Czy każdy dyktator, tak jak generalissimus Stalin, powinien mieć swobodę sprawowania swoich rządów?
Na całym świecie trwa festiwal demonstracji pacyfistów protestujących przeciw wojnie w Iraku. Nikt już nie chce pamiętać twierdzenia Clausewitza, że wojna jest przedłużeniem polityki. Zapomniano o międzynarodowej koalicji antyterrorystycznej, powołanej po wydarzeniach 11 września 2001 roku. Zapomniano o decyzji wymuszenia realizacji przez Republikę Iraku rezolucji Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Pacyfiści polscy zdają się nie pamiętać, że i Polska jest uczestnikiem wielkiej koalicji i zobowiązała się do wsparcia działań mających na celu wymuszenie stosowania prawa i likwidację zagrożeń w sferze bezpieczeństwa. Najwyraźniej nie pamiętają też, że żołnierze GROM w 1994 roku brali udział w misji sił sprzymierzonych na Haiti, a także poszukiwali zbrodniarzy wojennych na terenie byłej Jugosławii.
Przeciwnicy wojny zdają się również nie brać pod uwagę pozycji USA w obecnym świecie. Wprawdzie ludność tego państwa stanowi „jedynie” 5 proc. mieszkańców Ziemi, ale też ma 43 proc. produktu globalnego i 40 proc. nowych technologii. Budżet zaś wynosi tyle, ile suma budżetów kolejnych 11. najbogatszych krajów. Jest to więc z jednej strony mocarstwo o interesach globalnych, z drugiej – od XIX wieku wykładnią polityki USA jest rozwój pokoju i demokracji.
Kiedy Stany Zjednoczone uczestniczyły w interwencji zbrojnej w Jugosławii, określano to jako pierwszą wojnę w obronie praw człowieka. Czy taki sojusznik naprawdę nie jest nam potrzebny? I czy rzeczywiście może to zagrozić pozycji Polski w Unii Europejskiej? Tylko jaką to my mamy mieć pozycję? Czy chodzi o to poślednie raczej miejsce, które wskazywała nam Francja?
Warto by również odpowiedzieć na pytanie, czy pacyfiści, rozczulający się nad losem Irakijczyków, mają również na myśli Saddama Husajna i jego popleczników? Tego właśnie krwawego dyktatora, który bez skrupułów wydaje rozkaz zagazowania części swoich rodaków, a opozycjonistów wysyła na śmierć lub do więzień? Władcę kraju, który nie może wyżywić swoich mieszkańców, mimo położenia u zbiegu Tygrysa i Eufratu, rzek uznawanych za granicę mitycznego raju.
Kiedyś były tam sławione w pieśniach ogrody Semiramidy – teraz trudno funkcjonuje rolnictwo. A źródłem bogactwa Iraku mogłaby być również turystyka – wszak jest to kolebka cywilizacji. I oczywiście jest to również miejsce bogatych złóż ropy naftowej. Przeciętny Irakijczyk niewielkie miał jednak szanse na korzystanie z dostatku.
Pacyfiści najwyraźniej jednak uważają, że każdy dyktator, tak jak generalissimus Stalin, powinien mieć swobodę sprawowania swoich rządów.