Każda mała dziewczynka marzy, żeby kiedyś zostać księżniczką. Dla 29-letniej Kate Middleton to marzenie właśnie się spełnia. W piątek staje przed ołtarzem z brytyjskim księciem Williamem, drugim w kolejności do brytyjskiego tronu. Według szacunków brytyjskiego rządu, to wydarzenie będzie oglądać jedna trzecia ludności świata, czyli około 2 000 000 000 ludzi.
Historia jest jak z bajki
W żyłach Kate Middleton (z okazji wstąpienia do królewskiej rodziny coraz częściej nazywa się ją Catherine) nie płynie szlachecka krew. Przyszła królowa pochodzi z bardzo bogatej rodziny, ale wywodzącej się jedynie z klasy średniej. Dwa pokolenia temu była to jeszcze typowa rodzina robotnicza.
Ojciec przyszłej królowej był dyspozytorem lotów, a matka stewardessą. Oboje założyli potem firmę i zaczęli sprzedawać gadżety na przyjęcia, na czym dorobili się ogromnego majątku. William poznał Kate podczas studiów na prestiżowym University of St Andrews w Szkocji. Dzięki temu po raz pierwszy przyszły król żeni się z osobą z wyższym wykształceniem.
O co już nikt nie pyta
Na początku były imprezy, randki, a potem wspólne zamieszkanie. I to kolejna nowość w tradycji brytyjskiej monarchii. Nigdy wcześniej książęce pary młode nie mieszkały ze sobą razem przed ślubem. 30 lat temu, kiedy nieżyjąca już teściowa Kate, wychodziła za ojca Williama, księcia Karola, media eksponowały jej nietknięte dziewictwo. Wówczas wydawało się, że jest ono warunkiem koniecznym do poślubienia przyszłego króla. Dziś, po wspólnym dzieleniu mieszkania Kate z księciem przez kilka lat, o dziewictwo nawet nikt już nie pyta. Niektóre brukowe media jedynie spekulują, ilu partnerów miała Kate przed Williamem.
Kup sobie kubek z książęcą parą
Wśród brytyjskich gazet plotkarskich nie ma takiej, która w ostatnich tygodniach w każdym numerze nie publikowałaby przynajmniej jednej wzmianki o książęcym ślubie. Choć na całym świecie wydarzenie ma charakter głównie medialny, w Londynie widać je na każdym kroku. Wystawy sklepów przepełnione są ślubnymi gadżetami.
Można kupić wszystko: od kartek pocztowych, po breloczki, zapalniczki, kubki czy koszulki z wizerunkiem słynnej pary. Supermarkety wykorzystują wizerunek młodej pary do promowania specjalnych ofert. Nawet słynny piosenkarz George Michael skomponował w prezencie ślubnym specjalną piosenkę. To nowa wersja utworu Steviego Wondera "You and I” (ty i ja). Jest ona dostępna w internecie do pobrania za darmo ze strony artysty.
Wszystko zaplanowane z wojskową precyzją
Do opactwa Westminsteru, gdzie odbywa się ceremonia ślubna, zaproszono 1,9 tys. osób. Wśród gości są rodziny młodej pary, goście królewskiego dworu i rządu, pracownicy organizacji charytatywnych, dyplomaci oraz przedstawiciele armii. Wszystkich gości starannie sprawdzano, czy przystoi im pojawić się na tak doniosłym wydarzeniu.
I tak. np. jednego z wujków panny młodej nie zaproszono tylko dlatego, że media donosiły o zorganizowaniu przez niego w willi na Ibizie imprezy z udziałem prostytutek. Nie zaproszono także księżnej Yorku Sarah Ferguson, ciotki Williama, która znana jest znanej z wielu skandali.
Przed ołtarzem w mundurze
Obok nowoczesnych myśliwców pojawią się także zabytkowe maszyny, jak choćby legendarny Spitfire. Każdy moment ceremonii zaplanowano w najdrobniejszych szczegółach. Próby do oprawy ślubu, jak do każdego wielkiego spektaklu, odbywały się przez wiele tygodni.
Wojskowa oprawa na królewskich ślubach to zresztą bardzo długa tradycja. Najważniejsi członkowie rodziny królewskiej od pokoleń zawodowo związani są z armią. Nawet królowa Elżbieta II podczas II wojny światowej służyła w wojsku jako kierowca i mechanik. Książę William jest zaś obecnie pilotem śmigłowca ratunkowego. Dlatego do ślubu stawi się w mundurze.
W kościele u babci
William, jeśli w przyszłości chce być królem, musiał poślubić anglikankę. Ustawa o następstwie do tronu, pochodząca jeszcze z 1701 roku, uniemożliwiłaby mu wstąpienie na tron, jeśli ożeniłby się z katoliczką. Ceremonia odbędzie się w opactwie Westminsteru. To świątynia, w której koronowano większość angielskich królów. Tutaj najwięksi królowie, a także najbardziej zasłużone osoby są też pochowane.
Ślubu książęcej parze udzieli arcybiskup Canterbury Rowan Williams, duchowy zwierzchnik kościoła anglikańskiego – kościoła, którego głową jest głowa państwa, czyli… babka Williama, królowa Elżbieta II.
Specjalna modlitwa
Małżeństwa w brytyjskiej rodzinie królewskiej często okazują się krótkotrwałe. Najbardziej spektakularnym rozstaniem współczesnych czasów był rozwód rodziców Williama: księcia Karola i Diany. Brytyjczycy mają nadzieję, że William nie pójdzie w ślady ojca i na zawsze pozostanie z Kate. Kościół Anglii przygotował więc specjalną "modlitwę o wierność”. Duchowni wraz z wiernymi modlą się, aby Bóg pomógł młodej parze wytrwać razem przez całe życie.
Królewscy poddani nie cieszą jak dawniej
Tradycją w Wielkiej Brytanii jest to, że z okazji takich uroczystości w całym kraju zwykli mieszkańcy urządzają lokalne festyny i zdobią domy i puby brytyjskim flagami. Obecnie ta tradycja jednak zanika. Puby w Anglii i Walii, zamykane są zwykle o godz. 23. Z okazji ślubu będą mogły działać do 1 nad ranem bez potrzeby starania się o specjalne pozwolenie. Mimo to zbyt wielu okolicznościowych imprez w pubach nikt się nie spodziewa.
Podobnie rzecz ma się z ulicznymi festynami. Najmniej będzie ich w środkowej i północnej Anglii. Zorganizowanie festynu wymaga zawiadomienia lokalnych władz. W drugim z największych miast Anglii, Birmingham, wpłynęło tylko 12 wniosków o zorganizowanie takiego ulicznego festynu, a w Manchesterze i Newcastle po 15.
Urlop lepszy niż festyn
Powodem niewznoszenia przez poddanych królewskiego dworu toastów na cześć królewskiej pary jest z pewnością coraz bardziej obojętny stosunek Brytyjczyków do monarchii. Jest też jeszcze bardziej przyziemna przyczyna: wiele osób w tym czasie wyjechało po prostu na urlop. Dzień ślubu – 29 kwietnia – został przez władze ogłoszony dniem wolnym od pracy. W ten sposób w kalendarzu pojawiły się, jeden po drugim, dwa długie czterodniowe weekendy.
Biorąc trzy dni urlopu Brytyjczycy mogą mieć aż jedenaście dni wolnego. Jakby tego było mało, są też tacy, dla których książęcy ślub jest okazją do zamanifestowania swojej niechęci wobec monarchii. W internecie pojawiły się informacje, że uroczystość może zostać zakłócona. Np. na jednej ze stron anarchiści apelują, by zagwarantować, że młoda para "na całe życie zapamięta ten szczególny dzień”.
Ale nawet bez ich działań na pewno go zapamięta. W końcu to największy ślub w historii.