Trzy lata po prezentacji mały peugeot 208 trafił do kosmetyczki. Lifting jest udany, choć przydałoby się jeszcze zmienić skrzynię biegów.
Małe „peżociki” z serii 2 zawsze były zgrabnymi autami. Od kultowej 205 po ostatnią 208. Dlatego przed designerami postawiono trudne zadanie – poprawić ładne auto. Poprawki nie były zbyt głębokie – poszerzono grill, w zderzak wbudowano chromowaną listwę. Wstawiono nowe światła z czarnym wypełnieniem i chromowanymi elementami oraz ledowy, zawadiacki „uśmiech” do jazdy dziennej.
Także z tyłu pojawiły się nowe ledowe światła, z charakterystycznym śladem potrójnych pazurów, dającym efekt 3D. Efektownym wykończeniem jest nowa „biżu”, czyli obręcze z lekkich stopów z nowym, diamentowym lakierowaniem lub laserowym grawerowaniem. Dodatkiem jest także nowy kolor orange power.
Efekt można podsumować krótko – na szczęcie nie popsuli. Odnowiony 208 wygląda nieco lepiej. Zwarte nadwozie zaprasza do wnętrza...
Wirtualnie–realnie
Na szczęście nikt nie wziął się za radykalne poprawianie wyglądu kokpitu stworzonego przez polskiego designera Adama Bazydło. Wciąż mamy wysoko umieszczone, czytelne zegary oraz małą zgrabną, sportową kierownicę. Koncepcja wymyślona przez Polaka z Kanady wygląda świeżo. Miłe wrażenie sprawia specjalnie nakładany termicznie materiał wykończeniowy deski rozdzielczej, który jest miękki w dotyku, z wyrazistą fakturą.
W odnowionym 208 odnajdujemy innowacyjny i-Cockpit z dużym 7-calowym ekranem dotykowym. Wśród najważniejszych zmian warto wymienić podświetlane na biało zegary i przełączniki, delikatne niebieskie podświetlenie wokół panoramicznego dachu oraz funkcję MirrorScreen umożliwiającą wyświetlenie ekranu smartfona na wspomnianym 7-calowym ekranie dotykowym samochodu.
Wygodne fotele zapraszają do jazdy. Trudno odmówić, skoro proszą...
Prowokator
Mały peugeot zawsze kusił do sportowej jazdy. Tym razem jednak byłem pełen obaw. Czy trzycylindrowy silniczek pod maską, o pojemności 1,2 litra będzie wystarczający? Czy 110 koni poradzi sobie z legendą tej serii?
Jak każdy trzycylindrowy silnik, tak „peżotowska” jednostka charakterystycznie wibruje, wydając z siebie na wolnych obrotach dźwięk niezbyt miły dla ucha. Trudno, trzeba jechać. I tu pierwsze zaskoczenie. Mały silnik kocha obroty, reagując żywiołowo na pedał gazu.
208 żwawo rwie do przodu, a charkot biegu jałowego, zmienia się w basowy pomruk małego lwa. Peżocik nie boi się wartości sięgających 5-6 tysięcy obrotów. Nie robi na nim wrażenia dość brutalne dociskanie gazu, bo z dużą ochotą kręci się do odcięcia. Z drugiej strony, spokojna jazda pozwala płynnie i w ciszy poruszać się między punktami A i B.
Zawieszenie, jak zwykle, to mocny punkt tego modelu. Pewne, sprężyste, dobrze niwelujące nierówności drogi. A przy tym świetnie trzymające w zakrętach, z lekko nadsterowną charakterystyką przy szybkiej jeździe w ciasnych zakrętach. Przyjemne, lekkie zamiatanie tyłem jest jednak pod stałą kontrolą kierowcy.
Minusem natomiast jest archaiczna, manualna 5-biegowa skrzynia. Nieprecyzyjna, o nieprzyzwoicie długim skoku. Ten element, wprawdzie sprawdzony i niezawodny, to jednak w porównaniu z konkurencją jest niestety przestarzały. To trzeba zmienić.
Podsumowanie
Odświeżenie małego 208 to udany zabieg. Kosmetyczne zmiany płynnie wpisały się w udany projekt. Mały silnik 1.2 Pure Tech także zostawia pozytywne wrażenie. Jedynie 5-biegowa, ręczna skrzynia nie jest „z tej bajki”.