Czas nadrobić zaległości z jesieni. Motor już w środę rozegra kolejny mecz o punkty. Znowu będzie musiał wybrać się w podróż do Bielska-Białej. Spotkanie z Podbeskidziem zaplanowano na godz. 18. Transmisja na platformie Polsat Box Go.
Popularni „Górale” mają ciekawy początek wiosny. Trzy pierwsze mecze rozegrają na własnym boisku. Po dwóch dopisali do swojego konta tylko „oczko”.
Najpierw zremisowali z Resovią 2:2, a w weekend musieli uznać wyższość Odry Opole (1:2). Gospodarze przegrywali od 10 minuty, a od 23 grali w przewadze 11 na 10. Wyrównali po przerwie, ale błyskawicznie stracili drugiego gola i ostatecznie przegrali. Domowy maraton zakończą właśnie starciem z Motorem.
Do drużyny w zimie dołączyła spora grupa zawodników. W tym gronie są chociażby: Sylwester Lusiusz (Cracovia), Adrian Małachowski (ŁKS Łódź), Marko Martinaga (NK Slaven), Matej Senić (HSK Zrinjski), czy Hiszpan Marco Siverio (SKU Amstetten).
Jeszcze niedawno można by napisać, że dołączyli do drużyny Dariusza Marca. Tak się jednak składa, że to już chyba nieaktualne. Szkoleniowiec już na konferencji prasowej po ostatnim spotkaniu zmieszał swoją drużynę z błotem. – Powiedzieć, że jesteśmy frajerami, to nic nie powiedzieć – wypalił.
Dalej też było nietypowo. – Zmiany z Samuelem Nnoshirim nie boję się nazwać sabotażem. To, co on zrobił, wchodząc na boisko. Został już przesunięty do drugiej drużyny – dodał.
Trudno się zatem dziwić, że pojawiły się głosy, że Podbeskidzie rozgląda się za kolejnym szkoleniowcem. Marzec może nawet nie poprowadzić zespołu już podczas meczu z Motorem. Na ławce miałby go zastąpić jego asystent Dariusz Pietrasiak.
Jak rywali ocenia trener Feio? – Podbeskidzie, to rywal, który charakteryzuje dosyć agresywnym podejściem, jeżeli chodzi o pressing. Myślę, że tym bardziej po porażce z Odrą, gdzie grali w liczebnej przewadze, będą chcieli zareagować i zapunktować. Grają systemem 4-4-2 i będą chcieli doprowadzić mecz do dużej fizyczności i pojedynków, a do tego zamykać nas na własnej połowie. To rywal, który jest elastyczny, potrafi mieć dwóch zawodników w szerokości , jednego, a mają też dobrą obecność w polu karnym. Posiadają też zawodników potrafiących finalizować akcje. Zobaczymy, jak będzie z murawą. Przypominam, że ten mecz nie odbył się, kiedy byliśmy w bardzo dobrym momencie. Teren był grząski, ale to wyglądało tak, że przeciwnik nie chciał wtedy za wszelką cenę z nami zagrać. Mam nadzieję, że boisko będzie odpowiednie – mówi Goncalo Feio, trener żółto-biało-niebieskich.
W sobotni wieczór bohaterem ekipy z Lublina był Dariusz Kamiński, który zdobył jedynego gola. Popularny „Kamyk” mecz w Katowicach rozpoczął w podstawowym składzie, ale przeciwko Termalice był wśród rezerwowych.
– Jest to szczególny dzień dla mnie, bo zdobyłem pierwszą bramkę dla Motoru. Bardzo się cieszę także z okoliczności, końcówka, ważne trzy punkty po falstarcie w Katowicach. Trzeba jednak przyznać, że to było zasłużone zwycięstwo, myślę, że kontrolowaliśmy spotkanie, Termalica miała swoje sytuacje, bo to jakościowy zespół, ale patrząc na 90 minut zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Rywalizacja jest u nas ogromna, w kadrze znajduje się około 30 zawodników. Dlatego to normalne, że można usiąść na ławce, najważniejsze, jak się z niej już podnosi – zapewnia Dariusz Kamiński.
Skrzydłowy chwilę przed swoim golem mógł lepiej rozwiązać kontrę Motoru. Przyznaje, że powinien zachować się inaczej. – Wychodziliśmy trzech na dwóch, a w takich sytuacjach wystawienie piłki koledze jest najprostszą sprawą. Powinienem tak zrobić, ale wziąłem to na siebie. Dobrze, że kontynuowaliśmy akcję i wszystko skończyło się bramką – dodaje „Kamyk”.
A w jakim nastroju drużyna pojedzie na najbliższe mecze? – Wygrana z trudnym rywalem na pewno doda nam skrzydeł. Dalej będziemy jednak grali swoje i myślę, że w Bielsku-Białej pokażemy przynajmniej to, co w sobotę. A później mamy derby, które rządzą się swoimi prawami. Do Łęcznej też pojedziemy po swoje – zapewnia Kamiński.