Gdy przypadkiem wzięła do rąk przeklętą talię, zaczął się kłopot. Poręczyła kredyt i musiała go spłacać. Oddała całe osiem tysięcy dolarów. Dziś rozumie Cyganki, które jak ognia boją się kart tarota
Interesuje się Dzikim Zachodem. Ale jej największą pasją są karty tarota. Mimo to dom nie wygląda jak gabinet wróżki. Nigdzie nie widać kart.
- Nie wolno ich trzymać na zewnątrz, bo niektóre są przerażające - mówi Halina. Które są ulubione? - Nie potrafię wskazać jednych, bo to tak jakby któreś dziecko bardziej lubić - mówi.
Marzenie z dzieciństwa
Karty same do mnie przyszły. Kiedy byłam małą dziewczynką z wypiekami na twarzy słuchałam, jak mama opowiadała sąsiadce o jednej kobiecie, co ma diabelskie karty i wróży - wspomina. - Zapragnęłam też mieć takie karty.
We wczesnych latach 80. natknęła się w jednej z gazet na całą talię kart tarota wraz z opisami.
-Wtedy moje marzenia odżyły ze zdwojoną siłą.
Tarot to narkotyk
Próbowała sama nauczyć się znaczenia kart z książek, ale to było za trudne. - Pewnego dnia w pracy wypadło mi szkło z okularów. Musiałam pójść do optyka. Po drodze na słupie zobaczyłam ogłoszenie o kursie tarota - opowiada. Kiedy zadzwoniła pod podany numer okazało się, że znowu ma szczęście, bo kurs zaczyna się w następnym tygodniu. Prowadził go Janusz Wielobub, autor wielu książek o tarocie. - Dzięki niemu zrozumiałam, że mogę się tarotem zajmować. Bo to zależy od psychiki. To nie jest zabawa dla wrażliwych. Dla nich karty są niebezpieczne, działają jak narkotyk - bawią, wciągają, uzależniają i zabijają - ostrzega tarocistka.
Przeklęta talia
Czy tarot przynosi pecha? - pytam. - Oj tak, to prawda. Wszystko ma swoją cenę i ja też ją musiałam zapłacić - mówi cicho Czarnecka. W Tychach otrzymała przeklętą talię tarota. Nieznajomy mężczyzna powiedział jej, że ma ogromny kłopot. Czyli karty które przyniosły mu pecha. Chciał je komuś oddać. - Byłam świadoma zagrożenia, ale wzięłam. Z ciekawości. I zaczął się pech. Poręczyłam kredyt, który musiałam później spłacić. Od-dałam 8 tysięcy dolarów. Straszną kupę pieniędzy. Przez dwa lata klepałam biedę - niechętnie wspomina te chwile. Pech minął, kiedy pozbyła się trefnego tarota. Kiedy prowadziła szkółkę tarota dla przyjaciół, przyszedł człowiek, który chciał uczestniczyć w kursie. Ale nie miał kart. - Pożyczyłam mu pechowe. Włożyłam do pięknego etui. Przyszedł jeszcze tylko jeden raz i zniknął.
Karty za 100 dolarów
Karty są drogie. Najdroższe kosztowały 100 dolarów. - Nie byłoby mnie na nie stać, ale tu też zadecydował przypadek - mówi pani Halina. Kiedy studiowała medycynę, poznała cudowną koleżankę, Ewę Stolz. - Była moim przeciwieństwem. Ja zawsze byłam duża i gruba, a ona niska i chuda. Ja ważyłam 130 kg a ona 45 - śmieje się. - Ale połączyła nas pasja do Dzikiego Zachodu. To jest rzadkie hobby, dlatego jak już się odnalazłyśmy, to nie mogłyśmy się rozstać.
Później Czarnecka zmieniła studia. Ich drogi się rozeszły, bo Ewa wyjechała za granicę. - Kiedy spotkałyśmy się po 25 latach powiedziałam jej, że karty tarota stały się moją nową pasją. A ona tylko spojrzała na mnie, otworzyła szufladę i zapytała: "takie?” pokazując mi swoją kolekcję - wspomina pani Halina. - To ona kupiła mi większość talii i cały czas przysyła mi nowe.
Cyganka boi się tarota
Nie zajmuje się wróżbiarstwem. - Tylko kilkadziesiąt razy w życiu wróżyłam. Ale nigdy nie odmawiam pomocy, jeśli ktoś prosi - mówi. - Ludzie chcą, żeby im wróżyć. Przychodzą z różnymi problemami. Czy wziąć sobie kochanka czy nie, czy zostać z mężem czy go porzucić?
Zdaniem Czarneckiej tarot pomaga tylko znaleźć rozwiązanie problemu, wybrać lepsze dobro albo mniejsze zło. - Ale wróżba tylko pokazuje, co może być, a nie to, co stanie się na pewno - tłumaczy tarocistka. - Bo na los człowieka ma wpływ nasza wola. To nie jest tak, że brunet będzie wieczorową porą. On tyko może być.
Blisko niej mieszka Cyganka, ale układa kabałę perską z normalnych kart. - Kiedy zapytałam, dlaczego wróży zwykłymi kartami, odpowiedziała, że boi się tarota.
Wróżyłam modercy
Są karty, które służą do oglądania, pokazywania i tylko do wróżenia. Tych do wróżenia nie wolno nikomu dawać do ręki. Ale kiedyś jej ulubione nagle przestały wróżyć. - Okazało się, że wróżyłam tymi kartami mordercy i przesiąknęły złą energią. Pamiętam jak dziś moje pierwsze słowa po rozłożeniu kart. Szepnęłam: "Pan jest złym człowiekiem”. Roześmiał się jak diabeł. Pamięta tę wróżbę, tak jak pamięta wszystkie niezapłacone wróżby. Tak jak tę, kiedy wywróżyła kobiecie, że dopiero śmierć uwolni ją od męża tyrana. I tak się stało.
- Żeby zapomnieć, muszę dostać choćby 2 zł. Bo ja bardzo nie lubię pamiętać. BHP wróżki mówi: spuścić wróżbę z wodą w klozecie - śmieje się Czarnecka.