Studentka muzykologii KUL oraz Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie fideli kolanowych. Prymistka i założycielka kapeli Biała Muzyka, która zajmuje się rekonstrukcją muzyki kapeli Władysława Łobody z Trzciany (dawniej reprezentacyjnej kapeli PR Rzeszów). Laureatka wielu nagród międzynarodowych, ogólnopolskich i regionalnych w dziedzinie muzyki tradycyjnej.
Koncertuje z Marią Pomianowską, polską instrumentalistką, wokalistką i pedagog, dr hab. sztuk muzycznych, kompozytorką grająca na sarangi, suce biłgorajskiej, wiolonczeli. Brała udział w projekcie Fuente, łączącym muzykę polską, perską i flamenco. Wielokrotnie prezentowała się w TVP i na antenie Polskiego Radia. 17 kwietnia wystąpi w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia (NOSPR) w Katowicach.
Wcześniej - w czwartek, 22 marca, o godzinie 18 - zagra w Hades Szeroka w Lublinie. Wstęp wolny, rezerwacja biletów: 607 260 770
W jej skośnych oczach odbija się dom dziadków postawiony, wedle legendy, w centrum tatarskiej wsi. Wspina się po górach, łowi ryby, gra na czarnej suce i kilku niezwykłych instrumentach z duszą
Prezentacja: Prymistka w kapeli Biała Muzyka. Studiuje w Akademii Muzycznej w Krakowie i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Mieszka w Lublinie.
Dlaczego prymistka? W kapeli Biała Muzyka gra główną melodię. Z prymistką umawiam się na placu Zamkowym. Wysiada z klasycznego mini, z samochodu delikatnie wyjmuje futerały z instrumentami. To skrzypce, czarna suka, perska kemanche i hinduskie sarangi. Najtrudniejszy instrument do gry na świecie.
Ściana skrzypiec
Lidia Biały. Rocznik 1994. Korzenie rodzinne?
- Cała moja rodzina pochodzi ze wsi Świlcza pod Rzeszowem. W domu nikt nie grał - mówi z uśmiechem Lidia Biały. Skąd muzyka w jej życiu? Kiedy zaczęła chodzić, jeszcze trzymając się mebli, mama kupiła jej koleżance na urodziny zabawkę. Plastikowe skrzypce.
- Jak ja zobaczyłam te skrzypce, cały świat się skończył. Przestałam w telewizji oglądać bajki, zaczęłam oglądać koncerty z filharmonii. Każdego dnia prosząc mamę o skrzypce- wspomina Lidia.
Kiedy miała 8 lat, nauczycielka kazała kupić dzieciom dzwonki. Pojechały z mamą do sklepu muzycznego w Rzeszowie. A tam całą ściana skrzypiec. Starszy pan zdjął najmniejsze skrzypce i zagrał „Kurki trzy”. Następnie dał potrzymać małej Lidce. Złapała za smyczek i powtórzyła melodię za pierwszym razem. Poszła do szkoły muzycznej w klasie skrzypiec.
Zaczęła grać w kapelach, ucząc się od mistrzów. Skończyła szkołę muzyczną II stopnia w Rzeszowie. Ponieważ jej pasją była muzyka etniczna, wybrała studia muzykologiczne na KUL-u.
Napisała pracę licencjacką o podobieństwach między polską i perską muzyką etniczną.
Instrumenty
Oto skrzypce, od których zaczynała. Mają za sobą bardzo ciekawą historię. Dostała je od ojca. Znalazł ogłoszenie, że starsza pani sprzedaje skrzypce w Bieszczadach.
Pojechał. Kupił. Kiedy skrzypce trafiły na przegląd do lutnika, ten nie krył zdumienia. Te skrzypce mają 300 lat - powiedział. Mają duszę i swoją długą muzyczną historię.
Oto suka biłgorajska. Czarna. To jedyny instrument w Polsce o takim kolorze.
- Taki kontrast do mojego „białego” nazwiska - mówi Lidia Biały. - Ma ciekawy ornament na smyczku z motywem łabędziego dzioba. Czarnego łabędzia. Jest to instrument o niezwykle jasnej barwie. Został wykonany przez łańcuckiego lutnika Tadeusza Kmiecika. Perełka.
Oto kemanche. Niezwykły, perski instrument. Jeśli muzyk zmienia strunę, nie obraca smyczka tylko instrument. Ma specjalną nóżkę. Smyczek ma luźno naciągnięte włosie, co daje przydymione brzmienie. W roli rezonatora występuje rybi pęcherz.
Oto sarangi. Indyjski instrument. Ma jedną strunę wiolonczelową, dwie jelitowe struny harfowe i trzydzieści siedem strun rezonujących. Jest piękny, bogato zdobiony. Podstawy strun, progi są wykonane z kości.
Góry
Lubi chodzić po górach. Wspinać się na ścianę. Lubi wspinaczkę, bo kocha przygodę. - Góry są symbolem wyzwań. Kolejnych celów, które sobie stawiasz. Kolejnych szczytów, na które chcesz wejść.
Jak się jest na górze, to co widać?
- Chmury, góry, jeziora i lasy. Widać też drogę, którą się pokonało. Trudności, które się za sobą ma i wszystkie skały, które się przeszło. I widzi się też kolejne szczyty, które warto zdobyć.
Ma pani na oku kolejne szczyty? Na przykład muzyczne?
- Tak, studia muzykologiczne, napisanie pracy, dalszy rozwój, na przykład doktorat. Jestem na drugim roku Akademii Muzycznej w Krakowie. Studiuję u Marii Pomianowskiej. Myślę, że dużo przede mną.
Góry to jedna pasja. Łowienie ryb, to druga. Od małego łowiła z ojcem. Zdarzyło jej się wyciągnąć sporą tołpygę. Waga pokazała 8 kilogramów.
- Moja rodzinna wieś ma przysiółek, który nazywa się Kamyszyn. Z Kamyszyna pochodzą moi dziadkowie. Nazwa ma pochodzić od Tatara Kamy. Dziadek opowiadał, że wedle legendy ich dom stoi w samym sercu przysiółka, w miejscu domu Tatara Kamy, który się ożenił z miejscową dziewczyną. Coś w tym jest, w szkole mówili do mnie Tatarzyca - wspomina Lidia Biały.
Wiara, nadzieja, miłość
- Co to jest miłość? Całkowite poświęcenie się swoje miłości - odpowiada bez wahania Lidia Biały. Czy chodzi o drugą połowę, dziecko czy pasję. Ale bez ubezwłasnowolniania się nawzajem. Z dawaniem sobie wolności. Miłość uskrzydla, daje napęd do działania, inspiruje. Chodzi o to, żeby kochać wszystkich, którzy nas otaczają.
Znalazła pani swoją miłość?
- Tak.
W życiu trzeba czegoś się trzymać. Czego?
- Wiary. Na wsi mówi się, że jak człowiek ma z Panem Bogiem poukładane, to i reszta w życiu się układa. Jeden z filozofów powiedział, że najlepiej jest, jak się chodzi w pobliżu Boga. To jest klucz do szczęścia.
Co jeszcze jest ważne w życiu?
- Św. Paweł napisał w Hymnie do Miłości: Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość.
Marzenia
- Marzenia? - zastanawia się Lidia Biały. - Wiele marzeń muzycznych. Grać, koncertować. Jak się trafią dwie wolne godziny na tydzień, to je powoli smakować. Marzy mi się rodzina i dom. Na wsi. Z ogrodem. To największe marzenie. Dla niego wiele bym oddała. I grać muzykę z duszą.
Na instrumentach z duszą?
- Tak. Dowód na to, że instrumenty mają duszę? Niezwykła historia odnalezienia fideli płockiej. Wydobytej z ziemi podczas badań archeologicznych. Po oczyszczeniu, powieszono instrument, podczas kręcenia dokumentalnego filmu, z otworu rezonansowego fideli wyleciał młody motyl. Przysiadł na chwilę na krawędzi instrumentu i odleciał. Co za niezwykły znak.