Marszałek Józef Piłsudski: niedoszły medyk, żołnierz, strateg, polityk. W życiu miał dwie wielkie miłości: Polskę i swoją matkę; Marię z Bilewiczów.
Marszałek od pokoleń rozpala Polaków. Bez wątpienia to jego działalność poprowadziła Polskę do niepodległości po 123 latach rozbiorów.
Kurs na niepodległość
W czasach PRL, w oficjalnym przekazie, Marszałek był kimś w rodzaju wielkiego nieobecnego. Wszyscy go znali, ale nieliczni potrafili go docenić.
Komuniści mocno starali się wygumkować go z historii. Niszczenie pomników, deprecjacja były na porządku dziennym. Jednak jego lewicowej przeszłości nie mogli zatrzeć. W końcu nie każdy miał w życiorysie zesłanie na Syberię za udział w spisku przeciwko carowi czy znajomość z Różą Luksemburg. Tylko Piłsudski, wychowany w głębokiej tradycji polskiego patriotyzmu, nigdy nie stracił z oczu kursu na niepodległość.
Józef Piłsudski urodził się 5 grudnia 1867 w Zułowie na Wileńszczyźnie. Ojciec, Józef Wincenty (1833-1902), był podczas powstania w 1863 komisarzem Rządu Narodowego na powiat rosieński. Matka - Maria z Bilewiczów (1842-1884) - pochodziła ze znanego rodu szlacheckiego herbu Mogiła.
Rodzice zawarli związek małżeński po wybuchu powstania styczniowego, 23 kwietnia 1863. Powstanie odcisnęło głębokie piętno na życiu rodziny.
Charyzma
Marszałka zawsze otaczała aura wielkiego człowieka. We wspomnieniach Wacława Zbyszewskiego „Gawędy o ludziach i czasach przedwojennych”, polskiego dziennikarza emigracyjnego, można przeczytać, jak on i ludzie go odbierali. Jest rok 1923, studenci zaczynają rok akademicki. Piłsudski już nie pełni żadnych funkcji publicznych, w lipcu tego roku odchodzi ze stanowiska Inspektora Sił Zbrojnych. Marszałek zostaje zaproszony na uroczystość wręczenia indeksów.
- W tym dniu Zbyszewski po raz pierwszy i ostatni widzi Marszałka. Poziom ekscytacji jest tak wielki, że swój entuzjazm przelewa na kilkanaście stron druku. Opis uścisku dłoni Marszałka zajmuje kilka stron. To pokazuje, jakim mirem wśród Polaków cieszył się Józef Piłsudski, choć nie brakowało oponentów - mówi prof. Marcin Kruszyński z Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie.
Kiedy śledzi się losy PPS, to cały czas czuć charyzmę bijącą od Józefa Piłsudskiego. Wszyscy jego przyboczni z pierwszej czy drugiej linii są przekonani, że „Ziuk wie, jak powinno być”.
To cecha prawdziwego lidera grupy, która w ciemno pójdzie za nim na dobre i na złe.
Właściwy człowiek we właściwym czasie
Piłsudski pojawia się w ważnym momencie dziejowym, pod koniec lat 90. XIX wieku. Trwa rewolucja przemysłowa. Świat zaczyna się zmieniać. Kreuje się nowa kategoria społeczna: robotnicy, mieszkańcy miast. Początkowo bezlitośnie wyzyskiwani, zaczynają się upominać o swoje prawa.
Powstają ruchy polityczne i związkowe, których idee socjalne zataczają coraz szersze kręgi. W 1914 roku w Wielkiej Brytanii do związków zawodowych należy 15 milionów ludzi. Ważna grupa społeczna wkracza w przestrzeń publiczną Europy. Powstają partie socjalistyczne.
Ten proces, choć na mniejszą skalę, rodzi się w Polsce. W zaborze pruskim i rosyjskim dochodzi do pierwszych strajków robotników, a Łódź przypomina Manchester. Robotnicy domagają się lepszego życia. Na tej kanwie buduje się ruch robotniczy, na początku skupiony tylko na postulatach polepszenia bytu. W 1892 dochodzi do Buntu Łódzkiego. 6-dniowy strajk brutalnie tłumi carska policja. Ginie ponad 200 osób, trzysta odnosi rany. Tylko w imię poprawy warunków życia. Rodzi się jak pytanie, jak wykorzystać ten potencjał w sprawie narodowej.
Przystanek „Niepodległość”
W tym czasie powstaje Polska Partia Socjalistyczna, która akcentuje kwestie socjalne, ale i sprawę polską.
Która z nich ma być dominująca – to będzie stała linia sporu aż do 1906 roku pomiędzy grupą warszawską, a wileńską z Piłsudskim na czele.
Rewolucja 1905 roku uzmysłowiła Piłsudskiemu, że ruch rewolucyjny nie przekształci się w powstanie antyrosyjskie. W listopadzie 1906 doszło w Wiedniu do rozłamu w PPS. Piłsudski stanął na czele PPS - Frakcji Rewolucyjnej. Marszałek wysiada z pociągu socjalizm, na przystanku niepodległość.
Gra w dwa ognie
W tym samym czasie Marszałek rozpoczyna romans z Austriakami. Powstaje Związek Walki Czynnej, potem tworzą się towarzystwa strzeleckie, podwaliny I Kompanii Kadrowej. Józef Piłsudski tworzy kadrowe zalążki polskiej armii.
Jednocześnie prowadzi sprytną grę z politykami i wojskowymi z CiK oraz Cesarstwa Niemieckiego. Sławetne wejście do Kielc, kryzys przysięgowy, uwięzienie w Magdeburgu i triumfalny powrót do Warszawy 10 listopada 1918 roku. I w końcu 11 listopada, Polska po 123 latach niewoli odzyskuje niepodległość.
Młode państwo musi jednak walczyć.
Ze Wschodu nacierają bolszewicy, a na Zachodzie socjaliści z Francji protestują przeciwko burżuazyjnej wojnie Polaków. Polska rodziła się w bólach. Za dwadzieścia lat ci sami Francuzi znowu wyjdą na ulice krzycząc, że nie będą umierać za Gdańsk. My ponownie zostaniemy rozdarci przez sowietów i Niemców. Może w 1939 zabrakło wodza pokroju marszałka Józefa Piłsudskiego. Od czterech lat spoczywał na Wawelu, a jego serce złożono w grobie matki, na wileńskiej Rosie.