Trójka młodych ludzi szuka swojej wersji naszego miasta. „Kocham Lublin Szanuję” to połączenie filmu i muzyki, dźwięków miasta, opowieści mieszkańców i fotografii. Twórcy projektu mówią, że szukając swojego Lublina kierowali się emocjami i dali prowadzić przypadkom.
Wiosna
W marcu zeszłego roku pierwszy raz we trójkę przyjechali do Lublina, by razem popatrzeć na miasto. Bartek Wąsik pianista, kompozytor i aranżer, fotografka Agata Grzybowska i Robert Migas, reżyser dźwięku.
- Urodziłem się w Lublinie, nadal tu często przyjeżdżam, bo mieszka większa część rodziny. Agata i Robert nie znali miasta. Jednak w czasie rocznej pracy okazało się, że patrzymy jednym okiem, spoglądamy na miasto jednakowo - mówi Bartek Wąsik, który na potrzeby projektu tworzy muzykę, a na potrzeby filmu jest kimś pomiędzy kierownikiem planu, reżyserem, dokumentalistą, reporterem i pomysłodawcą.
„Kocham Lublin Szanuję” to projekt łączący film z muzyką wykonywaną na żywo.
- Tak, będę taperem, będę towarzyszył obrazom jak to było dawniej w niemym kinie, ale film też będzie powstawał w związku z muzyką. Będziemy go montować myśląc o muzyce - tłumaczy Wąsik, który jest współzałożycielem i członkiem Lutosławski Piano Duo oraz kwartetu Kwadrofonik.
Pojawiali się w Lublinie przez cały rok, przynajmniej raz w miesiącu. Pracowali przez kilka dni, wracając do swoich zajęć.
- Zauważyłam, że po przyjeździe z Lublina jeszcze długo żyję tym, co się działo na planie. Emocjami jakie wiązały się bohaterem, którego nagrywaliśmy, jego opowieścią, miejscami gdzie pracowaliśmy. Zupełnie inaczej myślę o tym projekcie niż o temacie reporterskim - mówi Agata Grzybowska, która jest związana zawodowo z „Gazetą Wyborczą” i działa w kolektywie inPRO na rzecz rozwoju fotografii prasowej i fotoreportażu. - Po takim dniu wpatrywania się w okular aparatu, intensywnej pracy na planie, pełnym skupieniu jestem jak robotnik po kopaniu rowów - uśmiecha się reżyserka i autorka zdjęć do filmu, obrazowo przedstawiając poziom emocji i zaangażowania towarzyszący autorom przedsięwzięcia. I dodaje, że nie ma pojęcia jak się będzie czuła po premierze, kiedy już wszystko będzie za nimi.
I chyba chodzi jej o to, że odczuje brak Lublina w życiu.
- Napis „Warszawa Centralna” wcale nie sprawia, że przestajemy myśleć o Lublinie. Gdzieś to w nas cały czas siedzi. Choć ciężko nam było przez ten rok zgrywać terminy, żeby się spotykać. Czasami tylko przyjeżdżała Agata z Robertem - dodaje Bartek.
Lato
- Robiłam w Warszawie jakiś temat. Gdy skończyłam, zaczęłam z bohaterem rozmawiać i portretowana osoba wypytywała czym się zajmuję, interesuję. Powiedziałam o tym filmie i naszym lubelskim projekcie. Usłyszałam, że koniecznie musimy się skontaktować z panią Magdaleną - opowiada Agata Grzybowska gdy pytam jak dobierali bohaterów i jak ich szukali.
Tak do „Kocham Lublin Szanuję” trafiła Magdalena Zarzycka-Redwan, która urodziła się na Zamku w Lublinie, gdy ten był stalinowskim więzieniem.
- To był łańcuszek, jedni polecali nas innym, sugerowali kolejnych rozmówców. Było niesamowicie, bo działo się samo. Weszliśmy, ot tak z marszu do Domu Pomocy Społecznej im. Wiktorii Michelisowej na Starym Mieście. I panie się zgodziły na rozmowę. Obcy człowiek na ulicy polecił nam, żeby koniecznie porozmawiać z panem Wojciechem Papieżem, który jest jednym z grona Świadków Historii Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN. W filmie będzie też moja babcia - mówi Wąsik.
Twórcy chcieli, by swoje historie opowiadali różni ludzie, nawet tak dla większości odbiorców anonimowi jak właśnie babcia Bartka. Ale sfilmowali też Adama Tomanka i Hannę Wyszkowską, których wielu widzów zna. Wspominają, że ze wszystkimi rozmawiało się świetnie, podkreślają, jak wiele emocji niosły te spotkania i ile im dały. Jedynym kłopotem było wytłumaczenie, że dany rozmówca nie będzie głównym bohaterem, że z nagrania, które trwało kilka godzin do filmu trafi kilka minut. - Starsi państwo kiwali głowami i akceptowali nasze wybory. Zaufali nam. Rozumieli też idee łączenia filmu z muzyką na żywo - dodaje Wąsik.
Jesień
- Jest w Lublinie wiele pięknych i bardzo zaniedbanych czy opuszczonych miejsc. Dolna Panny Marii, młyn Kraussego - mówi Robert Migas, realizator dźwięku, który między innymi realizował muzykę do filmów „Chce się żyć”, „Bogowie” i „Jestem mordercą”. - Byliśmy tu we wszystkich porach roku i o każdej porze dnia. Przesiedziałem noc na hotelu Victoria. Filmowaliśmy miasto nocą i potrzebny był moment, jak wstaje słońce. Trochę było pochmurno, ale mamy.
Wchodzili na dachy i kominy, bo uznali, że dron nie pasuje do tak bardzo osobistego projektu.
Znaleźli w Lublinie miejsce, gdzie można kupić żywego indyka. Ostatniego dnia zdjęć na planie byli o 6.30, bo w odlewni na terenie dawnej Fabryki Samochodów Ciężarowych filmowali robotników.
- Co to była za pora roku? Wiosną, jesienią? Wypożyczyliśmy samochód z szyberdachem, żeby móc filmować jeżdżąc nocą po pustych ulicach. Zauważyłam, że pomarańczowe światła na skrzyżowaniach mają niesamowity rytm. Chciałam to pulsowanie nakręcić - wspomina Agata.
Bartek chce, by podtytuł filmu i całego projektu brzmiał „Harmonie miasta”, bo harmonie oznaczają współbrzmienia różnych elementów, nie tylko dodatnich.
Lublinianie, którzy już widzieli część materiału nie wierzyli, że to Lublin.
Zima
„Kocham Lublin Szanuję” powstaje na zamówienie Teatru Starego z dwóch okazji. Piątych urodzin teatru i 700-lecia miasta. Autorzy planują, że całość będzie trwała około 70 minut. Premiera 11 marca. Koncerty biletowane od 12 do 15 marca.