć gdzie mieszkać w stolicy. A to, w Warszawie, zaledwie 7 lat po wojnie było dla chłopaka z Lublina prawie niemożliwe. Wrócił do domu.

Redaktorem naczelnym radia w Lublinie został Tadeusz Chabros. - Był moim wzorcem i nauczycielem - wspomina pan Adam. - Miał wspaniały głos. Dziś niewielu radiowców może się pochwalić taką barwą głosu jak on. Wspaniały człowiek.

Zaczynali w 20 osób. Dwie z nich miały wyższe wykształcenie. Ale prawie wszyscy należeli do partii: oprócz pana Adama. Pierwsza audycja w Radio Lublina prowadzona przez Adama Tomanka nie była zbyt skomplikowana. W obecności I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR Waldemara Kozdry, przeczytał kilka wiadomości, potem „puścił” uroczysty marsz i na tym się zakończył debiut.

Jakie piękne kwiaty

Przez kolejne lata relacjonował nie tylko imprezy sportowe; zajmował się wszystkimi najważniejszymi wydarzeniami w regionie, był i jest do dzisiaj ekspertem od rolnictwa na radiowej antenie.

Skąd u pana, typowego mieszczucha zainteresowanie sprawami wsi? - Przez wiele lat ludzi ze wsi byli traktowani jako ta gorsza część społeczeństwa. Mówiono o nich z lekceważeniem, że to gorsza kategoria itd. A to nieprawda, dlatego zająłem się problemami wiejskimi, jeździłem po różnych wsiach, rozmawiałem z nimi i przekonałem się, że rolnictwo to taki sam zawód jak każdy inny i że są wśród nich często ludzie o wiele bardziej inteligentni i „światowi” niż wielu po kilku fakultetach - tłumaczy redaktor Tomanek. - A merytorycznie do programów przygotowywałem się podglądając m.in. podręczniki córki, która wówczas studiowała na Akademii Rolniczej.

Redaktor Tomanek otrzymał wiele listów i podziękowań od samych rolników, którzy często podkreślali jego fachowość. On sam do dzisiaj wspomina dowcip jednego z rolników, z którym przeprowadzała wywiad koleżanka z innego radia. Ona sama miała mgliste pojęcie o rolnictwie.

Rozmowa odbywała się na polu:
- Jakie piękne kwiaty! - rzuciła dziennikarka
- To specjalna odmiana, sprowadzona z Zachodu - odpowiedział rolnik wskazując ręką na uprawę…rzepaku.

Wpadki

Przez 67 lat pracy trudno ich nie mieć. Pierwsza, poważniejsza miała miejsce podczas otwarcia pomnika na Majdanku. Relacjonujący uroczystość wyczytywał z kartki nazwiska oficjeli, którzy przyjechali wtedy do Lublina. I Bogu ducha winny Tomanek odczytał nazwisko jednego z sekretarzy PZPR, który akurat to usłyszał. Tyle, że był wtedy przy radioodbiorniku w Moskwie...
Innym razem był na otwarciu pierwszego szybu kopalni Bogdanka. Edward Gierek, I sekretarz PZPR i ówczesny premier Piotr Jaroszewicz wygłaszali przemówienie, stojąc w ogromnym wykopie. Dziennikarzy nie wpuszczono na dół.

- Nie było wyjścia, musiałem mieć nagrane przemówienie - mówi Tomanek. - Spuściłem kabel z mikrofonem i zacząłem nagranie. W pewnej chwili zsunęła się osłona mikrofonu i wpadła do przygotowanej zaprawy z cementem. Struchlałem. Ochrona także. Pierwsza ich myśl, to pewnie było, ż to może jakaś bomba. I wtedy Jaroszewicz rozładował sytuację, wziął oprawkę do ręki, coś zażartował i podrzucił do góry w moją stronę. Potem, na spokojnie, pomyślałem, co by było, gdybym jej nie złapał, a ta spadła na jego głowę. Ale i tak, jak przyjechałem do redakcji, to wszyscy już wiedzieli o tym incydencie.

Kilkadziesiąt lat temu nie było w radio taśm z nagranymi dźwiękami. Nagrywano je na bieżąco, na żywo. Tak też było podczas jednego ze słuchowisk. W pewnym momencie scenariusz przewidywał odgłos szczekającego psa.

- Dzisiaj to może pan sobie wybrać dowolne szczekanie: małego, dużego psa, warczenie, skowyt - tłumaczy redaktor. - Wtedy zdaliśmy się na naszego pianistę, Ryszarda Schreitera, który przyprowadził na nagranie swojego psa. W odpowiednim momencie, na znak swojego pana, pies miał zaszczekać.

Kiedy przyszedł ten „moment”, pies dał plamę na całego. Wyszedł spod fortepianu i kiedy pan dał znak, obsikał nogę instrumentu i z powrotem się położył.

Pierwszy magnetofon

Początkowe audycje były nagrywane na żywo. Dlatego każdy spiker był wcześniej dokładnie „prześwietlany”, żeby uniknąć wpadki, bo - a nóż - komuś przyjdzie na myśl, żeby wykorzystać ten fakt i rzucić do mikrofonu kilka niepochlebnych uwag pod adresem rządu?

W latach 50. ubiegłego wieku dziennikarze otrzymali pierwszy magnetofon szpulowy, którego wynalazcą był Polak; Stefan Kudelski. Miał jedną wadę: ważył 26 kg.

- Kiedyś musiałem nagrać dźwięk na meczu Lublinianki - mówi Adam Tomanek. - Samochodu służbowego wtedy jeszcze nie mieliśmy (pierwszy służbowy samochód lubelskie radio dostało do spółki z kielecką rozgłośnią - przyp. aut.). Miałem za to motocykl. Razem z operatorem zapakowaliśmy go na siedzenie i we dwóch dopchaliśmy go na stadion. Dopiero gdzieś w latach 60. używaliśmy japońskich magnetofonów, było one lżejsze już o 23 kg.

Zarobki

Kiedy jego żona dowiedziała się, że pierwszy angaż o pracę da mu 400 zł miesięcznie, to się ubawiła.

- Zmieniła zdanie, kiedy pokazałem jej po latach pasek z pensją - mówi dziennikarz. - Ona, jako księgowa zarabiała ok. 3 tys. zł, a ja - bywało - że miałem cztery razy tyle. To były dobre czasy. Dzisiaj dziennikarze zarabiają marne grosze; to jeden z najgorzej opłacanych zawodów, do tego niepewny. W każdej chwili mogą być zwolnienia, roszady itd.

Wspomnienia

Pan Adam o polityce nie chce rozmawiać. Nie interesuje go. Śledzi na bieżąco wydarzenia w kraju i na świecie, ale ich nie komentuje. Wciąż jest aktywnym dziennikarzem, współpracuje przy audycjach - jakże by inaczej - rolniczych.

Lubelszczyznę poznał wzdłuż i wszerz. Był w każdej większej miejscowości.

Mimo słusznego wieku i lekko już zmienionego głosu, wciąż jest to sam redaktor Tomanek z jego słynnym „Halo, tu Polskie Radio Lublin” i z nierozłącznym beretem na głowie.

Adam Tomanek podkreśla, że rodzina to skarb. Jego skarbem jest syn Stanisław, który jest pierwszym koncertmistrzem skrzypiec w Operze Narodowej w Warszawie oraz córka Ewa, nauczycielka biologii i przyrody w jednej z lubelskich szkół oraz dwójka wnucząt i para 3-letnich prawnucząt.

Młody Adam z mamą słucha radia w mieszkaniu przy ul. Szopena. To tego dnia zaczęła się jego miłość do radia
Adam Tomanek i Helena Oględzka podczas pracy
Stadion Lublinianki i Adam Tomanek. Mecz w obecności prawie 20 tysięcy kibiców. I słynny już magnetofon, który ważył 26 kilogramów

Pozostałe informacje

Manga, cosplay i japoński bilard, czyli Festiwal Spotkań Kultur Akira
ZDJĘCIA
galeria

Manga, cosplay i japoński bilard, czyli Festiwal Spotkań Kultur Akira

Manga, Anime, Aichiru, cosplay, warsztaty, gry i zabawy azjatyckie, to niektóre z atrakcji jakie czekały na miłośników szeroko rozumianej kultury azjatyckiej, podczas Festiwalu Spotkań Kultur Akira. Ideą spotkania, była przede wszystkim pasja i miłość do kultury azjatyckiej. Dzięki bogatej ofercie programowej impreza cieszyła się dużym zainteresowaniem, a jej fani przybyli z całej Polski.

Poczuj weekend
foto
galeria

Poczuj weekend

Zapraszamy Was do obejrzenia naszej fotogalerii z kolejnej gorącej nocy w lubelskim Helium Club. To było prawdziwe odegranie muzycznych wspomnień. Zobaczcie, co się działo na parkiecie i poza nim.

Z myślą o najmłodszych - policjanci na Dzień Dziecka
ZDJĘCIA
galeria

Z myślą o najmłodszych - policjanci na Dzień Dziecka

W Dzień Dziecka żadne dziecko nie powinno być smutne. Lubelscy policjanci zadbali o to, by ten uśmiech pojawił się także na twarzach małych pacjentów lubelskiego szpitala.

Marcin Zając pracę w Lubliniance rozpoczął minionego lata

Marcin Zając (Lublinianka): III liga? Na razie stworzyliśmy fundament do bycia solidnym czwartoligowcem

Rozmowa z Marcinem Zającem, trenerem Lublinianki

Na niedzielę IMGW wydał alerty pogodowe pierwszego stopnia dla całego województwa lubelskiego.
OSTRZEŻENIE POGODOWE

Burzowo i niebezpiecznie? Pogoda na niedzielę pod znakiem alertów IMGW

W ostatnich dniach pogoda jest bardzo dynamiczna i sytuacja zmienia się z godziny na godzinę. IMGW wydaje kolejny komunikat dla województwa lubelskiego.

Noc Kultury w tym roku odbyła się między 1 a 2 czerwca. Hasłem tegorocznej edycji były Neurony Miasta.
DUŻO ZDJĘĆ
galeria

Najbardziej kulturalna noc za nami. Tym razem Lublinem zawładnęły neurony miasta

Tej nocy w Lublinie nie było ciemno. Było pełno występów, koncertów i kolorowych instalacji. Za nami jedyna taka kulturalna noc w roku - Noc Kultury.

Konferencja prasowa Marty Wcisło i Małgorzaty Gromadzkiej została zorganizowana, jak same to przyznały, „na szlaku kampanii wyborczej”.

Posłanki PO: Rozliczymy PiS ze wszystkich afer

Zorganizowana grupa polityczna mająca znamiona przestępczej – tak o działaniach polityków Suwerennej Polski w ministerstwie sprawiedliwości za czasów rządu Zjednoczonej Prawicy mówiły posłanki Platformy Obywatelskiej podczas sobotniej konferencji prasowej.

Arka u siebie pokonała rywali z Lublina 2:0, a na w kwietniu na Arenie padł remis 2:2.

Ekstraklasa znowu dla Lublina? Motor dzisiaj gra o awans z Arką Gdynia

Motor w ekstraklasie ostatni raz zagrał w sezonie 1991/1992. Po ponad 30 latach dzisiaj żółto-biało-niebiescy staną przed szansą powrotu do elity. W finale baraży o awans drużyna Mateusza Stolarskiego zmierzy się na wyjeździe z Arką Gdynia. Spotkanie rozpocznie się o godz. 18, a transmisję zapowiada stacja Polsat Sport 1.

Podlasie drugi raz w tym sezonie ograło Chełmiankę 3:1

Podlasie drugi raz lepsze od Chełmianki. Porażka na pożegnanie Orląt Spomlek

W pierwszej rundzie derby pomiędzy Chełmianką, a Podlasiem zakończyły się wygraną drugiej z ekip 3:1. W sobotę, na stadionie w Białej Podlaskiej padł taki sam wynik.

Trzech zawodników Orlen Oil Motoru w finale Grand Prix Czech, Bartosz Zmarzlik znowu bez zwycięstwa

Trzech zawodników Orlen Oil Motoru w finale Grand Prix Czech, Bartosz Zmarzlik znowu bez zwycięstwa

Dzień przed meczem Orlen Oil Motoru z Betard Spartą Wrocław bardzo dobre występy w Grand Prix Czech zaliczyli trzej żużlowcy lubelskiego klubu – Fredrik Lingren, Bartosz Zmarzlik i Dominik Kubera. Zawody wygrał jednak Słowak Martin Vaculik. Wspomniana trójka "Koziołków" wystąpiła za to w finale.

Janowianka w sobotę zbliżyła się do Lewartu na cztery punkty

Janowianka znowu bliżej lidera. Start żałuje szybko straconej bramki po przerwie

W sobotę z siedmiu punktów starty znowu zrobiły się cztery. Tyle „oczek” Janowianka traci do prowadzącego w tabeli Lewartu Lubartów. Drużyna Ireneusza Zarczuka w tej serii gier pokonała Start Krasnystaw 3:1.

Tragiczne popołudnie. 1 śmierć, 4 rannych

Tragiczne popołudnie. 1 śmierć, 4 rannych

W Radzyniu Podlaskim 1 osoba zginęła a 3 zostały ranne, trwa akcja ratunkowa. W Dęblinie groźne potrącenie seniorki

Pociąg do wakacji. Szybciej nad morze

Pociąg do wakacji. Szybciej nad morze

Pociągi szykują się na wakacje. Rozkład jazdy wejdzie w życie 9 czerwca. Szybciej dotrzemy nad morze

 Tak się bawi Lublin! Weekend na dachu
Zdjęcia
galeria

Tak się bawi Lublin! Weekend na dachu

Wasza ulubiona letnia miejscówka - Przystań na dachu - jest już otwarta. Znajdziecie tam wakacyjny vibe i.... inne atrakcje. Zapraszamy do obejrzenia naszej fotogalerii. Tak się bawi Lublin!

Bieg Solidarności
DUŻO ZDJĘĆ
galeria

Bieg Solidarności

Około tysiąca uczestników wzięło udział w 31. Biegu Solidarności „Lubelski Lipiec 1980” na dystansie 2300 m. Meta była na stadionie lekkoatletycznym przy al. Piłsudskiego. W głównym Biegu Rodziców i Nauczycieli zwyciężył Adam Świrgoń

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium