Prokuratura nie doszukała się przestępstwa w sprawie kontrowersyjnej budowy przy ul. Onyksowej. W miejscu nieprzeznaczonym pod budowę mieszkań ma powstać budynek… z lokalami do mieszkania. Decyzję prokuratury oceni wkrótce sąd.
O śledztwo w tej sprawie upomniał się mieszkaniec jednego z pobliskich bloków. Budowa, której legalność podważa, prowadzona jest na działce przeznaczonej w obowiązującym planie zagospodarowania pod zabudowę usługową.
Plan, mający rangę prawa lokalnego, uchwalony 20 lat temu przez Radę Miasta, wyklucza tu budowę mieszkań. Mimo to w powstającym obiekcie będą mogli mieszkać ludzie. Zaprojektowane wewnątrz lokale, których sprzedaż już się rozpoczęła, do złudzenia przypominają rozkładem mieszkania. Na papierze są jednak „lokalami domu studenckiego”.
Projekt budynku, który został zatwierdzony przez Urząd Miasta przy wydawaniu pozwolenia na budowę, przewiduje, że od parteru do drugiego piętra będą „lokale usługowe”, a od trzeciego do szóstego piętra „dom studencki”. Całość, jak uznali urzędnicy, będzie zatem obiektem usługowym, a więc zgodnym z obowiązującym planem zagospodarowania.
– To jawna kpina z przepisów – oburzał się pan Rafał, mieszkaniec osiedla, który złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Miałoby ono polegać na „wyłudzeniu poświadczenia nieprawdy w pozwoleniu na budowę (…) poprzez podstępne wprowadzenie w błąd pracowników Urzędu Miasta co do przeznaczenia inwestycji polegającej w istocie na budowie budynku wielorodzinnego”.
Śledczy przyjrzeli się sprawie i umorzyli dochodzenie. – W ocenie prokuratury nie doszło do czynu zabronionego – mówi Jarosław Warszawski, szef Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ. – Działania osób reprezentujących dewelopera mieściły się w granicach obowiązującego prawa.
Postanowienie o umorzeniu śledztwa zostało zaskarżone do sądu przez autora zawiadomienia, który uważa, że decyzja prokuratury jest błędna i zapadła przedwcześnie.
– Nie przesłuchano osób, które zawarły przedwstępne umowy sprzedaży tych lokali. A przecież te osoby powinny być zapytane o to, czy kupiły je po to, żeby w nich mieszkać, czy żeby je wynajmować – stwierdza pan Rafał. Uważa, że trudno jest nazwać tę inwestycję komercyjną, a nie mieszkaniową. Dlatego domaga się, by sąd uchylił decyzję prokuratury i kazał jej podjąć sprawę.
– Inwestor pragnie pobudować nieruchomość, w której wyodrębni lokale przeznaczone na pobyt ludzi, a następnie sprzeda je jako odrębne nieruchomości lokalowe, zatem inwestycja ma charakter deweloperski, nie usługowy – pisze w zażaleniu do sądu adwokat Marcin Pytlak, który reprezentuje mieszkańca domagającego się śledztwa w tej sprawie. Nie przekonują go też tłumaczenia, że lokale mogą kupić lekarze i studenci. – Nawet gdyby w jednym bloku wszystkie mieszkania wykupili lekarze lub studenci, blok nie przestałby być mieszkalnym i nie stanie się nieruchomością komercyjną.
Zażalenie na decyzję prokuratury ma być rozpatrzone przez sąd 22 kwietnia.