ROZMOWA z dr Szczepanem Mrugałą z Zakładu Meteorologii i Klimatologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
- Zmian klimatycznych, które właśnie obserwujemy, nie należy rozpatrywać w kategoriach obaw. Musimy po prostu przyzwyczaić się do zaistniałej sytuacji. Jak powiedział niedawno jeden z amerykańskich noblistów, szkoda pieniędzy na walkę z ociepleniem, lepiej zainwestować je na przystosowywanie się do niego. Jak? Na przykład budując zbiorniki retencyjne, które w najbliższych latach mogą mieć w naszym kraju ogromne znaczenie. Bo walkę z ociepleniem można porównać do zawracania rzeki wiosłem. Szanse są znikome.
• Ocieplenie jest aż tak bardzo zaawansowane?
- Porównując je do lawiny śniegu można powiedzieć, że nawałnica ruszyła i nie da się jej już zahamować. Musimy poczekać, aż dotrze do końca. A to może potrwać nawet do końca tego wieku. Według szacunków dopiero wtedy odczujemy skutki działań, które podejmujemy teraz. Tak czy inaczej przeciwdziałać ocieplaniu klimatu trzeba. Chociażby po to, żeby po tej lawinie nie powstała kolejna.
• Co nas czeka w najbliższych latach?
- Nasilenie zjawisk skrajnych. Mam tu na myśli zarówno zwiększenie ilości ich występowania, jak i zwiększenie ich siły.
• Jakie to będą zjawiska?
- Huraganowe wiatry, z prędkością przekraczającą 200 km/h. Wielomiesięczne susze, które będą powodowały ogromne pożary. Wzrost średnich temperatur w poszczególnych miesiącach, a także porach roku. To z kolei wiąże się z tym, że zimy będą na ogół ciepłe, podobne do tegorocznej. Ale mogą się również pojawiać zimy bardzo ostre, z ogromnymi opadami śniegu i niskimi temperaturami. Mówiąc krótko: przed nami duże rozchwianie klimatu. Czego symptomy w ostatnich latach widać także w naszym kraju.
• Co dalej będzie się działo w pogodzie nad Polską?
- Najważniejsza kwestia to ogólny wzrost temperatur. To doprowadzi m.in. do wydłużenia okresu wegetacyjnego. Na koniec wieku w Polsce Zachodniej spodziewamy się ok. 330 dni z wegetacją roślinną (teraz jest ich ok. 225). Na Lubelszczyźnie za kilkadziesiąt lat wegetacja będzie przebiegać przez 270-280 dni.
• Już teraz wiele roślin zaczyna u nas pączkować znacznie wcześniej, niż można się spodziewać.
- Ten proces będzie się pogłębiać. Zimy będą bardziej przypominały przedwiośnia. W wielu regionach kraju mogą być bezśnieżne, albo z bardzo małymi opadami. Ale to nie powinno uśpić naszej czujności, bo raz na jakiś czas przyjdzie naprawdę sroga zima.
• A co w innymi porami roku?
- Ulewne opady i wichury. To może prowadzić do wielu kataklizmów: powodzi czy zniszczeń wywołanych przez trąby powietrzne. Z kolei lata będą raczej upalne. Średnie miesięczne temperatury lipca czy sierpnia rosną systematycznie od końca lat 80-tych i nadal będą rosły. Ocieplą się także nasze wody, w ciągu stu lat średnio o 1-1,5 stopnia Celsjusza. Dotyczy to m.in. Bałtyku. Mówiąc krótko, w drugiej połowie wieku lato w Polsce będzie przypominało obecne lato na południu Francji.
• Klimat śródziemnomorski na Lubelszczyźnie?
- Ocieplenie prowadzi do przesuwania się stref klimatycznych, ale także stref roślinnych czy... chorób. Niewykluczone, że do naszego kraju przywędrują z południa malaria czy cholera. Pojawią się też u nas znane z innych regionów świata szkodniki, które będą stanowić poważne zagrożenie dla roślin. Już teraz specjaliści pracują nad transgranicznymi odmianami roślin, które będą bardziej odporne. W jednym z polskich centrów badawczych powstały takie ziemniaki i pomidory.
• W innych regionach Europy też szykują się zmiany?
- W Skandynawii czy północnej Rosji powstaną znacznie bardziej sprzyjające warunki dla rolnictwa. Z kolei kraje z basenu Morza Śródziemnego czekają susze i pożary. Dla jednych ocieplenie klimatu będzie miało pozytywne skutki, dla innych zgoła odwrotnie.
• A dla nas?
- Plusem jest to, że w Polsce wydłuży się okres wegetacji roślin. Ale z drugiej strony będzie więcej susz, ulewnych opadów, silnych wiatrów i burz. Trudno to bilansować. Pewne jest tylko to, że negatywne skutki ocieplenia będą dla nas bardziej dotkliwe.
Rozmawiał Miłosz Bednarczyk
Podgrzewanie atmosfery
- Dzień dzisiejszy oznacza koniec dyskusji wokół tego, czy działanie człowieka ma coś wspólnego ze zmianami klimatycznymi - zakomunikował na początku lutego Achim Steiner, dyrektor programu Narodów Zjednoczonych dotyczącego ochrony środowiska, w momencie opublikowania raportu przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC). - Decydenci domagali się dowodów naukowych. Teraz te dowody już są.
Steiner podkreślił też, że każdy, kto wciąż zwleka z uwierzeniem w skutki globalnego ocieplenia "będzie uznany w podręcznikach do historii za nieodpowiedzialnego”.
Ciepła Syberia
Po raz pierwszy w historii naukowcy dali też jasno do zrozumienia, że klimat na Ziemi ociepla się z winy człowieka.
Brak dowodów?
Ostrożni są także naukowcy z Lublina. M.in. prof. Bogusław Kaszewski, kierownik Zakładu Meteorologii i Klimatologii UMCS, który zbadał zmiany klimatu na Lubelszczyźnie w drugiej połowie XX-ego wieku. W swojej analizie napisał, iż w ostatnich latach w naszym regionie "wyraźnie zaznaczyła się tendencja wzrostowa średniej rocznej temperatury powietrza”.
"Problem, czy obserwowane zmiany i wahania klimatu mieszczą się w zakresie naturalnych zmian klimatu (nakładanie się cykli naturalnych), czy można je wiązać z globalnym ociepleniem wskutek działalności człowieka, pozostaje dalej otwarty” - podkreśla w swojej publikacji prof. Kaszewski.
Wątpliwości mają również naukowcy z Instytutu Frasera, którzy sporządzili własne opracowanie raportu IPCC. Napisali w nim m.in., że dane satelitarne od 1979 r. nie dostarczają dostatecznych dowodów na ocieplenie klimatu, półkula południowa praktycznie się nie ociepla, a lód na Morzu Arktycznym przestał się kurczyć w latach 90-tych.
Czas na zmiany
Niedawno szefowie najważniejszych państw dyskutowali o tym w Davos. W Wielkiej Brytanii mówi się o rządowych pomysłach wprowadzenia limitów emisji dwutlenku węgla dla linii lotniczych. Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedziała, że działania na rzecz ochrony klimatu będą priorytetem Niemiec podczas ich obecnego półrocznego przewodnictwa w Unii Europejskiej. A prezydent Bush poświęcił tej kwestii sporo miejsca w swym orędziu o stanie państwa, obiecując pieniądze na badania nad nowymi źródłami energii.
- Oczekujemy zdecydowanego zaangażowania ze strony decydentów, liderów życia gospodarczego i ze strony społeczeństwa obywatelskiego - podsumował publikację raportu Achim Steiner.