Płynne zakręcanie, stabilna sylwetka i oczy dookoła głowy. Motocykliści z całej Polski zjechali w sobotę do Lublina, żeby podszkolić swoje umiejętności z techniki jazdy. Chcą poruszać się po drogach nie tylko pewniej, ale także bezpieczniej
Moto-Sekcja już kolejny rok organizuje szkolenia dla kierowców jednośladów, którzy chcą popracować nad swoją techniką jazdy. W sobotę odbyły się trzecie takie, bezpłatne zajęcia na torze w Ośrodku Doskonalenia Techniki Jazdy WORD Lublin przy ul. Grygowej. W planach są jeszcze dwa: w sierpniu tylko dla pań, a we wrześniu dla wszystkich chętnych.
Na sobotnich ćwiczeniach zameldowało się 57 motocyklistów i motocyklistek. Jak wyjaśnia Artur Lis, instruktor jazdy z Moto-Sekcji, zgłoszeń było jednak wielokrotnie więcej, bo aż 480. Niestety, zabrakło dla wszystkich miejsc.
– Kierowcy są podzieleni na dwie duże grupy po około 30 osób. Każda "trzydziestka" jest podzielona również na trzy grupy, bo mają trzy zadania do wykonania. Najpierw hamowanie awaryjne, raz z 50 km/h, drugi raz z 70 km/h. Później jest mały tor, na którym ćwiczą wszystkie techniki motocyklowe, czyli przeciwwagę, przeciwsiad i przeciwskręt. Trzecie zadanie to ćwiczenie tylko przeciwwagi, slalomy i tak dalej. Jak poradzą sobie z tym, to dzielimy wszystkich na dwie grupy – szybszą i wolniejszą – i jeżdżą po całym torze, pokazując, czego się nauczyli – opisuje Artur Lis.
Jednym z uczestników sobotniego szkolenia był pan Jarosław z Lublina. Od dwóch sezonów często wsiada na motocykl, ale wcześniej miał aż 20 lat przerwy od jazdy na jednośladzie. – Już drugi sezon przyjeżdżam tutaj na tor. W tym sezonie, razem ze swoja partnerką, zacząłem wypuszczać się w Polskę: Bieszczady, Mazury. I jest całkiem inna jazda po tych szkoleniach – przyznaje. – Przede wszystkim chodzi o technikę jazdy: wychylanie się z motocykla, przeciwwaga, przeciwskręty i hamowanie awaryjne, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy na drodze – dodaje.
– Nauczyłem się bardziej składać do zakrętów, żeby lepiej je pokonywać, bezpieczniej i stabilniej – mówi z kolei pan Bartłomiej z Warszawy, który na motocyklu jeździ regularnie od pięciu lat. Jak żartuje, jego największą pokusą na trasie jest prędkość. – Mimo że nie jadę jakoś powoli na trasach, to zdarza się, że kierowcy samochodów mnie wyprzedzają – śmieje się.
Z innej części Polski do Lublina przyjechał także pan Karol. – Chciałem, żeby na szkoleniu było dużo jazdy, a mało mówienia. Często się zdarzają takie szkolenia, że teorii jest bardzo dużo, a brakuje praktyki. Czasami też jest tak, że jest zbyt tłoczno i mało ćwiczeń się robi. Tutaj jest o tyle fajnie, że każdy ma szansę pojeździć – zaznacza kierowca jednośladu z Ostrowca Świętokrzyskiego z trzyletnim stażem.
Jaki jest największy "grzech" popełniany przez polskich kierowców? – Nie ukrywajmy, że prędkość jest takim stałym atrybutem. Zresztą, możemy to zobaczyć, wyjeżdżając na miasto. Jest ograniczenie do 50 km/h, a wszyscy jadą bardziej 70 km/h. A jak jest ograniczenie do 70 km/h, to wszyscy jadą bardziej do 90 km/h. To jest nagminne, co się wiążę później z sytuacją, w której przychodzi do hamowania. Mamy bardzo dużo zdarzeń, bo kierowcy samochodów i motocykli są nieświadomi, że te 20 km/h więcej zrobi strasznie dużą różnicę przy hamowaniu – podkreśla Artur Lis. I dodaje: – Tych rzeczy jest dużo więcej: zmiana pasów bez używania kierunkowskazów, niestosowanie się do świateł drogowych czy zabawa telefonem podczas jazdy.
W Ośrodku każdy kierowca – czy to motocykla, czy samochodu – może zapisać się na szkolenie z zakresu doskonalenia techniki jazdy. – Jeśli chodzi o samochody, to codziennie szkolimy kierowców. Codziennie można sobie wykupić jazdę indywidualną: godzinną, dwugodzinną z instruktorem techniki jazdy. Może być to jazda naszym samochodem albo takim autem, jakim się po prostu przyjedzie. Mamy świetnych instruktorów, którzy pomogą uświadomić sobie, co potrafimy, a nad czym jeszcze musimy popracować – zachęca Renata Bielecka, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Lublinie.