Dwie trzecie polaków ogląda seriale. Dwie trzecie oglądających z uwagą śledzi swoje ulubione tasiemce telewizyjne. Mało tego - dla wielu z nich serial to zastępcze życie rodzinne. I tylko co czwarty oglądający włącza telewizor
na "M jak miłość” z nudów.
Dlaczego?
Opowieści przy ognisku
Co przyciąga przed ekrany tydzień w tydzień miliony widzów? - Szukałam odpowiedzi w listach od telewidzów, na forach internetowych i w rozmowach z fanami - wylicza scenarzystka. - Serial stał się dla wielu ludzi najpopularniejszą formą rozrywki. Jest łatwo dostępna, zrozumiała, egalitarna. Na wyciągnięcie ręki.
Prof. Wiesław Godzic, medioznawca, dodaje, że serial to najważniejszy gatunek telewizyjny.
- Ale dlaczego mamy gapić się w ekran, pokazujący przygody nieznanych nam ludzi? Pewnie dlatego, że odczuwamy odwieczny głód fabuł: od czasów, gdy przy plemiennym ognisku jeden z naszych praprzodków snuł opowieści, a reszta słuchała go uważnie.
Dla każdego coś dobrego
Z badań przeprowadzonych ostatnio przez UPC* wynika, ze taki głód fabuł odczuwamy niemal wszyscy. Aż 78 proc. widowni seriali to kobiety; seriale ogląda też co drugi mężczyzna.
Największy procent z pośród deklarujących oglądanie seriali stanowią osoby w wieku 55-70 lat (75 proc.). Ale już kolejna grupa może budzić zaskoczenie: to młodsza widownia w wieku 15-24 lata (67 proc.). Ale ta akurat grupa nie ogląda telenowel. Dla nich najważniejszymi tytułami są takie seriale jak "Lost”, "Prison Break”, "Gotowe na wszystko”, "Rodzina Soprano” czy "House”.
- Do niedawna - mówi Godzic - odbiorcy na ogół wstydzili się niskich emocji i prymitywnych gustów, jakie królowały w tych opowieściach. Teraz już bez żadnej kokieterii mają "swoje” seriale. Środowisko wielkomiejskich, dobrze ustawionych 30-latków nie ogląda "Klanu” i "Plebanii” podobnie jak starsze kobiety na wsiach nie oglądają gromadnie "Magdy M.” Oglądają coś innego, mówią językiem występujących tam postaci, snują fikcyjne opowieści na temat tego świata.
Gatunki kobiece
Wiesław Godzic zwraca też uwagę na inna kwestię. - Kobiety oglądają coś innego niż mężczyźni. Bo przecież nie od dziś istnieją "gatunki męskie”, zapewniające kontrolę, wyraziste rozwiązania fabularne i na ogół oparte na przemocy, oraz "kobiece”. Te cechują się brakiem rozstrzygnięć i załamaniem linii fabularnej.
Najpopularniejsze są jednak seriale obyczajowe. - Szczególnie te polskie, współczesne - podkreśla Ilona Łepkowska.
- Poruszane w nich problemy są zrozumiałe dla widzów, korespondują z ich własnym doświadczeniem. To sprawia, że widz jest w stanie odnieść się - choćby w rozmowie - do poruszanych problemów, podjąć dyskusję czy ocenić.
Tylko nie gej!
Tak bohaterowie serialu stają się regularnie "gośćmi” w domach widzów. - Nieraz obserwowałam u widzów zatarcie granicy między aktorem a graną przez niego postacią - opowiada Łepkowska. - Widzowie angażują się w fabułę serialu tak mocno, że potrafią ostro zaatakować aktora tak, jak gdyby rozmawiali z serialowym bohaterem. Sama wielokrotnie spotkałam się z oporem aktorów, jak zostaną oni odebrani przez widzów, kiedy ich postać miała, wedle scenariusza, postąpić nie całkiem etycznie czy choćby kontrowersyjnie. Wiedzieli bowiem, że widzowie oceniać ich będą poprzez pryzmat granej przez nich postaci.
Ponoć najpowszechniejsza wśród aktorów serialowych jest niechęć do… grania homoseksualistów.
Półbóg z ekranu
W sumie trudno się dziwić, bo nic nie daje w Polsce takiej popularności, jak granie w serialach. To dzięki temu trafia się na okładki tabloidów i do programów "Taniec z gwiazdami”. - Aktorzy z seriali stali się kumplami i partnerami, podobnymi do nas, ale trochę lepszymi. Wszędzie ich widać: w prasie kolorowej, w innych programach telewizyjnych - dodaje Godzic. - Przez to stali się naszymi półbogami, celebrytami. Bardzo szybko zakochaliśmy się w celebrytach.
I rzeczywiście, najważniejszym elementem, dla którego oglądamy dany serial, są ulubieni aktorzy. Tak twierdzi połowa badanych.
Tylko skąd wzięła się tak liczna grupa, która deklaruje, ze seriale ogląda "dla zabicia czasu”?
Znudzenia, ale wierni
- W tych badaniach rzeczywiście wychodzą na jaw silne zależności związane z płcią kulturową. Jedna trzecia mężczyzn oglądających seriale deklaruje, że robi to z nudów, dla zabicia czasu. Co czwarty mężczyzna przed serialowym ekranem nie dokonuje wyboru, tylko bezwolnie zgadza się na oglądanie tego, co pozostali domownicy. W dodatku zaledwie 4 proc. z nich stwierdza, że serial pokazuje takie życie, jakie nasz macho chciałby mieć - tłumaczy Godzic.
Tak czy inaczej, aż 80 proc. widzów ogląda każdy odcinek swojego serialu. Żadna forma telewizyjnej rozrywki nie ma tak wiernej publiczności.