O sentymentalnej premierze fiata 500 rozmawiamy z Tadeuszem Kwiatkiem, prezesem Autobialu
- To jest bardzo trudne pytanie. Jeżeli byłaby to podróż sentymentalna, to przejechałbym się starą "500”. Natomiast nowy "500” pokazuje, gdzie dzisiaj, po 40 latach, jesteśmy z techniką, bezpieczeństwem i urodą. Te 40 lat to nie tylko technika, technologia czy uroda, ale także poziom zmotoryzowania. Pamiętajmy, że "500” była samochodem, który zmotoryzował ubogich wtedy Włochów. Dzisiaj, patrząc na ten samochodzik, zastanawiamy się z zakłopotaniem, jak to było możliwe, że duża włoska rodzina, "grande” mama i tata, mnóstwo dzieci, mieściła się w tym aucie i podróżowała, np. z Rzymu nad morze. Dzisiaj, na idei "500” sprzed 40 lat, powstało cudeńko, gadżet, coś, jak piękna biżuteria, co przywołuje wszystkie wspomnienia i refleksje. Ale też wywołuje specjalne emocje wśród młodych ludzi. To jest coś, co rzadko można spotkać.
- Mało tego, sam się przyznał do wielokrotnego sprawdzania walorów "500” w materii kontaktów damsko-męskich. Patrząc na to autko sprzed 40 lat, zastanawiam się, jak to można było zrobić” w tym małym pudełeczku. Może ten odsuwany dach... Chociaż, my też nie możemy mieć sobie nic do zarzucenia, bo nasze pokolenia niemało nabroiły w "maluchach”. A przecież oba auta mają sporo wspólnego, bo "500”, to starszy brat naszego "malucha”. Siła wspomnień jest ogromna. Dzisiaj "500” jest w centrum zainteresowania każdej włoskiej rodziny. 160 tysięcy zamówień, 6-8 miesięcy oczekiwania na samochód we Włoszech. Ten włoski sentyment jest piękny. "500” była, jaka była, ale była ich, z włoskim sercem. Mnie boli, że w Polsce nie ma takiego sentymentu do fiata 126p.