To był najtrudniejszy „Dakar” w historii. Olbrzymie wahania temperatur, deszcz, spiekota i jazda niemal bez tlenu powyżej 4000 metrów nad poziomem morza. Kuba Piątek po kilku dniach odpoczynku chce tam wracać.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
20. miejsce Kuby Piątka w tegorocznym rajdzie „Dakar”, to wielki sukces tego młodego motocyklisty z Lublina. – Gdyby ktoś zapytał mnie w trakcie rajdu o przyszłoroczne plany, to pewnie odpowiedziałbym, że za żadne skarby nie chcę wracać do tego piekła. Jednak dziś, po kilku dniach odpoczynku, już myślę o przyszłorocznym „Dakarze” – zapewniał Kuba Piątek, zawodnik Orlen Team, podczas środowej konferencji prasowej.
Rajd zaczął się pechowo dla lubelskiego zawodnika. Już na prologu, dwa kilometry po starcie, woda zalała silnik jego motocykla. – Już myślałem, że Kuba przejdzie do historii jako zawodnik, który najszybciej ukończył ten rajd. Na szczęście maszynę udało się uruchomić – mówi Dariusz Piątek, ojciec a zarazem jeden z członków ekipy serwisowej Orlen Team.
Jednak prawdziwe kłopoty zaczęły się później. – Chyba najbardziej dramatyczny moment przeżyłem, gdy po ulewnych deszczach musiałem sforsować rzekę. Niestety nurt był na tyle silny, że porwał motocykl. Myślałem, że to już koniec mojej przygody z „Dakarem” – dodaje Kuba Piątek.
Na szczęście pomogli kibice i dzień przerwy w rajdzie. Mechanicy po kilkunastu godzinach pracy „zreanimowali” motocykl Piątka. – Film z akcji ratowania z rzeki motocykla Kuby obejrzało chyba pół świata – mówi Piotr Więckowski, prezes KM Cross, który wraz z Darkiem Piątkiem zmierzyli się z Dakarem w 2000 roku.
– 20. miejsce uważam za sukces całej ekipy Orlen Team. Dakar w tym roku był niezwykle wymagający; od mrozów po 55-stopniową spiekotę czy brak tlenu na wysokości ponad 4000 metrów. Z tego rajdu odpadali naprawdę twardzi zawodnicy – dodaje Kuba Piątek.
– Jest to o tyle ciekawe, że Kuba już 20 lat startuje na motocyklach, zajął 20. miejsce na 20-lecie naszego klubu KM Cross – spuentował ociec zawodnika.
Kuba Piątek po kilku dniach odpoczynku już myśli o kolejnych rajdach w ramach Pucharu Świata. Wielu kibiców liczy, że nasz zawodnik za kilka lat może przywieźć do Lublina „beduina”, czyli statuetkę za zajęcie 1. miejsca w Dakarze.