sojusznik z Czechowa,
którego aż swędzi...
Ja też chcę wojować!
Też chcę bombardować
wioski i szpitale,
tropiąc bin Ladena...
Lecz nie chcą mnie wcale...
Po to zabiegałem
o wejście do NATO,
by się dzisiaj spotkać
z tak przykrą zapłatą?!
Kto się będzie w świecie
z mą ojczyzną liczył,
jeśli w Kandaharze
Władek nie poćwiczy?
Wszystko mogę robić –
powiem to otwarcie –
prać, sprzątać, gotować,
nawet stać na warcie,
dziarsko salutować,
defilować pięknie;
za dużo nie umiem,
ale jestem chętny.
Zabierz mnie więc wreszcie
nowy Wielki Bracie,
bo mi strasznie nudno
w nadwiślańskiej chacie.
Przecież to dla ciebie
fatyga nieduża,
a mnie się tak marzy,
by zarobić guza.
I moim przywódcom
także będzie miło:
– Bohaterstwo Władka
USA ocaliło –
oświadczą, gdy wrócę
z guzem (a gdy w worku,
to mnie będą sławić
nawet w Nowym Jorku).
Zatem, Wielki Bracie,
zakończ moje męki –
daj wreszcie spróbować
afgańskiej wojenki.