Trwa łapanka na wiceministrów resortu zdrowia i opieki społecznej. Wysłannicy premiera Marka Belki dwoją się i troją, a co kogoś złapią, to osobnik ów okazuje się gorszy od poprzedniego.
Powinni przyjechać do Lublina. Tu też paru kandydatów by się znalazło. Wcale nie gorszych od tych z innych stron kraju. A może nawet i lepszych, bo już o ludzkie zdrowie dbających. Mają więc, jak to się potocznie mówi, odpowiednie kompetencje...
Pierwszy, którego wysłannikom premiera Belki podpowiadam, to Andrzej Bałaban, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Lublin. Jak wyczytałem na internetowej stronie owego urzędu, zastępca ów jest „ds. zarządzania ulicami infrastruktury komunalnej”. Bez sensu, ale niech będzie. Nie takie głupoty w urzędach się zdarzają.
Wróćmy do tematu. Zapytał więc kiedyś mój redakcyjny kolega pana Andrzeja, dlaczego pieszym w Lublinie potrzebne są aż dwie zmiany świateł, by pokonać skrzyżowanie. Pan Andrzej odparł, że to dlatego, aby pieszy po przejściu połowy skrzyżowania... mógł sobie odpocząć. Domyślam się, że pan Andrzej mówił to na podstawie osobistych doświadczeń. Strasznie męczy swoich podwładnych prezydent Andrzej Pruszkowski, skoro jego imiennik Bałaban (a – jak się domyślam – koledzy dyrektora także) już po przejściu kilkudziesięciu metrów musi odpoczywać. To, że w oparach spalin, nie ma dla mojego kandydata na wiceministra zdrowia żadnego znaczenia. Słusznie.
Drugim wiceministrem zdrowia powinien zostać Mirosław Kalinowski z Biura Prasowego Urzędu Miasta Lublin. Zapytany przez moją koleżankę z redakcji, dlaczego na ul. Północnej wiata jest tam, gdzie nie ma przystanku MPK, a nie ma wiaty tam, gdzie przystanek MPK jest, pan Mirosław odparł: „Lepiej jednak, żeby w razie ulewy pasażerowie mieli się gdzie schronić. Dlatego nie zabraliśmy wiaty”. W ostatnim czasie parę ulew było, a podczas jednej z nich zdarzyło mi się być w tamtej okolicy. I widziałem, jak na widok czerwonego autobusu wyjeżdżającego zza zakrętu ul. Północnej od strony Czechowa pasażerowie uprawiali sprint od wiaty do przystanku, a w wydaniu jednej babci, na oko 75-letniej, był to chyba nawet jogging bez parasola. Wizja pana Mirosława spełniła się. Pogratulować. I na wiceministra od zdrowia bez zwłoki awansować.