d Okazuje się, że nie tylko Chodlik, datowany na połowę pierwszego tysiąclecia naszej ery, poszczycić się może bogatą historią. Nie mniej frapującą przeszłość mają – nieco tylko młodsze – pobliskie Żmijowiska, Podgórz, Kłodnica. Muzeum Nawiślańskie w Kazimierzu Dolnym nosi się z zamiarem zrekonstruowania znajdujących się tu ongiś słowiańskich grodzisk.
I w tym miejscu pan Paweł opowiada o dwu faktach mających posmak sensacji. Otóż drewno na budynki, które stanęły w obrębie grodziska ścięto w ... 888 roku. Tak precyzyjną datę pozyskania budulca ustalono metodą analizy dendrochronologicznej, mówiąc prościej – na podstawie porównywania układów słojów drewna. I wiadomość druga: odtworzony system obronny ze współczesnych nam Żmijowisk do złudzenia przypomina rekonstrukcję fortyfikacji odsłoniętej w niemieckim Ketizn nad Hawelą (Połabie), podobny jest rekonstrukcjom z obszaru Polski zachodniej i północnej.
Jest jeszcze ciekawostka innej nieco natury. Otóż archoelodzy z Kazimierza Dolnego, wraz ze swoimi znamienitymi gośćmi z kraju, postanowili sprawdzić, czy – zgodnie z tym, co podają źródła – z glinki ukopanej w okolicy Chodlika da się wykonać naczynia podobne tym, które znajdowali podczas prac w tutejszych grodziskach. Glinkę więc ukopali, ręcznie uformowali (koło nie było w użytku) i wypalili w zwykłym dole. To, co z niego wyjęli, prezentowało się niezwykle ciekawie – patrz zdjęcie. A że diabeł ich podkusił, poprosili o ekspertyzę znanego w kraju i za granicą profesora, który dojechał po zakończonym już wypale. Ten zaczął od pogratulowania „bezcennego znaleziska...”
To nasunęło panu Pawłowi i kolegom z Muzeum Nadwiślańskiego pomysł otoczenia opieką tego terenu, zorganizowania tu tzw. parku tematycznego, a w czasie wakacji urządzania tu warsztatów archeologicznych z wypalaniem „bezcennych garnków” włącznie. O konkretach poinformujemy.