Poniżej wspomnianego napisu widniało jeszcze uzupełnienie: też chcę mieć filtr cząstek stałych. Auta były w kolorze różowym, miały piękne świńskie ryjki i uszy oraz zakręcone ogonki. Ustawione były przed głównym wejściem na tereny wystawowe targów we Frankfurcie nad Menem. Ekspozycję zorganizowali członkowie międzynarodowej organizacji Greenpeace, którzy w przeciwieństwie do osób mieniących się obrońcami środowiska, nie potępiają w czambuł motoryzacji, bo doskonale wiedzą, że nie można walczyć z czymś, co w skali świata umożliwia 80 proc. wszystkich podróży. Temat, który Greenpeace podjął i o który toczy batalię, dotyczy silników wysokoprężnych i powodowanych przez nie zanieczyszczeń w postaci cząstek stałych - upraszczając - drobinek sadzy. Te, szczególnie w silnikach starszych generacji, były wydzielane w ilościach, które mogły mieć negatywny wpływ na zdrowie mieszkańców miast, w tym dzieci jako że to one z racji wzrostu (poniżej 150 cm) oddychają powietrzem, gdzie stężenie spalin jest najwyższe. Wprawdzie diesle zużywają ogółem mniej paliwa niż silniki benzynowe, co w znacznym procencie kompensuje ilość wydzielanych toksycznych związków, ale dopiero kiedy pojawiły się silniki wysokoprężne z wtryskiem bezpośrednim (common rail) udało się drastycznie zmniejszyć zanieczyszczenia. PSA Peugeot-Citroën w 1999 r. wprowadził w silnikach HDi rewolucyjny wynalazek, bo filtr cząstek stałych (FAP). Dzięki specjalnym dodatkom do paliwa raz na 80 tys. km, teraz na 120 tys. km, a wkrótce "dożywotnio”, są one wypalane całkowicie. Redukcja zanieczyszczeń w stosunku do wcześniejszych rozwiązań wzrosła 5 tys. razy!
Z rozwiązań PSA skorzystają auta współpracującego z nim w produkcji bardzo małych i bardzo dużych diesli koncernu Forda (focus C-Max, mazda 3, jaguar), inni tworzą własne systemy. Skąd więc protest Greenpeace? Dotyczy on producentów niemieckich, a konkretnie koncernów DaimleraChryslera (ściślej Mercedesa) i Volkswagena. Przypomnijmy, że udział diesli w sprzedaży VW sięga 49 proc., a u Mercedesa 53 proc. Na swych konferencjach prasowych panowie Juergen Schrempp i Bernd Pischetsrieder ogłosili, że już (koniec 2003) wprowadzają do swych samochodów filtry, ale odpłatnie. Innymi słowy, jeżeli masz taką fanaberię, by chronić środowisko, to płać ekstra. Kwota jest niebagatelna bo 560-580 euro.