W piątkowy wieczór reprezentacja Polski piłkarek ręcznych przegrała po raz trzeci na mistrzostwach Europy. Tym razem porażka była jednak bardzo bolesna, bo Biało-Czerwone nie miały za wiele do powiedzenia w starciu z Węgrami. Współgospodynie imprezy wygrały aż 31:21.
Po spotkaniu rozmawialiśmy z Magdą Balsam, zawodniczką MKS FunFloor Lublin, która zapisała na swoim koncie dwie bramki.
– Nie nawiązałyśmy walki z Węgierkami, ten mecz w naszym wykonaniu był, że tak użyję łagodnych słów, okropny. Nie chcę używać nieeleganckich słów, ale tylko takie się nasuwają po tak brzydkim spotkaniu z naszej strony. Musimy usiąść i porozmawiać o tym, bo nie wygląda to dobrze. Akceptuję błędy, akceptuję niecelne rzuty, ale nie możemy akceptować braku walki – mówi Magda Balsam.
– Kolejny raz tracimy łatwe gole po rzutach na pustą bramkę, bo popełniamy proste błędy, ja też nie wykorzystałam rzutu, ktoś inny stracił piłkę, to się tylko nawarstwia. Taktyka gry 7 na 6 jest dobra, gdy po pierwsze dochodzimy do rzutów, a po drugie wykorzystujemy je – dodaje zawodniczka naszej kadry.
Balsam przyznała jednak, że Biało-Czerwone stać na zdecydowanie więcej. – Powinniśmy cieszyć się grą, która ma nam dawać radość, a od soboty nie widać tego błysku w oku i nie widać tych pozytywów. Mamy fajne bramkarki, którym nie pomagamy grą w defensywie, a w ataku dajemy zdecydowanie za mało konkretów. Zdobywamy mało goli, ale pamiętamy też, jak zaprezentowałyśmy się z Hiszpanią czy w pierwszej połowie ze Szwecją i moim zdaniem stać nas zdecydowanie na więcej. Początki każdej połowy nie są naszą mocną stroną, wiemy o tym, rozmawiamy, ale nadal wszystko jest w naszych głowach, by to poprawić – zapewnia piłkarka.
Drużyna Arne Senstada ma jeszcze przed sobą dwa mecze. W niedzielę zagra z Czarnogórą, a we wtorek, na pożegnanie z mistrzostwami Europy zmierzy się z Rumunią.