Duże sklepy, wypełnione po brzegi wszelkimi dobrami –
to prawdziwy raj. Nie tylko dla tych, którzy mają pieniądze
i lubią kupować. Także dla tych, którzy chcą po prostu coś przekąsić. Za darmo. Nic prostszego. Wystarczy aktywnie uczestniczyć w akcjach promocyjnych, połączonych
z degustacją produktów.
– Trudno mi powiedzieć, czy korzystający z degustacji robią to częściej z chęci spróbowania nowego produktu czy chcą się po prostu najeść – powiedziała nam Dorota F., pracująca
w firmie promocyjnej. – Przecież ich o to nie zapytam. Jednak twarze niektórych klientów są mi znajome. Widzę ich dość często.
– Kiedyś przez dwa tygodnie stałam przy półkach z różnymi produktami – opowiada. – Zauważyłam, że jest pewna grupa, która do sklepu przychodzi wyłącznie na degustacje.
Łatwo ich odróżnić od zwykłych klientów
Nie wiadomo, ilu z nich robi to z biedy, a ilu z nawyku, że jak dają – trzeba brać... – Dlaczego? – zdziwił się pan w średnim wieku, którego zapytaliśmy, czy tak bardzo mu smakuje kawa, że pije już trzeci kubek. – Przecież jest za darmo, to trzeba korzystać. – A pani nie wie, że teraz emerytowi ledwie starcza na chleb, a cóż dopiero mówić o prawdziwej kawce – dodaje inny. – A tak człowiek przejdzie się po sklepach, tu uszczknie, tam spróbuje i przynajmniej poliże luksusu.
Śledzimy staruszkę
Kradzież z natychmiastowym spożyciem
– To zwykła kradzież – powiedział nam ochroniarz z jednego z wrocławskich hipermarketów. – Czasem wzywamy policję do takich „wyjadaczy”. Ale z nimi jest największy problem. Jak udowodnić tego rodzaju kradzież, skoro skradziony towar znajduje się już w żołądku? Mimo to dochodziło już do spraw w sądach o kradzież ze spożyciem na miejscu.
Dotyczy to zwłaszcza nieletnich. O każdym wykroczeniu nieletniego policja ma obowiązek zawiadomić sąd dla nieletnich. Bywa jednak, że nieletniemu uda się wywinąć i sąd sprawę umorzy. Tak było w przypadku pewnego nastolatka, oskarżonego przez obsługę hipermarketu o zjedzenie na miejscu kilograma bananów. Sąd uznał, że nie ma na to żadnych dowodów. Zeznania sklepowego detektywa, który opowiadał o podejrzanym zachowaniu chłopca – to jeszcze za mało. Nie znaleziono także przy domniemanym złodzieju skórek. Faktem jest, że na zapleczu sklepu, po zatrzymaniu przez ochronę, chłopak się przyznał. Później jednak to odwołał, tłumacząc, że się przestraszył i przyznałby się do wszystkiego. Ale nie jest prawdą, że „próbujący” to tylko dzieci. Dorośli także bardzo często zachowują się w ten sposób. Bywały wypadki, że chowając się za półkami panowie wypijali całkiem spore ilości alkoholu.