Rugby na wózkach to sport dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich, które dodatkowo mają niedowład kończyn górnych. Osoby, które mają w pełni sprawne ręce nie mogą brać udziału w zawodach. W Polsce mamy dwustu takich rugbistów. A w Lublinie mamy zespół Brave Snails.
4 x 8
Drużyna w rugby na wózkach składa się z czterech zawodników. – Najprościej mówiąc chodzi o to, aby zawodnik wjechał z piłką do bramki, która ma szerokość ośmiu metrów. Wygrywa zespół, który zdobędzie więcej punktów. Niedozwolony jest wszelki kontakt cielesny – tłumaczy Jurek.
Mecz trwa 32 minuty efektywnego czasu gry (4 x 8 min). Zespół ma 40 sekund na przeprowadzenie akcji, a w ciągu dwunastu sekund musi wyprowadzić piłkę z własnej połowy. A jak powstało rugby na wózkach?
Indiańska legenda
– Legenda mówi o Indianach, którzy grali w "morderczą piłkę”, bo tak kiedyś był nazywany ten sport, ludzką czaszką. To jednak tylko mit. Prawdziwe rugby na wózkach zostało stworzone w latach siedemdziesiątych przez trzech Kanadyjczyków mieszkających w Winnipeg – opowiada Jurek. – Dwóch z nich to byli zawodnicy koszykówki na wózkach, a trzeci był profesorem architektury, który zajmował się projektowaniem obiektów rekreacyjnych dla osób niepełnosprawnych. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że osoby z porażeniem kończyn górnych nie mają swojego sportu zespołowego.
Pancerne wózki
Do Polski rugby trafiło w 1997 r. – Ten sport stał się popularny w naszym kraju dzięki Szwedom i Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, organizacji zajmującej się rehabilitacją osób z uszkodzeniem rdzenia kręgowego. To właśnie ona w kwietniu 1997 r. zorganizowała w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale szkolenie, które poprowadził Tomas Engblom, ówczesny zawodnik czołowej szwedzkiej drużyny Nacka Pick Pack oraz kadry narodowej – opowiada Jurek.
Do uprawiania tego sportu potrzebny jest specjalny sprzęt. – Nie da się walczyć na boisku na wózku, na którym poruszamy się na co dzień, bo zniszczyłby się przy pierwszym zderzeniu. Nasze wózki muszą być w miarę lekkie, dlatego są zrobione ze stopu aluminium. Jednocześnie są jednak bardzo wytrzymałe oraz wyposażone w specjalne zderzaki. Taki sprzęt kosztuje około 14 tysięcy złotych. Oczywiście nie poradzilibyśmy sobie, gdyby nie wsparcie Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, która współfinansuje nam sprzęt – dodaje zawodnik Walecznych Ślimaków.
Brave Snails liczy kilkunastu członków, którzy spotykają się na treningu raz w tygodniu. – Rugby na wózkach jest dla nas czymś więcej, niż sport, To forma spędzania wolnego czasu oraz duża część naszego życia. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez "morderczej piłki” – dodaje Jurek. – Chociaż jestem w pełni sprawny, to uwielbiam ten sport. Zostałem trenerem rugby na wózkach, bo chciałem pomagać osobom niepełnosprawnym. Na początku było ciężko; nie było literatury fachowej. Na szczęście zawsze chętny do pomocy jest trener reprezentacji Polski Joe Soares, dzięki któremu szkoleniowcy w naszym kraju mogą ciągle podnosić swoje umiejętności – tłumaczy Krystian Malec, trener Brave Snails.
Lublinianie, chociaż istnieją dopiero do trzech lat, dorobili się już jednego reprezentanta Polski. Rafał Wełpa wprawdzie dopiero wchodzi do drużyny narodowej, ale już zdążył zaliczyć w niej kilka dobrych spotkań. – Swój debiut miałem podczas meczu z Czechami, gdzie udało mi się zdobyć nawet jeden punkt – opowiada Wełna. – Pamiętam wszystko z tamtego meczu: hymn, słowa trenera i orzełka na piersi.
Polacy z Wełpą w składzie podczas ostatnich mistrzostw Europy w Dani zajęli świetne piąte miejsce, które pozwoliło im zakwalifikować się do przyszłorocznych mistrzostw świata w Kanadzie. – To będzie niesamowity turniej. Nie mogę się doczekać. Czy myślę o Igrzyskach Paraolimpijskich? Oczywiście. To moje marzenie, chociaż wiem, że, oprócz umiejętności, będziemy potrzebować dużo szczęścia – dodaje Wełpa.
Na świecie najlepszych rugbistów mają Kanadyjczycy, Amerykanie i Nowozelandczycy. Reprezentacje europejskie również liczą się, chociaż nie są tak mocne jak wymienione nacje. Podczas ostatnich mistrzostw Europy w Danii złoty medal wywalczyli Belgowie, którzy w finale pokonali 49:46 Szwedów. – Skład finału był ogromną niespodzianką, bo wielu obserwatorów stawiało na Brytyjczyków lub Niemców – dodaje Jurek.
O ślimakach będzie głośno
W Polsce najmocniejsze ośrodki to Warszawa, Rzeszów i Katowice. Brave Snails w tym zestawieniu znajdują się na ósmym miejscu. – Jesteśmy młodym klubem, a, mimo to, rozwijamy się bardzo szybko – cieszy się Jurek. – Wierzę, że za kilka lat o Brave Snails będzie bardzo głośno.
BRAVE SNAILS:
Mirosław Abramek, Piotr Adach, Daniel Chmiel, Przemysław Firlej, Artur Jurek, Jan Kucharczyk, Adam Radzikowski, Krzysztof Sadkowski, Grzegorz Szyba, Rafał Wełpa, Jacek Wilgusiak (wszyscy zawodnicy), Krystian Malec (trener, mechanik), Adam Olechowski (trener, serwis), Jarosław Malec (sędzia, serwis), Karol Malec (sędzia, serwis), Jolanta Adach (serwis), Justyna Michalak (serwis).