Dorośli faceci, poprzebierani w maskujące moro, strzelają do siebie plastikowymi kulkami. I knują. Bo w airsoft najważniejsza, prócz dobrej zabawy, jest taktyka.
Ich walka trwa całe życie. - Już jako dziecko nie wypuszczałem kija z rąk - mówi Jakub Szewczuk, założyciel i jak mówią jego koledzy "głównodowodzący” zamojskiej grupy airsoftowej Eagle Six. - Razem z kolegami obiegaliśmy bloki i próbowaliśmy siebie zaskoczyć. Tak mi zostało do dziś. Nigdy z tego nie wyrosłem - wzdycha.
"Szakal”, czyli Łukasz Bieganowski, od najmłodszych lat wojsko miał w domu. - Po prostu rodzice pracowali w armii. Mama jako pracownik cywilny, tata był żołnierzem - wspomina. - Też chciałem być wojskowym. Los jednak chciał inaczej, choć nie do końca. Skończyłem politologię, która była prawdziwym poligonem.
Śmierć narwańcom
Airsoft to sport naśladujący wojskowe akcje komandosów. Wystarczy pneumatyczny lub sprężynowy karabinek, paczka kulek, ubranie moro i obowiązkowo okulary ochronne. - My wszystkie testujemy - wyjaśnia Kuba. - Na manekinach oczywiście. Strzelamy do nich ile się da. Także z bliskiej odległości. Wytrzymają, to posłużą.
To wszystko dla bezpieczeństwa, bo oczy to organ najbardziej narażony na uszkodzenia. Do zabawy potrzebna jest także cierpliwość, która wiąże się z taktyką, a ta potrzebuje czasu. Jeśli ktoś się wyrwie, może zarobić kulkę w łeb.
\"Fair play” kontra \"terminatorzy”
Zasada podstawowa: przyznaj się, jeśli ją dostałeś. - Trzeba wtedy podnieść ręce do góry i krzyknąć. Ale zdarzają się też nieśmiertelni, nazywamy ich "terminatorami”. Dostanie taki kulkę i cicho siedzi - wyznaje Kuba. Jest to pogwałcenie podstawowego kanonu na jakim opiera się "airsoft” - kanonu uczciwości.
Obrażenia - jeśli walka jest zacięta, trudno się bez nich obejść. Są to głównie siniaki i krwiaki w nieosłoniętych miejscach. - Mało przeszkadzające i szybko się gojące - twierdzi Kuba. Czasem zdarzy się rozbity nos czy złamany ząb. - Ale, jako dowódca, sprawdzam zabezpieczenia kolegów z drużyny. Jeśli któryś nie dopełnił podstawowych zasad bezpieczeństwa, nie ma przeproś, idzie w strefę bezpieczeństwa.
Airsoft
jest młodą w Polsce zabawą o zasadach zbliżonych do paintballu. Stawiany jest tutaj jednak znacznie większy nacisk na realizm podczas zabawy, czyli klimat rozgrywki oraz wygląd replik i wyposażenie. Pierwsze repliki ASG powstały po drugiej wojnie światowej w Japonii, aby umożliwić ćwiczenia oddziałom militarnym, które podlegały wówczas zakazowi posiadania i używania broni palnej. Pierwsze repliki na rynku komercyjnym pojawiły się w latach osiemdziesiątych. W Polsce cena dobrej broni to wydatek rzędu 500 zł.
Eagle Six
grupa powstała w 2005 roku z inicjatywy Jakuba Szewczuka. Przez te lata jej skład ulegał zmianie. Coraz przychodzili i odchodzili uczestnicy (niektórzy dawali sobie spokój, inni się nie nadawali). Dziś trzon drużyny tworzy czterech członków: dowódca Jakub Szewczuk, Łukasz Bieganowski, Łukasz Łosiewicz, Marcin Duda oraz trzech rekrutów. O ich dalszym losie rozstrzygnie pole bitwy.