Korzystając z ostatniej okazji taniego podróżowania, którą podarował lublinianom miłościwie nam panujący Jacek Prezes Miłosz, postanowiłem przez cały ten tydzień dojeżdżać do pracy piętnastką. Nie żałuję – sprawdziła mi się zasada mówiąca, iż podróże kształcą.
Najpierw pogłębiłem wiedzę o społeczeństwie. Otóż okazuje się, że – wbrew oczekiwaniom prezesa Miłosza – lublinianie są zupełnie normalni i trzeźwo kalkulujący. Nie zauważyłem mianowicie ani jednej osoby (nie licząc studentów), która, korzystając z pożałowania godnej oferty w/w prezesa, skasowałaby bilet inny niż za 1,30 zł. A przecież każdy normalny pasażer miał, dane od Prezesa, prawo jechać za równe 2 złote.
Kolejna korzyść, wynikająca z możliwości poruszania się środkiem lokomocji zarządzanym przez pana Jacka, jest kontrowersyjna. Zapoznałem się mianowicie z treścią reklamy, umieszczonej na jednej z szyb piętnastki – i... mam mieszane uczucia. Z reklamy dowiedziałem się mianowicie, że w ciągu roku mogę skończyć szkołę średnią, a nawet zdobyć świadectwo maturalne. Do tej pory sądziłem, że takie arcyszybkie tempo zdobywania wiedzy przysługuje tylko najzdolniejszym kandydatom, jak na przykład osławionej Renacie Beger. A tu okazuje się, że ekspresowe kształcenie jest w zasięgu każdego obywatela. No, nie przesadzajmy – każdego, który zapłaci czesne.
Co do pomieszania uczuć – otóż z jednej strony się cieszę, że minister edukacji, przyzwalając na ekspresowe produkowanie maturzystów, dał możliwość kształcenia się ludziom zamożnym, zabieganym, leniwym, wyżej ceniącym czas od pieniędzy (niepotrzebne skreślić). Z drugiej strony jednak trzeba sobie zadać niepokojące pytanie: co minister ma do zaoferowania nauczycielom, których – jak się okazuje – mamy za dużo o ok. 75 proc? Rachunek przecież jest prosty: skoro w normalnym liceum nauczyciele muszą się męczyć z młodzieżą (i vice versa) przez cztery lata, a bywają i szkoły średnie pięcioletnie, to po reformie systemu oświaty, polegającej na upowszechnieniu jednorocznych liceów ekspresowych, ¾ nauczycieli (z grubsza licząc) trzeba będzie zwolnić. Przecież nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia opłacania armii ludzi, skoro to samo zadanie jest w stanie wykonać dywizja, czy może nawet batalion. Wiem, że to zatrważający wniosek, ale prawa matematyki i logiki są nieubłagane.
Chyba, ze wyszedłem z fałszywego założenia. Mam nadzieję.
PS. A pierwszemu w Lublinie liceum kształcącemu w trybie ekspresowym proponuję nadać imię słynnej absolwentki tego typu szkoły – Renaty Beger.