Wszyscy jesteśmy aniołami, niestety tylko z jednym skrzydłem. By latać, potrzebujemy drugiego człowieka – mówi Kasia Złotnik z Zamościa
Mają kilkanaście lat. Przeważnie to licealiści. Choć zdarzają się studenci i osoby starsze. Łączy ich wiele. Wcielają w życie zasadę, że młodość powinna być „wzrastaniem”. Powinna nieść z sobą wszystko, co prawdziwe, dobre i piękne. Tak powiedział Ojciec Święty i oni to wprowadzają w życie.
Kwiatek pierwszy – Ola Bogusz
Ma szesnaście lat i chodzi do pierwszej klasy w III LO w Lublinie. Często odwiedza dom opieki społecznej przy ulicy Archidiakońskiej. Nie może się jeszcze zaopiekować żadnym z mieszkańców domu, gdyż jest osobą niepełnoletnią. Czeka na ten moment z niecierpliwością.
Pomaga dzieciom ze Starego Miasta. – Kiedy przyszłam do świetlicy, zauważyłam, że wolontariuszy jest więcej niż dzieciaków – żartuje Ola Bogusz. – Teraz pomagam, jeśli jestem potrzebna. Pakowanie paczek, zabawy z maluchami, robienie zbiórek darów w szkole. Na to jestem zawsze gotowa.
Gwarne dyskoteki i przepełnione puby to nie miejsca dla niej. W każdy piątek woli pójść do kościoła, by spotkać się ze znajomymi z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. – Nie raz słyszałam marudzenie koleżanek: –Olka choć z nami na imprezę. Jak raz opuścisz to wasze spotkanie to się przecież świat nie zawali – opowiada. – A ja wolę pójść do KSM-u. Siadamy i mówimy – trzeba coś zorganizować. Ostatnio przygotowaliśmy inscenizację drogi krzyżowej.
W życiu chce zrobić tyle, ile jest możliwe. – Nie pasuję do tradycyjnego obrazu matki Polki. Nie chcę tylko zajmować się własnymi dziećmi. Myślę o karierze. Marzę, by pójść na medycynę i całkowicie zająć się pomocą innym – mówi. – A tak prywatnie, to chciałabym, aby wszystko rozkwitło na wiosnę...
Kwiatek drugi – Mirek Basiak.
Kiedyś dowiedział się, że koledzy uważają go za obłudnika. – Byłem według nich inny. Nie chodziłem do pubów. Nie paliłem, nie piłem. Nie przeklinałem i zwracałem uwagę, gdy ktoś używał brzydkich słów w mojej obecności. I jeszcze codziennie chodziłem do kościoła – mówi Mirek Basiak.
Mirek jest lektorem podczas mszy świętej. Oprócz tego gra na gitarze i podśpiewuje z chórem, prowadzonym przez siostry szarytki. Marzy, aby kiedyś uwiecznić ich śpiewy na prawdziwej płycie.
– Młodym ludziom o wiele łatwiej jest rozmawiać o seksie, niż wierze. Od erotyki nie sposób się uwolnić. Emanuje z telewizji, radia, gazet, reklam. A wiara nie. Może jest za mało medialna – zastanawia się Mirek.
Jest szczęśliwy. Ma oddanych przyjaciół.
– Lepiej odczuwam Boga. Dzięki Niemu umiem cieszyć się jak dziecko. Na przykład z tych pączków, które teraz rozkwitają na drzewach. Czy one nie są piękne?
W przyszłość chciałby studiować filozofię na KUL-u i to na specjalizacji informatyczno-logicznej. – Większych rzeczy raczej nie planuję – wyjaśnia. – Po prostu jestem otwarty na plany Pana Boga.
Kwiatki trzy– Alekasandra Blonka, Kasia Złotnik i Maria Łukowska.
Mieszkają w Zamościu. Trzy żywiołowe dziewczyny. Najbardziej wyróżnia się Ola. Duży kucyk spinający włosy poskręcane w dredy idealnie pasuje do jej teatralnej osobowości. Kasia jest subtelną blondynką o duszy organizatorki. Pewnie dlatego została redaktorem naczelnym szkolnego pisma „Podświatło”. Marysia, drobna brunetka o dużych oczach, jest członkiem sądu koleżeńskiego. Pewnego dnia wszystkie trzy postanowiły zaangażować się w festiwal „Anioły”. – Wszyscy jesteśmy aniołami, niestety tylko z jednym skrzydłem. By latać, potrzebujemy drugiego człowieka – mówi Kasia Złotnik.
W Aniołach 2003 gwiazdą imprezy była grupa, do której należą dzieci głuchonieme. Stworzył ją Jarek Wajek, były wokalista Oddziału Zamkniętego. – to było niesamowite przeżycie – wspomina Marysia Łukowska. – Dzieci „śpiewały” używając wyłącznie drgań strun głosowych. Występ tej grupy miał nauczyć tolerancji dla ludzi, nawet tych innych od nas. Myślę, że wielu nauczył.
Dla dziewczyn ważne jest to, aby przez takie spotkania uczyć tolerancji. – Na jednej scenie gromadzimy formacje rockowe, hip – hop-owe, pop-owe, taneczne, grupy break dance – tłumaczy Ola Blonka. - Bo przecież niezależnie od tego, jak się ubieramy i jakiej słuchamy muzyki wszyscy jesteśmy wspólnotą, ogromną rodziną. Wszyscy jesteśmy ludźmi...
Inne kwiatki
Takich młodych, dobrych jest znacznie więcej. Małgorzata Potent opiekuje się młodzieżą z Bronowic. Mimo iż studiuje, na IV roku, to jest tam prawie codziennie. Rysuje z maluchami, śpiewa, bawi się z nimi. Mówi, że patrzy na świat, tak aby nie zmarnować z niego ani chwili. Krzysztof Łukasik pomaga niepełnosprawnym. Organizuje paczki świąteczne dla dzieciaków. W świętego Mikołaja bawi się także Piotr Wojciechowski. Dominika Drzewiecka odwiedza bezdomnych. To dzięki niej jeden z nich odnalazł swoja rodzinę i zjadł z nią świąteczny obiad. – Kwiatów jest mnóstwo – mówi ksiądz Mietek Puzewicz. – Trzeba je umieć dostrzegać pośród chwastów...