Chory gryzący ratownika, nastolatek demolujący gabinet czy opluwająca pielęgniarkę dziewczyna przestała już dziwić lekarzy i pielęgniarki. Już nie tylko oszczerstwa i pomówienia ze strony pacjentów i współpracowników stały się codziennością w ich pracy. Problem w tym, że nieodłączną częścią szpitalnej kultury staje się też fizyczna agresja pacjentów w stosunku do personelu.
– Dlatego w lutym 2010 roku przy okręgowych izbach lekarskich powołano nową funkcję społeczną, tj. okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej. Wówczas oficjalnie zwróciło się do nas 12 lekarzy, którzy prosili o pomoc w odparciu zarzutów, pomówień i oszczerstw, kierowanych w ich stronę przez pacjentów bądź współpracowników.
Tylko od stycznia 2011 wpłynęło do nas 6 takich skarg. Trzy z nich dotyczyły agresywnych pacjentów. A to tylko wierzchołek góry lodowej.
Szantaż i pogróżki
– W ośrodkach zdrowia dochodzi do różnych sytuacji. Od codziennych sprzeczek, przez obrzucanie personelu medycznego błotem, czy pogróżki – wyjaśnia dr Jacek Niezabitowski, okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Lublinie. – Niedawno zgłosił się do nas lekarz, który poskarżył się, że chory grozi, że podpali mu samochód.
Zdaniem dr. Niezabitowskiego, takie sytuacje wywołane są zwykle niezadowoleniem pacjentów, którzy muszą chociażby czekać w kolejce na przyjęcie.
Maria Jabłońska, pielęgniarka w izbie przyjęć w Okręgowym Szpitalu Kolejowym w Lublinie, wiele razy przekonała się o tym, że chorzy zwykle dają o sobie znać, gdy muszą czekać w kolejce. – Wtedy obrażają personel medyczny. Kilka dni temu do izby wbiegł mężczyzna. Wymuszał, by natychmiast usunąć mu kleszcza – opowiada pielęgniarka. – Krzyczał, że śpieszy mu się do pracy. Zanim jednak dojdzie do zabiegu, osoba musi zostać u nas zarejestrowana. Mężczyźnie nie spodobało się to, że musi czekać. Obrzucił nas szeregiem wulgaryzmów i... wyszedł.
Trzeba wezwać policję
W zeszłym roku wzburzony i agresywny mężczyzna ugryzł ratownika medycznego, który próbował mu pomóc. – Oswajamy się z takimi sytuacjami coraz bardziej – dodaje Jabłońska.
Obrażają jednak nie tylko chorzy, cierpiący i zdenerwowani pacjenci.
– Kilka dni temu ubliżała nam pijana dziewczyna, która towarzyszyła jednemu z pacjentów – opowiada Agnieszka Jankowska, pielęgniarka oddziałowa z izby przyjęć szpitala kolejowego w Lublinie. – Utrudniała przeprowadzenie podstawowych czynności. Musieliśmy wezwać policję. Zresztą, wielokrotnie prosiliśmy już o pomoc funkcjonariuszy. Często w przypadkach, kiedy chorzy demolowali pomieszczenia szpitalne. Takie sytuacje to już dla nas codzienność.
Narzekają też pracownicy oddziału toksykologii w szpitalu im. Jana Bożego w Lublinie. Sama ordynator oddziału, dr Hanna Lewandowska-Stanek, nie przypomina sobie, by chory ją obraził.
– Jednak lekarze dyżurni bardzo często skarżą się, że pacjenci kierują w ich stronę różne oszczerstwa. Na nasz oddział trafiają pacjenci pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. Obrażanie z użyciem wulgaryzmów stało się tu już niechlubną normą.
Psychiatrzy skarżą się najrzadziej
Z krajowych zestawień dostępnych w Naczelnej Izbie Lekarskiej wynika, że najczęściej o pomoc zwracają się interniści, kardiolodzy, chirurdzy i ortopedzi. Tuż za nimi są położnicy i ginekolodzy, a dalej dentyści, pediatrzy, chirurdzy dziecięcy, a na końcu psychiatrzy.
W jakich sprawach lekarze najczęściej szukają pomocy? – Na pierwszym miejscu są pacjenci oskarżający o powikłania chorobowe. Na drugim: nieetyczne zachowania lekarza. Na trzecim: śmierć, później poświadczenie nieprawdy, dalej naruszenie praw chorych psychicznie i konflikty między lekarzami – wymienia lek. Jolanta Orłowska-Heitzman, naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej. – Przyjęcie korzyści materialnej są przede wszystkim nagłaśniane i osądzane w mediach, a po tych medialnych zawirowaniach trafiają do rzecznika. Jasno trzeba powiedzieć, że takie sprawy są rozpatrywane, lecz – jak w każdym innym przypadku podejrzenia popełnienia przestępstwa – pierwszeństwo w prowadzeniu tego typu spraw ma powszechny wymiar sprawiedliwości.
Savoir-vivre dla lekarzy
Część spraw, kierowanych do rzecznika odpowiedzialności zawodowej to skargi dotyczące konfliktów między lekarzami. – Zawsze trudne i skomplikowane. Trudno nieraz dociec przyczyny nieporozumienia, a decyzja o sposobie zakończenia postępowania budzi wiele emocji ze strony zainteresowanych – podkreśla Katarzyna Strzałkowska, rzecznik prasowy NIL. Dlatego nauczyciele medycyny podczas zajęć kładą nacisk również na prawne aspekty hipotetycznych spraw, które mogą przytrafić się przyszłym lekarzom w praktyce.
– Uczulają nas na różne reakcje ze strony pacjentów – mówi Ola, studentka trzeciego roku medycyny na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie. – Prowadzący przedstawiają nam także prawną stronę sytuacji i sposób, w jaki możemy bronić swoich praw.
Katarzyna Strzałkowska dodaje, że niepokoi ją duża liczba skarg dotyczących nieetycznych zachowań lekarzy. – Chodzi o sposób odnoszenia się do chorych i ich rodzin lub braku czasu na rozmowę z pacjentem i jego rodziną w celu poinformowania o planowanym sposobie diagnozowania i leczenia oraz rokowaniach, co do zdrowia i życia. Informacja udzielana pacjentowi czy jego rodzinie musi być podana w sposób dla nich zrozumiały i lekarz musi znaleźć czas na taką rozmowę.