Komuna wymyśliła molocha, na którego dokończenie zabrakło pieniędzy. Teraz fundusze znalazły się w kasie Unii Europejskiej, ale za to pokłócili się architekci. Teatr w Budowie jest już w budowie 35 lat
– To będzie obiekt na miarę opery w Sydney czy paryskiego Centrum Pompidou – zapowiadał dwa lata temu wicemarszałek Jacek Sobczak z Platformy.
Wtórował mu Janusz Palikot: Chcę, żeby powstał obiekt, który będzie symbolem Lublina. To ma być budynek wizerunkowy, coś, co pozostanie długo po koalicji PiS–PO.
Najtaniej i najszybciej
Koalicja szybko obróciła się w popiół, a inwestycja wciąż nie mogła wyrwać się z biurokratycznej machiny. Owszem, w maju tego roku sąd konkursowy wybrał projekty trzech pracowni architektonicznych.
Jednak do tej pory województwo nie podpisało umowy z ostatecznie wybraną pracownią Bolesław Stelmach i Partnerzy.
Śmiałość wizji, rozmach i wyjątkowość niezbyt liczyły się w konkursie na koncepcję architektoniczną "lubelskiego Pompidou”. Bolesław Stelmach wygrał, bo dał najniższą cenę – 7,9 mln zł – i obiecał jak najszybciej dostarczyć dokumentację (w 320 dni). Przy czym jego pomysł intrygował umieszczeniem na fasadzie wielkich ekranów do wyświetlania np. filmów.
Drugie miejsce zajęli Francuzi z kosztem 8,9 mln zł i czasem dostarczenia dokumentacji obliczonym na 472 dni. Trzecie przypadło konsorcjum Dedeco i Gray International (11,9 mln zł i 450 dni).
Czas na znachora
– Ta inwestycja trwa już prawie 40 lat. Mamy wynająć jakiegoś znachora, żeby odczarował to miejsce? – Sobczak rozkłada ręce i narzeka, że możliwe jest składanie tego rodzaju protestów do konkursów. Zabawa z protestem Francuzów może zająć kilka miesięcy. Jeśli architekci z Blond & Roux są dostatecznie zdeterminowani, to pójdą walczyć o zlecenie do sądu. Do zamknięcia tego numeru Magazynu Dziennika Wschodniego francuska pracownia nie odpowiedziała na naszego pytania.
Ale co będzie w środku?
Problem z Centrum Spotkania Kultur (tak ma się nazywać to, co powstanie z teatru) możemy mieć po fecie z okazji jego otwarcia w 2013 roku.
– Fasada może się podobać lub nie. To pikuś. Kłopot z tym, że wciąż nie wiemy, jaką rolę ma spełnić to miejsce i kto będzie jego gospodarzem? – zastanawia się Rafał "Koza” Koziński jeden z animatorów życia kulturalnego w Lublinie. – W Europie na kilka lat przed otwarciem takiego obiektu wyznaczony jest manager, który pracuje nad programem. We Wrocławiu dopiero zacznie się budowa Narodowego Forum Muzyki, a już pracują nad repertuarem. Byłem tam na spotkaniu, na którym dyrektor zaprosił na koncert w 2013 roku.
Centrum powinno interesować nie tylko zainteresowanych kulturą. Utrzymanie tak wielkiego obiektu kosztuje i jeśli władze nie znajdą pomysłu, czym skusić mieszkańców Lublina do regularnego zasiadania na widowni, to na utrzymanie świecącego pustkami obiektu trzeba będzie wyjąć pieniądze z budżetu Lubelszczyzny.
Jak budowano Teatr w Budowie
1998 Na konto wpływa ostatnia dotacja z Ministerstwa Finansów. Później gmach zabezpieczany jest przed zniszczeniem.
1999 Teatr w Budowie przejmuje samorząd województwa.
1999 Ogień trawi fragment nowo wybudowanej części teatru.
2005 Niewykończona część budynku idzie na sprzedaż (wyceniona na 9,9 mln zł). Radni z sejmiku szybko rezygnują z przetargu.
2006 powstaje Rada Budowy Teatru.
2007 Władze województwa wrzucają do kosza istniejącą koncepcję wyglądu i zagospodarowania obiektu. Planują międzynarodowy konkurs na koncepcję architektoniczną Teatru w Budowie, który przekształci się w Centrum Spotkania Kultur.
2008 Ogłoszenie konkursu. Nagrody finansuje poseł Janusz Palikot.