Marlena Maląg miała skomentować protesty kobiet. Ich uczestniczki miała porównać do dzikusów „zdolnych jedynie do bicia i bezrozumnego uprawiania seksu”. Polityk od razu wyjaśniła, że to był atak hakerski.
Na Facebooku Marleny Maląg, minister rodziny i polityki społecznej został we wtorek umieszczony wpis z kilkoma zdjęciami. Widać na nich kobiety ze znakiem czerwonej błyskawicy – symbolem Strajku Kobiet. Jest też umieszczone zdjęcie jakiegoś dzikiego plemienia z wymalowanymi twarzami.
Jako kobieta, jako matka nigdy nie zrozumiem ani nie poprę protestujących. Wulgarne i chamskie zachowanie nie zdobi...
Opublikowany przez Marlena Maląg Wtorek, 15 grudnia 2020
Maląg ten wpis opatrzyła długim komentarzem: – Jako kobieta, jako matka nigdy nie zrozumiem ani nie poprę protestujących. Wulgarne i chamskie zachowanie nie zdobi kobiet, przypominają mi watahy Papuasów i bezmózgich dzikusów zdolnych jedynie do bicia i bezrozumnego uprawiania seksu. Niektórym wogóle strach dać zapałki do ręki – napisała i dodała: – Dla wszystkich bluzgających pseudo kobiet należy stworzyć specjalne rezerwaty, w których będą wykorzystane jako inkubatory.
Tyle że takich słów nie umieściła wcale pani minister. Maląg na Twitterze oświadczyła: - Moje konto na Facebooku padło ofiarą hakerów. Do czasu kiedy nie poinformuję o odzyskaniu go proszę traktować pojawiające się posty jako kłamliwą manipulację.