Strong meni wszystko mają duże: wzrost, bary, klatki piersiowe, bicepsy, karki. Gdy stoją jeden obok drugiego, wyglądają jak trzon drużyny rugby, z którą lepiej nie zadzierać. W rywalizacji z nimi nie mielibyśmy żadnych szans
Pierwszy kontakt z ciężarami miał w wieku 16 lat. - Byłem wtedy grubasem. Przy wzroście 185 cm ważyłem 90 kg. Miałem także kłopoty z kręgosłupem i ćwiczenia zalecił mi lekarz.
Ciężary pomogły. Teraz Nowotniak bez trudu podnosi ważące 100 kilogramów worki, czy przewraca oponę od jakiegoś gigantycznego ciągnika ważącą 320 kilogramów.
Jedzenie to podstawa
Piotr Szymiec z Gdyni uchodzi wśród pozostałych siłaczy za doświadczonego zawodnika. Ukończył AWF w Gdańsku. Jest także trenerem drugiej klasy piłki ręcznej. Prowadzi sklep ze sprzętem sportowym i studio kulturystyczne. Jego życiowa dewiza brzmi: nigdy niczego nie odkładaj na później.
- Przyznaję, że mąż bardzo dużo je, ciągle tylko coś kroję, smażę i gotuję. Nie potrafię powiedzieć, ile miesięcznie kosztuje jego wyżywienie, ponieważ to Piotr trzyma kasę - opowiada pani Hanna, żona Szymca. Zawsze jeździ z mężem na zawody i dzielnie mu kibicuje. - Nie męczy mnie taki styl życia, a wyjazdy traktuję jako wycieczki. Ile ja przez niego muszę znosić, ciągle podniesiona adrenalina. Piotr twierdzi, że dobrze mu robi moja obecność na zawodach i właśnie za to go kocham.
Dodaje, że mąż jako zawodnik jest bardzo ambitny i cechuje go zawziętość sportowca. - Nie lubi, gdy coś mu nie wyjdzie.
Kobiety ich życia
- Od kilku lat towarzyszę mężowi na zawodach - opowiada pani Wioletta. - Wówczas dziecko zostaje z moją mamą. Wiem, że mąż lubi to, co robi, ale widzę też, że jest zmęczony. Czasem namawiam go nawet, żeby dał sobie spokój. Oboje pracujemy i muszę przyznać, że na nic nie mamy czasu.
Podczas zawodów staje gdzieś z boku, bo jej obecność trochę rozprasza męża. - Rozmawiamy dopiero po zakończeniu zawodów. Pyta mnie wówczas, czy przypadkiem którejś konkurencji nie mógłby lepiej wykonać. Zawsze odpowiadam, że był bardzo dobry.
Pani Wioletta zdradza, że mąż dużo je, a jego ulubione danie to antrykot z kurczaka z frytkami. Sławomir Peda opowiada, że pierwszy raz poszedł na siłownię za namową kuzyna. Miał wówczas 16 lat. - Jestem wdzięczny żonie za duchowe wsparcie na zawodach. Zdaję sobie sprawę, że z powodu codziennych treningów i częstych wyjazdów zbyt mało czasu poświęcam rodzinie. Z udziału w zawodach jednak nie zrezygnuję. To moja pasja. Będę w nich uczestniczył tak długo, jak zdrowie na to pozwoli.
Słodcy i kochani
Na siłownię chodzi regularnie od 12 lat. Ważący obecnie 144 kg zawodnik 12 lat temu, kiedy rozpoczynał treningi, ważył ponad połowę mniej, dokładnie 71 kg. - Ten sport to moje hobby, które niestety wymaga ogromnej samodyscypliny. Nie można sobie odpuszczać treningów czy rezygnować z diety.
- Kobiety czasem pytają mnie, czy nie boję się takiego mężczyzny. Zawsze im powtarzam, że pomimo groźnie wyglądającej postury, wszyscy siłacze tak naprawdę są słodcy i kochani - uspokaja pani Hanna.
Przykładowe konkurencje
Przewracanie opony – zawodnik chwyta oponę i przewracając ją idzie w kierunku mety.
Spacer z kowadłem – zawodnik podchodzi do kowadła, które stoi na ziemi i na znak sędziego rozpoczyna spacer z ciężarem.
Ciągnięcie samochodów – zawodnik chwyta za linę, do której przymocowany jest tir. Musi go przeciągnąć na wyznaczoną odległość w jak najkrótszym czasie
Zegar – zawodnik podnosi belkę, do której przymocowany jest ciężar i następnie idzie z nią po obwodzie koła. W czasie przemarszu nie może dotknąć ciężarem ziemi.
Zaczarowany ołówek – zawodnik podchodzi do drewnianego palika i ma za zadanie rzucić nim w dowolny sposób jak najdalej.
Rzut kulą – zawodnik ma za zadanie przerzucić kamienną kulę jak najdalej.