Ali ma siedem, może osiem lat. Zawsze kiedy pojawia się wojsko, przybiega pierwszy. Kiedyś będzie piłkarzem.
Patrole CIMIC (Ciwil Military Cooperation) przyjeżdżają tu dość często. To jedna z biedniejszych dzielnic Divaniji, stolicy prowincji Kadisija, gdzie stacjonuje Dywizja Wielonarodowa pod polskim dowództwem. Kiedy jest "rozdawka”, przychodzą tłumy. Dzisiaj artykuły gospodarstwa domowego. Żeby nie było bałaganu, rozdawane są specjalne kartki. - I tak je podrabiają - uśmiechają się żołnierze.
Kartki są rozdawane przez rady dzielnic. To one decydują o tym, komu należy się pomoc.
Ja chyba umieram
Tym ludziom trudno wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. - Czasem po prostu siedzimy i milczymy, oglądając zdjęcia. W Iraku coś takiego jak pomoc psychologiczna praktycznie nie istnieje - dodaje Iwona.
Bazy wojskowe stały się miejscem pomocy medycznej. We wtorki mieszkańcy Divaniji przychodzą tu do lekarzy. - Często są to bardzo ciężkie przypadki - mówi pułkownik Stefan Nowak. - A co my tu możemy zrobić z chorobą nowotworową? Za jakiś czas żołnierze wyjadą, a na miejscu medycyna jest... - pułkownik bezradnie rozkłada ręce.
Kolaboracja
Tłumacz jest zawsze w masce. - To z obawy, że mogę zostać rozpoznany, a wtedy - tu wymowny ruch dłonią po szyi. - Pomoc pomocą, a życie jest najważniejsze. Tłumacze boją się o siebie i swoje rodziny. Chodzą w polskich mundurach. W końcu taka pomoc to w pewnym sensie współpraca z obcym wojskiem.
Żeby nie myśleć
Powrót do Polski i do rodzin to od Bożego Narodzenia najczęstszy temat żołnierskich rozmów. W bazie jest Internet, a każdy już na początku zmiany kupił telefon komórkowy i iracką kartę. - To znacznie taniej niż gdybyśmy korzystali z naszych operatorów - mówią żołnierze.
Ale co robić w wolnym czasie, żeby nie myśleć o powrocie? W bazie możliwości jest wiele. Teatr, siłownia, boiska i sklepy. W jednym z hangarów ustawiono słupki i rozpięto siatkę. Poza tym, każdy ma swoje obowiązki i wie, co robić. Wyjazdy na patrole. Powrót do bazy. Odpoczynek. Wyjazdy, powroty itd.
300 dolarów
Ostatni atak moździerzowy na bazę był w październiku.
Pamiętamy ten dzień
Dziś w bazie stoi krzyż, a na nim fragment munduru, hełm i kamizelka kuloodporna. Codziennie płonie znicz. - Dzień, w którym zginął Andrzej, pamiętamy doskonale - mówią koledzy. Po powrocie do kraju chcą się spotkać i pójść na jego grób w Lublinie.
A to już niedługo. 9 zmiana w Iraku dobiega końca, część żołnierzy już wróciła do kraju. Prawie wszyscy z ponad 50-ciu lubelskich żołnierzy. Ale niektórzy jeszcze przed powrotem planowali kolejne misje. - Teraz Afganistan - mówili. - Bo prawdziwy żołnierz powinien się sprawdzić w warunkach wojennych. W kraju jesteśmy wojskowymi na misjach żołnierzami.