O ósmej rano promyk słońca wdziera się do podziemi kościoła Św. Anny i rozświetla czaszki. Ks. Tomasz odmówia modlitwę. Delikatnie unosimy wieko jednej z trumien. Zamarłem z wrażenia. Siwe włosy, dłonie złożone do modlitwy, fałdy duchownej sukienki i buty. Czas zatrzymał się tu kilka wieków temu. Od wieków też życie Kazimierza rozgrywało się pod św. Anną, w św. Annie i przed św. Anną.
d
Po wyjściu z katakumb świat wydaje się bardziej słoneczny. Rusztowania jak pajęczyna oplatają kościółek. Z dołu do wieżyczki prawie tak daleko jak do nieba. Jedna drabina, druga, trzecia, piąta, dziesiąta... Coraz szybsze tętno, strach przed spojrzeniem w dół. Ale po pokonaniu kilkuset szczebli nagroda – niezwykły widok, który zapiera dech w piersiach. Zamek, Góra Trzech Krzyży, fara, klasztor o.o. reformatów. Z podniebnej perspektywy widać jak na dłoni, że życia miasteczka, malowniczo rozłożonego nad Grodarzem, strzegą trzy świątynie.
– Nie tylko one. Strzegą go święci pańscy, którzy w wielkiej obfitości obsiedli kamienicę Przybyłłów: św. Tomasz, Krzysztof, Mikołaj, Jakub. Pośrodku kamienicy Celejowskiej widzimy Chrystusa, jako Zbawiciela Świata i Maryję, jako Królową Nieba. Po lewej stronie stoi figura św. Jana Chrzciciela z krzyżem, a po prawej św. Bartłomieja, z nożem, jako narzędziem męczeństwa. Jak by tak poszukał, to pewno byłoby ich więcej –mówi dr Waldemar Odorowski z Muzeum Nadwiślańskiego. Zresztą w Kazimierzu co krok można się natknąć na ślady niezwykłych zdarzeń.
Królewski romans z piękną Esterką
Dla mieszkańców Kazimierza nie ulega wątpliwości, że czarnowłosa kochanka Kazimierza Wielkiego była córką tutejszego krawca Rafaela. Król zabrał ją do zamku na wzgórzu, a gdy urodziła mu dwóch synów, Niemira i Pełkę, wybudował jej zamek w Bochotnicy.
– Gdy kochanek opuszczał Kazimierz w urzędowych sprawach, stęskniona Esterka złotymi nićmi haftowała wspaniały parochet, zasłonę skrywającą w synagodze zwoje Tory. Stęsknionymi palcami wyszywała wizerunek węża, który w raju skusił Ewę. Legenda głosi, że gdy król zapomniał o kochance, ta rzuciła się z murów. Ponoć pochowano ją w kurhanie. Ale gdzie on jest, nie wiadomo – opowiada Zbigniew Święch, badacz dziejów Jagiellonów i znawca królewskich klątw.
Tajemnice kazimierskiej fary
Masywna bryła fary wraz z Górą Trzech Krzyży, symboliczną Golgotą dominuje nad miasteczkiem.
– Tu od wieków nic się nie zmieniło. Baszta i ruiny zamku jak stały tak stoją. Dom plebanów, domek kościelnego, domek organisty jak stały, tak stoją. Fara jak stała, tak stoi... – mówi ks. proboszcz Tomasz Lewniewski.
I tak jak kiedyś, tak i dziś fara skupia w sobie życie Kazimierza: narodziny, życie i śmierć, radości i smutki, dobro i zło.
Wspaniały średniowieczny portal, późnogotycki obraz Madonny, najstarsze organy w Polsce, tajemnicze postacie adorujące Chrystusa na krzyżu, kurdybany, freski przedstawiające króla Kazimierza Wielkiego, schody do skarbca. Na poznanie tajemnic fary trzeba wielu godzin.
A gdy staniemy na rynku i spojrzymy w górę na zagadkowe obeliski na szczycie farnego kościoła, do głowy ciśnie się pytanie: co to takiego? Dekoracyjny szczyt czy odwzorowanie egipskich znaków astronomicznych, przypominających o przemijaniu czasu?
Pamiątka wielkiej miłości
Jeszcze pożegnalne spojrzenie z dziedzińca fary na Górę Trzech Krzyży. Ale co to za mogiły nad kościelnym murem?
– Pamiętam opowieść starego rysownika. Zaprowadził mnie tu ze dwadzieścia lat temu. Mówił, że pochowano tu jedno z kochanków. On, bardzo bogaty, leży tu. Ona, biedna, na cmentarzu za kościółkiem reformatów. Nigdy nie dane im było zasmakować miłości... – opowiada Cezary Garbowicz z Galerii Bohema – Idźcie Plebanką do góry, na rozstajach dróg skręćcie w prawo i zobaczycie kamienny most zawieszony pod niebem. Ponoć tam nocą spotykają się kochankowie – dodaje Garbowicz.
Wszystko się zgadza. Z zieleni wąwozu wynurza się kamienny most. Na balustradzie ktoś zapalił lampkę...
Szekspir przypłynął Grodarzem do Kazimierza
Garbowicz zna chyba wszystkie magiczne miejsca Kazimierza.
– Jak będziecie u św. Anny, zejdźcie nad Grodarz. Jak popatrzycie z biegiem rzeki, może nad drogą zobaczycie weneckiego kupca. A może nawet samego Szekspira? – przekonuje.
Dr Waldemar Odorowski jest przekonany, że Kazimierz jest najstarszą kolonią artystyczną na świecie, która od wieków przyciągała tu artystów. W tym Szekspira.
– Najpierw był w Gdańsku w sławnym teatrze. Potem popłynął Wisłą do Kazimierza, potem Grodarzem pod św. Annę – opowiada Odorowski.
Dla Odorowskiego, Garbowicza i innych członków Kazimierskiej Konfraterni Sztuki, która rozsławiła Kazimierz wielkim obrazem o pobycie autora „Hamleta” w miasteczku – nie ulega wątpliwości, że Hamlet to nieszczęsny król Kazimierz Wielki, bez pamięci zakochany w Esterce, a Makbet to porywczy wojewoda Firlej z Janowca...
Św. Anna z Szekspirem w tle
Dokąd Szekspir skierował pierwsze kroki, gdy wysiadł z łodzi? Najpewniej to skromnego kościoła św. Anny połączonego z malowniczym budynkiem szpitala dla ubogich. Przy wejściu do kościoła spojrzał na krucyfiks schowany w murze szpitalnym. Powoli wszedł do kościoła. Podszedł do głównego ołtarza i spojrzał na obraz św. Anny...
Coś w tym musi być! Gdy lubelscy konserwatorzy prześwietlili obraz promieniami rentgena, dostrzegli za św. Anną tajemniczą postać mężczyzny. Wychyla się zza Anny i patrzy. Kto to? Chrystus? A może Szekspir?
– Musiał też Szekspir zajść do podziemi. Może wziął do ręki papier i zaczął rysować czaszki. Może to tu narodził się pomysł na Hamleta? – zastanawia się Waldemar Odorowski.
Wspomóż św. Annę
Siedzimy z księdzem Lewniewskim w kościelnej ławce.
• Co takiego jest w św. Annie, że zdecydował się ksiądz na remont i niezwykły pomysł założenia tu centrum sztuki sakralnej?
– W tej świątyni jest zawsze cicho. To miejsce do kontemplacji. Do budowy grobu wielkanocnego i wielkiej wystawy Stasysa Eidrigeviciusa. Jako jedyni w regionie dostaliśmy z SAPARD-u 130 tysięcy zł z przeznaczeniem na ratowanie dziedzictwa kulturowego. Ale żeby je otrzymać, musimy najpierw wydać 260 tysięcy, ponieważ unijne pieniądze mogą posłużyć do pokrycia 50 procent kosztów prac. Pierwsze pieniądze dały Azoty Puławskie S.A. Przekazały ponad 50 tysięcy. Najpierw robimy elewację – raduje się ks. Tomasz.
W planie: malowanie wnętrza, wymiana witraży, remont ołtarzy i krypty (będzie można ją zwiedzać), ogrodzenia. A potem wystawy, spektakle, koncerty.
– Kościół św. Anny jest kopią fary. Małą farą dla kontemplacji. Zamyślenia. Podziwu dla sztuki. Rozmawiania z Panem Bogiem. Św. Anna była babcią Jezusa. A u babci zawsze jest najlepiej. Babcia nie krzyczy, nie robi wyrzutów, przytuli... – śmieje się ks. Lewniewski.
To chyba najlepsze uzasadnienie. W małej farze Pan Bóg bez rozgłosu przytuli człowieka. Tego, co chodzi do kościoła i tego, co całe lata nie był do spowiedzi. Sławnego artystę i stolarza z Plebanki. Nawet bezdomnego psa...
Centrum Współczesnej Sztuki Sakralnej
Kościół św. Anny, wybudowany w 1670 r., ostatni raz remontowany był 30 lat temu. Po odbudowie, oprócz pełnienia funkcji świątyni, będzie siedzibą Centrum Współczesnej Sztuki Sakralnej. Jego ideę sformułował prof. Konrad Kucza-Kuczyński z Politechniki Warszawskiej, architekt i artysta związany z Kazimierzem. Kilka lat temu miał tu wielką wystawę Stasys Eidrigevicius, co roku na Wielkanoc buduje się niezwykły grób Jezusa, który oglądają turyści z całej Polski. Kazimierz jest dobrym miastem na powstanie takiego centrum. Tu mieszkał i pracował Antoni Michalak (1902-1975), czołowy reprezentant malarstwa sakralnego okresu międzywojennego. Pierwsza wystawa już na początku jesieni, po remoncie elewacji.
Nr konta Stowarzyszenia „Kazimierska Fara”:
57102032190000980200411751