Najnowsze dane NBP pokazują nam jaki popłoch wśród kupujących wywołały ostatnie tygodnie działania „Bezpiecznego Kredytu 2%”. Chęć skorzystania z programu powodowała, że nabywcy akceptowali ceny dyktowane przez sprzedających. – Jest to najpewniej kluczowy powód ponad 18-proc. wzrostu cen mieszkań na 7 największych rynkach – podkreśla Bartosz Turek, główny analityk HREIT. Najwięcej, bo aż o 28 proc. nowe mieszkania podrożały w Krakowie. W Lublinie wzrost wyniósł 8 proc. i jest na przykład dwa razy mniejszy niż w Rzeszowie.
W pierwszym kwartale tego roku za mieszkania w największych miastach trzeba było zapłacić o 18,1 proc. więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem – wynika z najnowszych danych NBP dotyczących zmian cen mieszkań na rynku wtórnym. To najszybszy wzrost cen od co najmniej kilkunastu lat.
I choć wciąż jest to wzrost wolniejszy niż sugerowały dane na temat zmian cen ofertowych, to jednak trudno szukać w tym fakcie nadmiernego pocieszenia. Winny jest tu najpewniej finisz „Bezpiecznego Kredytu 2%”.
– To przez chęć zakupu mieszkania „na ostatnią chwilę” nieruchomości drożały szybciej niż tempo, w którym rosły przeciętne pensje – podkreśla Bartosz Turek i przypomina, że pod koniec minionego roku raptem gruchnęła informacja, że pieniędzy na dopłaty do kredytów lada moment zabraknie. Brak odpowiedniego finansowania dla programu „Bezpieczny Kredyt 2%” wywołał popłoch, a widmo wygaszenia najhojniejszego dotychczas programu mieszkaniowego spowodowało, że obywatele ruszyli po kredyty z dopłatą.
Podobnie było przy okazji programu „Mieszkanie dla młodych”, w którym nawet w ciągu zaledwie kilku dni potrafiły wyczerpywać się środki przewidziane w budżecie na dopłaty. To samo przeżyliśmy też w marcu 2022 roku, kiedy KNF za-powiedziała utrudnienia w dostępie do kredytów.
Drożej niż w Lublinie
W tym roku odnotowano blisko 6-proc. wzrost cen mieszkań na 7 największych rynkach w ciągu zaledwie kwartału.
W Polsce jest już pięć miast wojewódzkich, w których za metr lokalu „z drugiej ręki” trzeba zapłacić ponad 10 tys. złotych
* Gdańsk
* Gdynia
* Kraków
* Warszawa
* Wrocław
Lublin z 8822 zł za metr kwadratowy plasuje się na ósmym miejscu. Drożej oprócz wspomnianej „5” miast trzeba zapłacić za używane mieszkania w Poznaniu: 9877 zł i Rzeszowie: 9457 zł)
Z kolei rynku pierwotnym mamy aż 9 miast wojewódzkich z cenami przekraczającymi 10 tysięcy złotych za metr. Są to Gdańsk, Gdynia, Katowice, Kraków, Opole, Poznań, Szczecin, Warszawa i Wrocław – wynika z danych NBP. Lublin z przeciętną ceną transakcyjną 9896 zł jest pierwszym z miast, które zbliża się do tej granicy.
Kredyt na start
Najnowsze dane z banku centralnego to najlepszy dowód na to, że jeśli rząd chce wprowadzić kolejny program wspierający popyt na mieszkania, to nie może powielać błędów popełnionych przy „Bezpiecznym Kredycie 2%” – czytamy w raporcie przygotowanym przez HREIT. – Z projektu ustawy o kredycie #naStart wynika, że rząd wziął sobie te doświadczenia do serca. Dopłaty w nowym programie mają być przeciętnie o około 1/3 niższe, samych preferencyjnych kredytów ma być około 3 razy mniej, a do tego hipoteki z dofinansowaniem pojawiać mają się w mniejszych transzach co kwartał, a nie większych raz na rok czy tym bardziej bez żadnych limitów ilościowych. Nie mniej ważne jest to, że nowy program, o ile zostanie wprowadzony, ma działać przez kilka lat, a nie tylko przez pół roku, tak jak „Bezpieczny Kredyt 2%”.