O matko!
Zakres reakcji werbalnych na takie wyznanie jest całkiem spory: hurra! Że co proszę? A z kim i od kiedy? Jesteś pewna? Nareszcie! Te testy często kłamią...
Dodajmy jeszcze, że zazwyczaj krąg osób zainteresowanych daną ciążą jest dość ograniczony: rodzice, przyjaciele i babcia, która wreszcie będzie miała wnuczka. Albo kurator sądowy, jeżeli to patologiczna familia.
Ale czasy się zmieniają.
Teraz ciążę poprzedzają wielomiesięczne spekulacje, czy ciąża w ogóle jest. W brukowcach przez 15 miesięcy pojawiają się informacje o tym, że dana kobieta jest ciąży. Nieco dziwne, zważywszy że ciąża trwa ledwie
9 miesięcy.
Ale to dopiero początek.
Spekulacje się rozrastają: W jakich okolicznościach doszło do wniknięcia plemnika w żeńską komórkę rozrodczą? Jaką płeć będzie reprezentował efekt tego wniknięcia? Czy znany jest właściciel plemnika?
W tym czasie posądzona o zaciążenie wszystkiemu zaprzecza. Nie jestem. Nie zamierzam. Nic mi o tym nie wiadomo.
Nieważne. Do gazet dołącza telewizja. Reportaże o przyszłej matce i jej życiu. Zdjęcia z ukrytej kamery, pokazujące, że była w sklepie spożywczym. Pewnie kupiła "bebiko”.
Aż wreszcie pojawia się reportaż najważniejszy: ta kobieta była w szpitalu! Więc jest w ciąży!
Bo przecież do szpitali chodzą tylko kobiety w ciąży...
Po prawie dwóch latach kobieta przyznaje: tak, jestem w ciąży.
Dopiero się zaczyna. Wywiady, reportaże i inne takie.
Ale... zawsze jest jakieś "ale”. Bo zwykła matka i zwykła ciąża nikogo nie interesują. Chyba że chodzi o Britney Spears, utalentowaną inaczej gwiazdę pop. O jej ciąży pisano i mówiono przez dwa lata. Plotki, anonimowe informacje, przecieki z kliniki i inne bzdury.
Czy to naprawdę takie ważne, że Britney jest w ciąży?