Lubelskie pianistki - Urszula Świerczyńska i Dorota Turkiewicz-Hanaj, występujące razem jako Lubliner Piano Duo - odniosły sukces na 18. międzynarodowym konkursie Muse International Music Competition w Atenach.
Zdobyły nagrodę w duecie, a jedna z pań także indywidualnie. Lublinianki otrzymały drugą nagrodę w kategorii wiekowej E (dla muzyków powyżej 18. roku życia), ensemble. Urszula Świerczyńska została także wyróżniona indywidualnie: zdobyła trzecią nagrodę wśród wszystkich pianistów i pianistek.
Po raz pierwszy Muse International Music Competition odbył się w 2002 roku. Początkowo był organizowany jako lokalny konkurs w Grecji, ale z biegiem lat zyskał sobie międzynarodową sławę. Jak czytamy na jego oficjalnej stronie internetowej, do tej pory udział w nim wzięło ponad 2.5 tys. muzyków z 93 krajów z całego świata.
Muzyk uczy się całe życie
Rozmowa z Urszulą Świerczyńską, lubelską pianistką, laureatką konkursu Muse International Music Competition 2020 w Atenach
• Czuje jeszcze pani emocje po tych kilku dniach od ogłoszenia wyników konkursu?
- Nie ukrywam, że jest to jeden z najbardziej prestiżowych konkursów na świecie dla solistów i kameralistów. Jesteśmy bardzo szczęśliwe i jest to dla nas ogromne wyróżnienie.
• Zgodnie z formułą konkursu, musiały panie wysłać wideo z zarejestrowanym wykonaniem wybranego przez siebie repertuaru. Udało wam się to za pierwszym podejściem, czy było kilka prób?
- Podzieliłyśmy to sobie na części, ponieważ ten repertuar był trudny pod względem wykonawczym. Starałyśmy się go wykonać jak najbardziej perfekcyjnie i profesjonalnie. Formuła konkursu jest też elastyczna, w związku z panującą na świecie pandemią. Natomiast jest to konkurs również w wersji na żywo. Artyści są zapraszani do tego, żeby zagrać w Muzeum Bizantyjskim w Atenach.
• Niektórzy muzycy mówią, że przy takich nagraniach brakuje im energii od publiczności, jaką otrzymują na koncertach. Panie też tak to odczuwały?
- To jest tak, jak z nagrywaniem płyt i graniem koncertów na żywo. Jedno i drugie robimy bardzo często. Czy to w przypadku płyt kameralnych z zespołem czy solistycznie również. Nie jest nam to obce. Oczywiście: energia jest bardzo potrzebna. Koncerty na żywo są chyba tym, co jest najcenniejsze dla artysty. Wtedy możemy podzielić się z innymi tymi naszymi przeżyciami. Granie do pustych krzeseł to jednak nie jest do końca spełnienie marzeń.
• Część osób radzi sobie z tym, stawiając tekturowe wizerunki ludzi na siedzeniach...
- Tak, słyszałam o tym (śmiech).
• Odniosły panie sukces w duecie, ale pani zdobyła również trzecią nagrodę indywidualnie. Nie pierwszą na pani koncie.
- Tak. Pod koniec tamtego roku nagrałam płytę solową „Ludomir Michał Rogowski Piano Works”. Wydała ją Wytwórnia Dux. Udało mi się również wykonać utwory na fortepian solo lubelskich kompozytorów: Ludomira Michała Rogowskiego i Mariana Sawy w Carnegie Hall (sala koncertowa w Nowym Jorku - przyp. aut.). Zostałam wtedy laureatką drugiej nagrody w konkursie Golden Classical Music Awards 2020, a koncert odbył się 9 marca, jeszcze przed wybuchem pandemii.
• Jaki repertuar zaprezentowałyście panie w duecie?
- Nasz repertuar składał się przede wszystkim z utworów lubelskiego kompozytora Ludomira Michała Rogowskiego. Urodził się on w 1881 roku w kamienicy tuż przy Bramie Krakowskiej, przy ulicy Bramowej 2. Chcemy przedstawić te piękne skarby polskiej literatury melomanom z całego świata, na festiwalach czy na konkursach. Wcześniej też udało nam się otrzymać trzecią nagrodę na 11. Międzynarodowym Muzycznym Konkursie w Belgradzie. Ten kompozytor był także dyrygentem. Część swojego życia spędził w Lublinie i w Warszawie, a część w Chorwacji.
Starałyśmy się poszukiwać takich bardzo wirtuozowskich utworów. Mamy w repertuarze utwory Fryderyka Chopina na cztery ręce. Było też concertino Dmitrija Szostakowicza. To jeden z najtrudniejszych utworów napisanych na dwa fortepiany. Szukałyśmy takiego utworu, w którym mogłybyśmy się sprawdzić od strony wykonawczo-technicznej.
• Kiedy ta współpraca między paniami się zawiązała?
- Znamy się bardzo długo i ta nasza współpraca sięga aż do czasów szkolnych. Obie skończyłyśmy Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną im. Karola Lipińskiego w Lublinie u tego samego pedagoga, dr Teresy Księskiej-Falger. Trudno jest mi nawet powiedzieć, jak długo się znamy, bo znamy się praktycznie od dzieciństwa. Grałyśmy razem w szkolnej sali, wymieniałyśmy się doświadczeniami. Znamy się bardzo długo i to przekłada się na naszą współpracę muzyczną, na zrozumienie się przy klawiaturze.
• Czyli wspólne występy można już liczyć w latach.
- Dokładnie. Jeśli chodzi o Ludomira Michała Rogowskiego, to udało nam się zorganizować, wraz ze Stowarzyszeniem Polskich Artystów Muzyków, I Dni Muzyki Ludomira Michała Rogowskiego. Na nasze zaproszenie przyjechał do Lublina ambasador Chorwacji, pan Tomislav Vidošević. To było w październiku poprzedniego roku. Wtedy po raz pierwszy wykonywałyśmy razem utwory lubelskiego kompozytora. Koncertów z tym repertuarem konkursowym, który zaprezentowałyśmy w Grecji, było już kilka.
• Przyglądając się wynikom tego konkursu, można zauważyć ciekawą rzecz. Laureaci pochodzą w większości z trzech miejsc: Dalekiego Wschodu, Polski oraz zza naszej wschodniej granicy. O fascynacji Fryderykiem Chopinem w Azji słyszymy już od wielu lat.
- Tak, poziom konkursu jest bardzo wysoki. Jestem wręcz oczarowana tym, jak grali młodzi pianiści: Chińczycy, Japończycy czy Koreańczycy. To są naprawdę wybitni młodzi muzycy.
• Wydaje się, że stawanie w szranki z takimi artystami to ogromne wyzwanie.
- Dokładnie tak. Czułam się jak na olimpiadzie (śmiech). Wiedziałam, że muszę osiągnąć taki i taki wynik, żeby się zmieścić w tej grupie. To na pewno jest wyzwanie, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że możemy się dzielić tymi muzycznymi, artystycznymi przeżyciami i poznawać też nową literaturę muzyczną. Ja poznałam wiele nowych utworów, których nigdy wcześniej nie słyszałam, bo oprócz tych klasycznych dla pianistów, które się często powtarzają - czyli Chopin, Beethoven - pojawiały się też inne.
Ja też wykonywałam utwory solowe wybitnego kompozytora Mariana Sawy, którego muzyka fortepianowa jest jeszcze nie do końca znana. W tym roku obchodzimy 15. rocznicę jego śmierci. Urodził się on w Krasnymstawie, więc też w naszym regionie. Pochodził z Łopiennika, jego tata był tam organistą w kościele. Znany jest na całym świecie jako kompozytor muzyki organowej, tak jak Jan Sebastian Bach. Jego muzyka fortepianowa również jest piękna i ciekawa wykonawczo. Dlatego postanowiłam zaprezentować ją za granicą.
• Dorota Turkiewicz-Hanaj ma w swoim portfolio także epizody z muzyką rockową, progresywną. Czy pani również ma takie „słabości” poza muzyką klasyczną?
- Muzyka klasyczna jest całym moim życiem, dlatego Dorota jest dla mnie ekspertką, jeśli chodzi właśnie o rock progresywny. Ukończyłam Akademię Muzyczną w Katowicach i tam bardzo prężnie od wielu lat działa Wydział Jazzowy, więc muzyka jazzowa jest czymś, czego słucham, żeby się odprężyć czy inspirować.
• Czytając o pani bogatym muzycznym wykształceniu, można dojść do wniosku, że człowiek może się uczyć całe życie, a i tak wszystkiego nie będzie wiedział...
- Muzyk uczy się całe życie. Ten nasz rozwój artystyczny to jest przede wszystkim, wymiana doświadczeń z innymi muzykami: czy to tymi koncertującymi czy pedagogami, którzy są nieodzownym elementem konkursów i festiwali.
• Jest pani również nauczycielem muzyki. Dużo młodych osób chce teraz wniknąć do tego świata?
- Myślę, że tak, ponieważ muzyka jest taką dziedziną, która może też pomóc, na przykład, rozwijać się w przedmiotach ścisłych czy uczyć się języków obcych. Wielu rodziców myśli właśnie pod tym kątem, również żeby bardziej „otworzyć” swoje dzieci. Rozmawiałam z rodzicami dyplomanta. Powiedzieli, że są bardzo wdzięczni za to, co ich syn zrobił, bo zupełnie inaczej rozmawia na różnych prezentacjach. Nabrał trochę doświadczenia, jest bardziej skuteczny i kreatywny w przedstawianiu własnych projektów dotyczących innych dyscyplin, na przykład informatyki.
Muzyka daje, przede wszystkim, otwarcie się na świat i innych ludzi. To właśnie jest ten skarb, który otrzymujemy, kiedy uczestniczymy aktywnie w koncertach czy też jako melomani. Młodzież chętniej przyzwyczaja się do życia kulturalnego i potem do tego tęskni, nawet jak wybiera inne kierunki w życiu.
Motywacja dla dojrzałych ludzi
Rozmowa z Dorotą Turkiewicz-Hanaj, lubelską pianistką, laureatką konkursu Muse International Music Competition 2020 w Atenach
• Towarzyszą pani jeszcze emocje po ogłoszeniu wyników konkursu?
- Cały czas jest pewien rodzaj ekscytacji, dlatego że jest to wyjątkowy konkurs. Daje możliwość osobom po 30. roku życia wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Zazwyczaj takie konkursy są dla muzyków do wieku akademickiego albo do 30. roku życia. Potem niewiele jest już możliwości sprawdzenia się. To dobrze, że jest jeszcze taka motywacja dla dojrzałych ludzi.
• Wnioskuję, że między paniami musi być dobra „chemia”, bo wykonywałyście wspólnie utwory na cztery ręce i na dwa fortepiany.
- Oczywiście. Gramy na cztery ręce i na dwa fortepiany, aczkolwiek większy problem logistyczny i z organizacją prób jest wtedy, kiedy potrzebujemy dwóch fortepianów. W Lublinie nie jest zbyt łatwo takie rzeczy załatwić, dlatego niektóre konkursowe nagrania powstawały w szkole muzycznej w Warszawie. Natomiast tutaj w Lublinie jest nam łatwiej ćwiczyć na cztery ręce albo na fortepianie i pianinie, co jest nieco inną formą pracy, ale lepsze to niż nic.
• Kto ocenia nagrania konkursowe i co bierze pod uwagę?
- Jest to międzynarodowa kadra akademicka, więc są to profesjonaliści. Podejrzewam, że jest kilka kryteriów, tak jak w każdym konkursie. Na pewno punkty są przyznawane za interpretację, za zgodność z założeniami tekstu muzycznego, za swobodę i dowolność w interpretacji. W przypadku duetów również za zgranie, za to, żeby wyznaczyć, kto jest w danej kompozycji stroną wiodącą.
• W tym roku to już kolejny sukces waszego duetu. Wcześniej zdobyłyście nagrodę również na konkursie w Belgradzie.
- Tak, to był również konkurs tego samego typu. Program był troszkę krótszy niż w Atenach, dlatego nie mogłyśmy tam zaprezentować, na przykład, utworu na dwa fortepiany, który sam w sobie trwa około 10 minut, a całość nagrania nie mogła być dłuższa niż 12 minut. W Atenach była możliwość przygotować dłuższy, 40-minutowy repertuar.
• Zmierzyłyście się panie z kompozycjami lubelskiego artysty Ludomira Michała Rogowskiego. Jego muzyka nie jest jeszcze rozpoznawalna.
- Myślę, że jego muzyka jest zbyt mało znana. To się powoli zmienia, dzięki inicjatywom podnoszącym jego rangę i popularyzującym jego twórczość. W ciągu najbliższych kilku lat sytuacja na pewno się zmieni. Być może uda się zorganizować jakieś większe wydarzenia jego imienia, pokazać szerszemu gronu odbiorców jego różne kompozycje, a jest na tym polu dużo do odkrycia i to jest właśnie ekscytujące, ponieważ można zaprezentować publiczności coś zupełnie innego, czego jeszcze nie słyszeli.
• Kiedy spojrzy się na listę laureatów tego konkursu w różnych kategoriach, to widać, że nagrody otrzymuje wielu Polaków. Czy jest to budujące, że odnoszą sukcesy na międzynarodowej arenie?
- Tak, bo to już nie jest taka bardzo zamknięta społeczność, lecz faktycznie mamy możliwość, dzięki nowym technologiom, po prostu wysłać nagranie i zostawić go do oceny profesjonalistom. W konkursie było wiele grup wiekowych - i maluchy, i młodzież, i takie osoby jak my z Ulą. To jest super, bo to zawsze jest wielką motywacją do dalszej pracy, tym bardziej dla dzieci. To bardzo fajnie, że w Polsce nauczyciele są w stanie zorganizować swoim uczniom tego typu wyzwania, mimo że wymaga to od nich znacznie większej pracy: przygotować dziecko do konkursu, znaleźć kogoś do rejestracji nagrania i tak dalej. To wymaga od nauczyciela pewnej otwartości na nowe technologie, ale jak widać, jest to już coraz bardziej powszechne.
• Pani również współpracuje z młodzieżą?
- Mam za sobą pedagogiczną karierę. Teraz akurat mam przerwę ze względu na inne zobowiązania muzyczne. Przez kilkanaście lat uczyłam jednak w szkole.
• Przez te wszystkie lata widać było, że młodzież garnie się do muzyki? W konkursie brały udział dzieci, które potrafią już bardzo dobrze grać w młodym wieku.
- Na pewno są takie dzieci. To jest też duże szczęście, żeby w swojej karierze pedagogicznej trafić na takiego ucznia. Trzeba pracować z bardzo różnym gronem uczniów. Co prawda dzieci są teraz bardzo obciążone, mają wiele różnych zajęć, nie do końca są skoncentrowane tylko na jednym hobby. Tylko te jednostki, które się zakochają od początku mają szanse na tego typu wyjazdy i konkursy. Na pewno to się zmienia i idzie w bardzo dobrym kierunku.
• Ma pani w swoim muzycznym portfolio także występy z grupami, które grają rocka czy muzykę progresywną. To odskocznia od muzyki klasycznej?
- Na pewno tak. Myślę, że w moim przypadku właśnie połączenie dwóch odmiennych muzycznie światów, w jakich się poruszam, jest moją mocną stroną. Wiele przyjemności sprawia mi to, że czerpię z różnych rodzajów muzyki. Jako muzykowi sesyjnemu, aranżerowi oraz kompozytorowi w muzyce rozrywkowej bardzo dużo daje mi wykształcenie muzyczne, typowo klasyczne. Jeżeli przygotowuję jakiś projekt rockowy, to w tym przypadku moje umiejętności klasyczne wnoszą do niego też zupełnie inne, świeże spojrzenie. Natomiast doświadczenie grania kolektywnego muzyki rozrywkowej, dało mi, myślę, więcej luzu scenicznego, co procentuje, kiedy koncertuję z repertuarem klasycznym. To wszystko się bardzo fajnie uzupełnia.
• Jak znaleźć na to wszystko czas?
- (śmiech) Na pewno bywa ciężko, ale kiedy kochasz to, co robisz większość problemów znika. Mam szczęście mieszkać w takim miejscu pod Lublinem, gdzie jest wszystko pod ręką: zarówno pianino klasyczne, jak i własne studio z instrumentami elektronicznymi, więc potrzebna jest jedynie dobra organizacja czasu pracy.
• Nad czym pani teraz pracuje?
- W tej chwili zbieram pomysły na nowe piosenki dla zespołów oraz poszerzam swój repertuar klasyczny o nowe kompozycje. Czas izolacji z powodu wirusa daje mi możliwość wyciszyć się i poszukać zupełnie nowych inspiracji muzycznych.
• Ostatnio gra pani z zespołem The Underground Man, zgadza się?
- Tak. Obecnie, jak dla większości zespołów w czasie pandemii, jest to czas gromadzenia pomysłów na nowy materiał płytowy i koncertowy.