Trzy i trzy czwarte historii. Wszystkie wydarzyły się w Lublinie na ulicy Hempla. Tak na szybko. Zaskakująco lepko, duszno, dwuznacznie, groteskowo.
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Kobieta Pierwsza
To dziwne ale zapamiętała tylko oczy. Zwróciła uwagę dopiero po chwili, że nie o patrzenie w oczy mu chodziło. Tak myśli, że nie o oczy. - Był wczesny wieczór, szłam ulicą Hempla. Podszedł do mnie młody mężczyzna. Szedł z naprzeciwka? Chyba tak, ale usłyszała dopiero pytanie o godzinę. Pamiętam jego oczy, wyglądał sympatycznie, taki zwyczajny chłopak. Chyba blondyn. Może się uśmiechnęłam? Dopiero pochwali zobaczyłam, że to nie jest zwykły przechodzień pytający "która godzina”. Miał rozpięte spodnie, wszystko na wierzchu. No, męskość na wierzchu. Poszła dalej. On chyba też. Im dłużej sobie przypominam to trudniej... chyba był blondynem... Chyba nie słyszałam żeby jeszcze kogoś za mną zaczepiał.
Kobieta Druga
Lato, bardzo ciepło, ostre słońce. Przedpołudnie. Szła szybko podekscytowana wieczorem panieńskim przyjaciółki. W sklepie z gospodarstwem domowym na Hempla szukała jakiegoś śmiesznego prezentu. - Koło przystanku autobusowego poczułam, że ktoś się patrzy. Przede mną szła jakaś starsza pani, a za nią, naprzeciw mnie on. Nasz wzrok się spotkał. Szczupły, wyższy ode mnie. Blondyn ale taką szarą blondynowatością biednych dzieci. Opalony opalenizną kogoś kto dużo czasu spędza na dworze. Kiedy mówił robiła mu się głęboka bruzda mimiczna między nosem, brodą a policzkiem. Bo mężczyzna się odezwał: "Wyliżę ci za trzy złote” powiedział. Musiałam mieć tak zupełnie idiotyczna minę, że nie powiedział nic więcej. Wyglądał jak ktoś szukający pieniędzy na alkohol albo prochy. Obejrzała się za nim. Był ubrany w ciemne spodnie i ciemną koszulę.
Obejrzała się tylko ona. - Popatrzyłam, żeby sprawdzić czy ten tekst i facet to nie wytwory mojej wyobraźni i słońca.
SMS-ami opisała absurdalną historię przyjaciółce; prawie zonie i jej ukochanemu. Kazali napisać tekst. Napisała. Namawiali: wyślij do gazety. Wysłała. W sierpniu list ukazał się w "Wysokich obcasach” jako list tygodnia.
- Jakiś czas później wydawało mi się, że znów go widzę. Ale już na ulicy Kołłątaja. Stał w towarzystwie starszej kobiety, która mu wymyślała. Wydaje się jej że to był ten sam mężczyzna z ulicy Hempla.
Kobieta Trzecia
Do sklepu spożywczego przy Hempla wchodzi młody chłopak. - Widzę, że młody. Chce, żeby mu piwo sprzedać, więc mówię: proszę pokazać dowód. - Dowód? I co ci mam jeszcze pokazać. Co chcesz, żebym ci jeszcze pokazał?
Kobieta Czwarta o Kobiecie Piątej
- Zawsze mi się wydawało, że ona mówiła o ulicy Chopina ale to chodziło o Hempla. Na chodniku wzdłuż Centrum Kultury. Rozmawiałam ze znajomą z pracy o feminizmie i zupełnie niespodziewanie opowiedziała mi tą historię. Chyba z wiosny... szła chodnikiem który był rozkopany. Obok niej szedł facet. Nie zwracała uwagi, aż się przysunął. Zwolniła, żeby go przepuścić. Zwolnił. Przyspieszyła, on też. Kiedy chciała przez trawnik przebiec na drugą stronę ulicy schwycił ją za biust. Mówiła, że do dziś czuje ten uchwyt. Bolesny i obrzydliwy. Tyle miesięcy, a to czuje. I całkiem przestała chodzić Hempla. Kobieta Piąta mówiła Czwartej: jestem wściekła, że dałam się tak podejść i zaskoczyć. Zamiast wbiec na jezdnię nie kopnęłam tego mężczyzny ani nie uderzyłam. Zamiast się kulić, powinnam zapamiętać jak wyglądał i go znaleźć - mówiła Kobieta Piąta.
Kobieta Szósta o rozmowie o Kobiecie Siódmej
Zapamiętała usłyszany strzęp rozmowy, bo wydała jej się groteskowa. Cała sytuacja groteskowa. - Było chłodno i pusto na ulicy. Mijałam dwóch pijanych meneli. Stali, ledwo stali, na Kołłątaja przy murze hotelu Lublinianka. Jeden drugiemu pokazywał wałkowate zdobienia (czytaj: architektoniczne detale dekoracji) muru: ja mam takiego, a on ma takiego. Widziałem, że ma takiego, znamy się. I wiesz, że ta k... poszła do niego, a ze mną nie chciała? Wiesz? K... niech, k... żałuje. K...!
Kobieta Ósma (na przesłuchaniu)
Była czerwcowa noc, późno wracała z pracy. Na ulicy Hempla było pusto. - I nagle on. Najpierw chwycił mnie za rękę. Zdołałam się wyrwać. Przebiegłam tylko kilka kroków. Był szybszy. Przewrócił mnie na brzuch, a potem na plecy - mówi.
Krzyknął, żeby nie wzywała pomocy, bo nic jej to nie da. Szarpanina.
- Ale ja krzyczę - zeznaje Ósma.
Na szczęście ktoś to wszystko widzi. Podnosi go do góry. Policja. Komisariat. Przesłuchanie.
Mężczyzna Pierwszy o Kobiecie Ósmej
- Nie chciałem zgwałcić. Ona się tylko potknęła, chciałem jej pomóc.
Sędzia o Kobiecie Ósmej i Mężczyźnie Pierwszym
- Z zeznań kobiety nie można wywnioskować, jakie podejrzany miał intencje; wnioskowanie o jego zamiarze tylko na podstawie przypuszczeń jest prawnie niedopuszczalnie. Nie miała porwanej bluzki, nie usłyszała też od napastnika, co chciał jej zrobić.
Mężczyzna Pierwszy
Jest wolny.