W małej Szkole Podstawowej w Konopnicy zawrzało. Nauczyciele oskarżyli dyrektorkę szkoły o mobbing. Nie mogli znieść poniżania i szykan
Ubliża nam. Nie odpowiada na dzień dobry. Trzaska drzwiami przed nosem. Ignoruje, co do niej mówimy. A najgorsze, że robi to wszystko przy uczniach – tak o dyrektorce szkoły Anieli Sobolewskiej mówią zdesperowani nauczyciele.
Jak zaczął się konflikt? Zanim Aniela Sobolewska została dyrektorem szkoły, była jednym z nauczycieli. Uczyła maluchy. – To była nasza koleżanka – mówią nauczyciele. – Ucieszyliśmy się, że właśnie ona zostanie naszym dyrektorem.
Ale sytuacja bardzo szybko zmieniła się na gorsze. Według nauczycieli, pani dyrektor od początku swojej kadencji zachłysnęła się władzą, jaką dostała. A wszystko poszło o gimnazjum.
Chcieliśmy dobrze dla naszych dzieci
– Chcieliśmy, żeby miały bliżej do szkoły – mówią rodzice uczniów ze Szkoły Podstawowej w Konopnicy. – Razem z nauczycielami postanowiliśmy złożyć wniosek o przekształcenie podstawówki w Zespół Szkół. Po to, żeby dzieci nie musiały jeździć do Lublina, czy do sąsiedniej wioski.
Ten pomysł nie spodobał się pani dyrektor. – Była wyraźnie niezadowolona, że chcemy zmienić profil szkoły – dodają rodzice. – Pewnie się bała, że straci stanowisko. Ale na jej szczęście Gimnazjum w Konopnicy nie będzie. Nikogo nie obchodzi, że nasze dzieci mają daleko do szkoły. Przecież kończąc podstawówkę są jeszcze małe. Jak mamy je puszczać same tak daleko. Musimy jeździć razem z nimi.
Pomagają szkole, ile się da
Szkoła jest częścią ich życia. Dwa lata temu, na święto nadania imienia kardynała Stefana Wyszyńskiego, przygotowali całą oprawę uroczystości. Zadbali także o sale. Odremontowali je, odmalowali, kupili nowe firanki. Nauczyciele dali z siebie wszystko. – Gdyby nie oni, byłoby nam o wiele trudniej – mówią rodzice uczniów. – Co prawda składaliśmy się na remonty, ale nauczyciele włożyli w nie bardzo wiele pracy.
– A laury zebrała pani dyrektor – dodają rodzice. – W czasie uroczystości nikt nie podziękował ani nam, ani nauczycielom. A przecież ona nie kiwnęła palcem. Ma tylko dobrych pracowników.
W czasie nadania imienia szkoła dostała pieniądze. Co się z nimi stało? Tego nie wiedzą ani rodzice, ani nauczyciele. Dyrektorka nie chciała ich poinformować, na jaki cel je przeznaczyła.
Nauczycielki płakały
Sytuacja w szkole stawała się coraz bardziej nieznośna. Widziały to dzieci. – Panie często płakały – mówią uczniowie. – Przychodziły na lekcje z czerwonymi oczami. A pani dyrektor nie odpowiada im na dzień dobry. Nam też czasami nie mówi. A potem krzyczy, że jesteśmy niewychowani. To jest przykre.
Jesteśmy oburzeni – dodaje jedna z matek. – Jak można tak zachowywać się przy naszych dzieciach? Przecież to nie przystoi dyrektorce szkoły. To bądź co bądź najważniejsza tu osoba.
Nauczyciele dobrze pamiętają słowa Sobolewskiej. Nie podobało jej się, że nauczyciele zaczynają się buntować. Że rozmawiają o tym, co w ich szkole się dzieje. Mówiła, żeby tego nie roztrząsali, bo będzie śmierdzieć jak g... Że teraz to i tak już jest po burakach. A bezpośrednio do jednej z nauczycielek, żeby tak nie ściskała tych swoich usteczek. W końcu czara się przepełniła.
Poskarżyli się w kuratorium
W styczniu tego roku nauczyciele z Konopnicy w końcu się odważyli. Napisali skargę do Kuratorium. Przedstawili w niej swoją sytuację. Napisali jak postępuje pani dyrektor. Oskarżyli ją też o mobbing. Ale odpowiedź całkowicie ich zaskoczyła. – Odpowiedziano nam, że wszystko to nasza wina – żalą się nauczyciele. – Że nie znamy prawa oświatowego, że nie wykonujemy należycie swoich obowiązków. A pani Sobolewska jest młodą dyrektorką i może popełniać błędy.
Wcześniej kuratorium wysłało do placówki swojego wizytatora. Marzena Ostrowska spotkała się z nauczycielami i z rodzicami dzieci. – Odnieśliśmy wrażenie, że wizytatorka przyjechała, żeby udowodnić nam naszą winę – żalą się nauczyciele. – Twierdziła, że dyrektorka może się mylić, a my jesteśmy od tego, by pilnować, żeby tych błędów było jak najmniej.
Podobnego zdania są rodzice. – Wizytatorka wiedziała, o co zapytamy – mówią. Znała wszystkie sprawy naszej szkoły. Wszystkie problemy z dyrektorką. Nie słuchała nas, tylko tłumaczyła ją.
Aniela Sobolewska, dyrektor szkoły, nie chciała komentować całej sytuacji. Twierdzi, że żadnego problemu nie ma i wymyślają go sami nauczyciele.
Nie poddali się
Nauczyciele z Konopnicy nie przeszli nad pismem z kuratorium do porządku dziennego. Postanowili walczyć o swoje prawa. Wynajęli prawnika i dokładnie, krok po kroku, odpowiedzieli na wszystkie zarzuty. Ten list kosztował ich naganę od pani dyrektor. – Wszyscy, którzy podpisali petycję, zostali ukarani naganą – skarżą się nauczyciele. – Oczywiście pani dyrektor uzasadniła inaczej swoją decyzję. Ale to chyba zbyt duży zbieg okoliczności?
Pedagodzy poszli o krok dalej. – Wysłaliśmy też zawiadomienie do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu – dodają. – Przecież gdzieś musi być sprawiedliwość.
Zażalenie i doniesienie o mobbingu otrzymał także rzecznik odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli. Kuratorium zareagowało.
– Powołaliśmy komisję, która spotkała się z pedagogami i dyrekcją szkoły – mówi Waldemar Godlewski, lubelski kurator oświaty. – Chcemy wyjaśnić sprawę, żeby nie było żadnych niedomówień.
Podali sobie rękę
Komisja pojawiła się w Konopnicy w zeszłym tygodniu. – Przyjechały panie, które miały dokładnie zorientować się w sytuacji – mówi jedna z nauczycielek. – To była wizyta mediacyjna.
Stanęło na tym, że wina leży po obu stronach. Za niektóre sprawy odpowiedzialna jest dyrektorka, za inne nauczyciele. Obie strony na to przystały. Obie podały sobie rękę. Prokurator odmówił wszczęcia śledztwa. Rzecznik odpowiedzialności dyscyplinarnej też najprawdopodobniej sprawą się nie zajmie. – Nie wiemy czy się cieszyć, czy nie – komentują całą sytuacje pedagodzy z Konopnicy. – Zobaczymy jak będzie się układała dalsza współpraca. Bo na kolejne szykany sobie nie pozwolimy. Jeszcze zaczekamy, co odpowie nam ministerstwo...