– Ludzie dosłownie tłoczyli się na korytarzu – skarżą się znowu na organizację szczepień przeciwko Covid-19 w szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie jego pracownicy. – Nie jesteśmy w stanie uniknąć kolejki – tłumaczy dyrekcja.
– Najgorzej było w ubiegły czwartek i piątek. Na szczepienia czekało wówczas w kolejce ok. 150 osób, każdego dnia, ludzie dosłownie tłoczyli się na korytarzu. System przyjęty w naszym szpitalu - bez zapisów, kompletnie nie sprawdza się w przypadku lekarzy, którzy mają przecież obowiązki na oddziale – denerwuje się jedna z lekarek, która pracuje w szpitalu przy al. Kraśnickiej.
– Sama miałam już kilka podejść do szczepień, nie udawało się, bo musiałam wracać do pacjentów. Takich osób jest w naszym szpitalu znacznie więcej. W końcu udało mi się zaszczepić w poniedziałek, ale tylko dlatego, że poprosiłam koleżankę o zajęcie kolejki – zaznacza nasza rozmówczyni.
Jej zdaniem brakuje organizacji. – Zastanawiam się co będzie, kiedy 25 stycznia zaczną się szczepienia w grupie seniorów. Przecież wśród takich pacjentów jest mnóstwo osób, które mają wiele chorób, w tym przewlekłych i nie mają siły, żeby stać w takich kolejkach – zwraca uwagę lekarka.
– Kumulację pacjentów mamy ok. godz. 11, kiedy zaczynamy szczepić – przyznaje Małgorzata Piasecka, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie. – Kolejka jest tylko do 13, a szczepienia trwają do 18. Niestety większość osób przychodzi od razu po otwarciu punktu. Szczepimy osoby nie tylko z naszego szpitala, ale też z innych jednostek medycznych, bo jesteśmy szpitalem węzłowym. W sytuacji tak dużej grupy pacjentów, nie jesteśmy w stanie uniknąć kolejki – dodaje.
O krytyce organizacji szczepień przeciwko Covid-19 w szpitalu przy Kraśnickiej pisaliśmy już pod koniec grudnia. Nie wszyscy zainteresowani wiedzieli o ich rozpoczęciu, narzekali też, że w pierwszej kolejności nie zostali zaszczepieni ci, którzy są najbardziej narażeni na zakażenie SARS-CoV-2. Już wtedy krytykowali też długie kolejki. – W obecnej sytuacji pandemii ludzi nie powinno się tak grupować – zwracała uwagę jedna z pielęgniarek.
Piotr Matej, dyrektor szpitala tłumaczył nam wówczas, że zapisy na konkretne dni to dyskryminacja, więc szpital ich nie prowadzi. Czy jest jednak szansa na zmianę, skoro kolejni pracownicy skarżą się na brak organizacji?
– Próbowaliśmy usystematyzować tę kwestię, wprowadzić listy zapisów i szczepić po kolei całe oddziały. Wywołało to jednak spór, bo część osób czuła się gorzej potraktowana, bo nie była w pierwszej kolejności. Zrezygnowaliśmy więc z tego – twierdzi Piasecka. – Warunki lokalowe umożliwiają szczepienie w trzech gabinetach na tym samym piętrze w budynku przychodni. Na razie trwają szczepienia w grupie zero, do tej pory zaszczepiliśmy ok. 1400 osób. W związku z planowanym rozpoczęciem szczepień populacyjnych, planujemy uruchomić czwarty punkt w obszarze POZ.